XXIII

341 20 20
                                    

Święta zbliżały się wielkimi krokami, a Jimin wciąż miał dwa projekty do oddania na uczelni. Jeden z nich właśnie kończył, siedząc z laptopem na łóżku. Co jakiś czas zerkał w bok na blond czuprynę, która opierała się o materac. Yoongi ostatnio częściej w wolnych chwilach przychodził do niego zamiast do klubu i, tak jak teraz, po prostu siedział na podłodze, słuchając muzyki lub pisząc coś w notatniku. Młodszy wiedział, że były to teksty piosenek, ale Min nigdy nie pozwolił mu ich przeczytać.

- Jesteś głodny, hyung?

- Niespecjalnie - odparł, przewijając coś na telefonie.

- A jak zrobię spaghetti?

- To będę trochę bardziej.

Park zaśmiał się cicho i przeciągnął. Musiał rozruszać kości, choćby samym przejściem się do kuchni. Gdy wyciągał składniki, starszy również do niego przyszedł i chwycił pomarańczowy owoc z małego koszyczka.

- Nie jedz, bo nie będziesz miał miejsca na makaron - skarcił go, jednak ten nic sobie z tego nie zrobił.

- Na mandarynki mam osobny żołądek - oparł się o blat tak, by nie przeszkadzać chłopakowi, bo nie było tu zbyt wiele miejsca. - Wyjeżdżasz za tydzień?

- Tak - teraz Jimin zdał sobie sprawę, że Suga przecież zostanie tutaj sam. No, chyba że Namjoon zaprosi go na święta. - Chcesz jechać ze mną? - Zapytał niby żartem, ale nie miałby nic przeciwko temu. Rodzice na pewno by go serdecznie przywitali.

- Nie żartuj sobie.

- Pytam poważnie - spojrzał na niego z lekkim uśmiechem. - Masz z kim spędzić święta?

- Nie, ale przeżyłem jakoś rok temu. W tym nie będzie inaczej - wzruszył ramionami.

- A Namjoon?

- Nie będę mu się wciskał do rodzinki.

- Nie zaprosił cię, prawda?

- Ma rodzeństwo i sporo kuzynostwa. Wszyscy spotykają się u jego dziadków. Wyobrażasz sobie tam mnie?

- Ale ze mną mógłbyś pojechać. Mam tylko rodziców i babcię. Tłoczno na pewno nie będzie - uśmiechnął się i wrócił do mieszania sosu.

- Doceniam, ale wolę zostać sam.

- No dobrze.

Jimin nie widział, jak blondyn smutno wbija wzrok w szybę. Nie pamiętał żadnych bliskich, stracił rodziców, a do tej pory żadna inna rodzina się nie odezwała. Został całkiem sam. Na zewnątrz robiło się ciemno, a dochodziła dopiero szesnasta. Uroki grudniowego popołudnia.

- Spróbujesz? - Młodszy podszedł do niego z drewnianą łyżką uniesioną nad dłonią, by nie zabrudzić podłogi. Yoongi długo się nie zastanawiał, biorąc trochę sosu do ust.

- Może więcej pieprzu - raczej rzadko sam gotował, więc zdziwiło go, że z taką pewnością doradził chłopakowi. - Albo nie. Nie wiem. Jak uważasz, ja się nie znam.

Czarnowłosy na to zaśmiał się i sam spróbował. Zgodził się z pierwszą myślą Sugi, dlatego mocniej przyprawił swoje danie. W tym czasie makaron też już kończył się gotować. Darowali sobie kulturalne spożywanie posiłku w kuchni i usiedli w salonie przed telewizorem. Włączyli jakiś losowy program, gdzie leciał odcinek codziennie puszczanej dramy.

- To takie głupie - starszy przewrócił oczami, gdy para głównych bohaterów znów się minęła.

- To smutne, nie głupie, hyung.

- Ale takie rzeczy nie dzieją się w prawdziwym życiu.

- Zdarzają się - westchnął, przypominając sobie, jakie oni w liceum przeżyli nieporozumienia.

Why am I like this? - yoonmin ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz