- Nie czaję - Yoongi wydawał się wciągnięty w film i chyba nawet podobała mu się muzyka. - To ich kłamstwo od początku nie miało sensu.
- Tak ci się wydaje, bo jesteś obserwatorem.
- Teraz się przyznają?
- Powiedzmy... zaraz będzie moja ulubiona piosenka - to powiedziawszy, podkulił bardziej kolana i objął je ramionami.
Pierwsze dźwięki melodii z telewizora rozbrzmiały, a starszy bardziej skupił swój słuch niż wzrok. Gdy bohaterka zaczęła śpiewać, nie widział jej na scenie, jak powinien. Oczami wyobraźni zobaczył smukłe palce sunące po klawiszach pianina. Słowa zdawały się nie mieć większego znaczenia. On słyszał wygrywaną melodię, akustyczną, bez elektroniki, bez montażu. Miał wrażenie, że to jego dłonie są na klawiaturze, ale przecież on nie potrafi grać.
Poczuł ciepło drugiego człowieka po prawej stronie i powoli odwrócił się do niego. Rosło w nim jakieś dziwne uczucie, a zbliżające się w jego kierunku usta tylko je potęgowały. Głowa bolała go niemiłosiernie, a po policzkach spływały pojedyncze łezki, których chyba nie był do końca świadom. W tym momencie niczego nie był świadomy. Nie podobało mu się, że czyjeś wargi są coraz bliżej, a on nie może się ruszyć.
- Hyung, co się dzieje?
Nagle wszystko nabrało nieco innego kształtu. Nie siedział na stołku przed pianinem, a na kanapie przed telewizorem. Usta, od których dzieliły go milimetry teraz pozostawały jakiś metr od niego. Nadal były delikatnie rozchylone, jakby w każdej chwili miały opuścić je jakieś słowa. Spojrzał wyżej w ciemne, pełne obaw oczy, które zdawały się większe niż zazwyczaj.
Ręce mu drżały, więc przeniósł na nie swój wzrok. Zaczął je oglądać, nie wierząc, że te palce mogły kiedyś dotykać pianina. Kątem oka widział, jak Park powstrzymuje od czegoś własne dłonie, ale gdy drżenie u Sugi nie ustało, chwycił je delikatnie, a starszy powoli się uspokajał.
- Przynieść ci wody? - Zapytał młodszy, chcąc się oddalić, ale Yoongi zatrzymał go, zwiększając uścisk.
Przeraził się swoim zachowaniem i niemal od razu puścił mniejsze dłonie, cofając się na koniec kanapy, jak najdalej od tego chłopaka. Czarnowłosy zmartwił się jeszcze bardziej. Został w miejscu, obserwując starszego. Widział strach i niezrozumienie w jego oczach. Tak bardzo pragnął go przytulić, ale wiedział, że to może go zdenerwować i spłoszyć, jak dzikiego zwierzaka. Bo Yoongi właśnie taki teraz był. Nieufny, nieoswojony, agresywny kot, który jedzenie brał tylko, gdy mu się rzuciło. Nie jadł z ręki i nie pozwalał się pogłaskać.
- Pójdę już - powiedział nagle, próbując wstać, ale nogi odmawiały mu posłuszeństwa.
- Poczekaj, musisz się uspokoić, hyung - szybko znalazł się przy nim, gdy się zachwiał i prawie upadł. Chciał go podtrzymać, ale ten odtrącił od siebie jego ręce, cofając się pod samą ścianę.
- Nie dotykaj mnie! - Krzyknął, przykładając obie dłonie do czoła. Ból był nie do zniesienia, zupełnie, jak wtedy u Namjoona i... w parku. Dostał pewnego rodzaju olśnienia. Czy to możliwe, by wracały mu wspomnienia? Nie. Nie, to nie mogła być prawda. Miał halucynacje, ale nie przypominał sobie, by ostatnio brał jakieś świństwa. Chyba, że... - Co jest w tej herbacie?
- Co masz na myśli...? - Jimin wpatrywał się w niego z niepokojem. - Zrobiłem ci zwykłą czarną herbatę. Nawet cukru nie dawałem, bo nie lubisz - zamrugał parę razy, nie rozumiejąc. - Hyung, chyba nie myślisz, że... - oczy rozszerzyły mu się jeszcze bardziej.
- Wychodzę - rzucił krótko i skierował się na korytarz, by się ubrać.
- Jak mogłeś w ogóle o tym pomyśleć? - Młodszy podążył za nim, mając nadzieję, że błędnie zrozumiał obawy blondyna. - Hyung, co się dzieje? Jeśli źle się czujesz, powinieneś zostać.
CZYTASZ
Why am I like this? - yoonmin ✔️
FanficDruga część książki Why are you like this. Znajomość pierwszej części bardzo przydatna. Po dwóch latach od opuszczenia Seulu Jimin wraca, by zacząć studia. Chociaż jego kontakt z Yoongim urwał się już dawno, nadal pamięta o złożonej obietnicy i ma n...