sześć

21.7K 1.5K 555
                                    

trzeci rozdział maratonowy! idziecie po czwarty dzisiaj?

co złego to nie ja

...

Dios Mio, mi hija! – wykrzyknęłam, machając przesadnie rękami. – Dzieliłaś jedno łóżko z tym chłopcem? Estas de cona? – naśladowałam głos matki.

Zerknęłam na Mishę, który oparł głowę o zagłówek siedzenia i przyglądał mi się z rozbawieniem w oczach. Cóż, ten wieczór zdecydowanie był zaskakujący, bo w życiu nie przypuściłabym, że się tak potoczy.

Że będę siedziała na miejscu pasażera w czarnym fordzie Mishy Danielsona, podczas gdy on siedzi za kierownicą i razem będziemy obserwować niebo oraz rozmawiać przez całą noc.

Okej, z tym rozmawianiem to tak nie do końca. Głównie to ja mówiłam, opowiadając mu jakieś bzdury albo googlując tę całą noc spadających gwiazd, bo ja nie widziałam ani jednej, cholernej gwiazdy na tym pochmurnym niebie. Misha jedynie mi się przyglądał, odpowiadając zwięźle i nie rozwodząc się nad niepotrzebnymi rzeczami.

– Ale mamo... – wypowiedziałam już normalnie, teraz odgrywając siebie. – To był tylko film. Tak naprawdę nie uprawiałam seksu z tym facetem.

Oblizałam usta, wchodząc ponownie w rolę matki.

Me importa una mierda! – wykrzyknęłam. – Nie możesz tak postępować! Powinnaś się szanować, mi hija!

– Twoja mama wydaje się być cudowną kobietą – podsumował tym ochrypłym głosem Misha, sprawiając, że przeszły mnie ciarki.

– Jest – odpowiedziałam. – Ma swoje zasady, zwyczaje i bardzo dba o kulturę, z której pochodzi, ale jest dobrą kobietą. Być może to ja nie jestem najlepszą córką.

Nie odpowiedział nic na to. Zresztą, co miał? Bezsensownie mi słodzić, skoro mnie nie znał? Nawet to doceniałam.

Wiedział, kiedy milczeć.

Ja tego natomiast nie wiedziałam i gdy na niego spojrzałam, spowitego ciemnością nocy, zdecydowałam się w końcu wyjaśnić moje wątpliwości.

– Jeśli zabrzmię wrednie, po prostu mnie zignoruj – zaczęłam, biorąc głęboki oddech. – Ale moja mama opowiadała mi o tym, jak kiedyś przyniosła ci ciasto.

– Tak było – potwierdził, chociaż widziałam jak się spiął. – Pamiętam to. Była bardzo uprzejma, ale ja zachowałem się jak dupek.

Przyjrzałam się mu uważniej, dopiero teraz zauważając jak jego ciemne oczy błyszczały pośród ciemności, panującej w samochodzie.

Przyjechaliśmy na jedno ze skalistych wzgórz, a na moje pytanie, czy można tutaj w ogóle wjeżdżać, Misha odpowiedział, że nie było zakazu wjazdu. Uśmiechnęłam się nawet przez to, po prostu pozwalając mu się tutaj zabrać.

I rzeczywiście, widoki tutaj były piękne. Było tak wysoko, że dało się widzieć w oddali światła i neony Albuquerque. Po niebie przelatywał samolot, lądując akurat na lotnisku i migając czerwonymi światełkami.

Ale nie było gwiazd. Był tylko duży księżyc.

– Byłem zły, że całe miasto o mnie rozmawiało – podjął się mówienia dalej. – I wyładowałem tę złość na Jimenie.

– Ona powiedziała, że... – urwałam, nie wiedząc jak to ugryźć. Ale zakładam, że po prostu wprost. – Masz problemy ze słuchem. I założyłam, że to prawda, bo zachowywałeś się naprawdę dziwnie, gdy poprosiłam cię o pomoc. To by wiele wytłumaczyło, więc... Przepraszam.

WICKED DELIGHTS [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz