co złego to nie ja
wiecie co robić
...
Holland
Kiedy się obudziłam, Mishy nie było już obok. Słyszałam go jednak krzątającego się po salonie, więc wykorzystałam moment, żeby wziąć szybki prysznic. Założyłam ponownie swoją sukienkę, schodząc na dół. Odrobinę się spięłam, nie będąc pewną tego jak wyglądać będzie teraz nasza relacja.
Cóż, wczoraj stało się... naprawdę wiele.
– Cześć – powiedziałam, a Misha obrócił w moją stronę głowę.
Właśnie wypełniał miskę Romeo, który szczeknął głośno na mój widok. Uśmiechnęłam się, widząc go w końcu wracającego powoli do sił.
– Cześć – odpowiedział, uśmiechając się lekko. Ten widok niemiłosiernie mi ulżył. – Musiałem ogarnąć siebie i Romeo, bo mamy za godzinę wizytę u weterynarza. Nie chciałem cię budzić.
– W porządku – odparłam, podchodząc do nich i głaskając psiaka po głowie. – Ja chyba nie jestem już mile widziana w tym gabinecie.
Misha zaśmiał się, wzruszając ramionami.
– Dam sobie radę sam – zapewnił. Następnie wskazał na stolik. – Twój telefon co jakiś czas się odzywa.
– Może to mama, oznajmiając, że mam szlaban – rzuciłam, podchodząc tam i podnosząc telefon. Spojrzałam na ekran, na którym wyświetlała się wiadomość.
Od Cole'a.
Spięłam się, zerkając na Mishę i zastanawiając się czy ją czytał. Nie wydaję mi się jednak, żeby był takim rodzajem człowieka.
Otworzyłam pełną wiadomość na messengerze, czując jak coś we mnie potwornie się ścisnęło.
Cole: Wysłałem ci na maila druk biletów samolotowych. Na 10 lipca.
Cole: 12 lipca masz spotkanie w sprawie roli
Cole: nie ma za co
Zasłoniłam usta dłonią, czując jak uginają się pode mną nogi. To naprawdę się działo.
Za... pięć dni.
Pięć dni.
Spojrzałam na Mishę, wstrzymując oddech. Głaskał Romeo za uszami, mówiąc do niego w ten zdrobniały sposób i zachęcając go do jedzenia. Płuca skurczyły się jakby, sprawiając, że potrzebowałam zaczerpnąć mocniej powietrza.
Wiedziałam, że powinnam zerwać to jak plaster. Im szybciej tym lepiej.
Jednak nie wydawało mi się, aby to był odpowiedni moment. Nie po tej nocy.
Tylko kiedy?
Kurwa.
– Podrzucisz mnie do domu? – zapytałam zamiast tego, zaciskając mocno usta. – Wiem, że to nie po drodze.
– Jasne, że tak – odpowiedział, prostując się i podchodząc do mnie. Zatrzymał się naprzeciwko i kiedy spojrzał mi w oczy, znów to poczułam.
Chęć wtulenia się w niego, oparcia głowy na ramieniu i powiedzenia tego wszystkiego, co ciąży na mojej duszy od lat. Pragnęłam jego pocieszenia, spokoju jaki mi dawał i czułości, jaką w nim odnalazłam.
Zamknęłam oczy, nie mogąc tego znieść.
– Wszystko w porządku? – zapytał, ujmując dłonią mój policzek. Pokiwałam od razu głową.
CZYTASZ
WICKED DELIGHTS [+18]
RomansaHolland Elordi wraca do rodzinnego miasta Grants, w stanie New Mexico. Siedem lat temu uciekała z niego w pogoni za marzeniami i perspektywą na lepsze życie. Jednak wszystko wydaje się być zupełne inne. Jej umierająca kariera, rodzina i tajemniczy m...