osiem

21.6K 1.5K 780
                                    

co złego to nie ja

wiecie co robić

...

Misha

Wiązałem sznurówki swoich sportowych butów, słysząc za plecami śmiechy kolegów z drużyny. Wymieniali się żartami, nowinami szkolnymi i faktami o laskach, które udało im się ostatnio wyrwać.

I jeśli chodzi o to ostatnie, miałem małe problemy. Nie przypuszczałem, że Elordi będzie tak trudna do zdobycia. Jednak zajmuje mi ona więcej czasu niż bym chciał.

– Yo, Misha! – zawołał Ted, więc spojrzałem w jego stronę. – Idziesz z nami na piwo?

– Nie mogę – odpowiedziałem, wzdychając ciężko. – Mam randkę.

– Z kim dziś?

– Holland...

– Nadal? – Zaśmiał się kolega, podchodząc bliżej. – Myślałem, że już ruszyłeś dalej. Widziałem was w zeszłym tygodniu idących w ślinę podczas meczu.

– Tak było – potwierdziłem, zerkając na trybuny, w miejsce gdzie do tego doszło. Nawet nie umiem stwierdzić jak to się stało.

Próbowałem do niej zagadać od kilku dni i byłem miły. Opowiedziała mi o swoich siostrach, o tym, że planuje wyjechać z Grants, gdy tylko skończy szkołę i spróbować swoich sił w wielkim świecie. Nie wiem czy się do tego nadawała, aż tak dobrze jej nie znałem.

To chyba oczywiste, że nie interesowało mnie wnikliwe rozpracowywanie jej osoby. Chciałem się tylko trochę pobawić, gdyż Holland lubiła to robić. Bawić się. A tak przynajmniej mówiono na szkolnych korytarzach.

W dodatku była naprawdę ładna i nie miała gówna w głowie. Nie chichotała, gdy tylko na nią spoglądałem, ani się nie peszyła po jednym spojrzeniu jak te wszystkie zakochane we mnie laski, myślące, że nie widzę jak się gapią.

Zdaję sobie sprawę ze swojej atrakcyjności oraz z faktu, że bycie w drużynie rugby dodaje mi +10 do tej aparycji. Dziewczyny lubiły sportowców, którzy moralnie byli raczej szarzy niż biali.

– Ale od tego czasu nic się nie ruszyło i zaczynam wątpić w fakt, że ją pociągam – dodałem, zerkając na rozbawionego Teda.

– Może jest z tego rodzaju, które potrzebują trochę romantyczności zanim się rozbiorą.

– Właśnie dlatego idziemy na randkę – odpowiedziałem, przewracając oczami. – Nie będę jej przecież zmuszał. Jeśli tego nie czuję, to się już raczej nie zobaczymy.

– Cóż, powodzenia stary. – Poklepał mnie po ramieniu, uśmiechając się głupio i odszedł, wymijając mnie.

Wyprostowałem się, przeczesując włosy dłonią. Zszedłem z pobocza boiska, idąc do samochodu swojej matki i przeglądając się w lusterku wstecznym. Wyglądałem w porządku.

Spojrzałem na zegarek. Była siedemnasta osiem, więc Holland powinna już skończyć swoje zajęcia z Koła Teatralnego. Ja miałem dzisiaj trening, więc nasze zajęcia się zbiegły i uznaliśmy, że spotkamy się po nich.

Stukałem nerwowo palcami o kierownicę, patrząc na boczne wyjście ze szkoły i wypatrując w nim długich, ciemnych włosów i tego cholernego uśmiechu, który był tak zadziorny. Co więcej, tworzył kontrast swoją ostrością dla słodkiego smaku tych ust.

Pokręciłem na siebie głową, w końcu ją zauważając. Rozmawiała z jakąś znajomą, więc zatrąbiłem klaksonem, zwracając jej uwagę. Widząc mnie, uśmiechnęła się, a jej koleżanka niemalże wyzionęła ducha.

WICKED DELIGHTS [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz