Rozdział 5

357 24 12
                                    

Mijały dni, a moja znajomość z Kookim ciągle trwała. Chociaż na początku ciężko było mi w to uwierzyć, to gdy po naszej pierwszej wspólnej nocy zamknęły się za nim drzwi, nasza relacja wcale się nie zakończyła. Ustaliliśmy zasady - w jego sytuacji związek był niedopuszczalny i delikatnie zaznaczył to podczas drugiego spotkania, jednak dla mnie to nie problem. Możliwość obcowania z nim, wymieniania SMSow i wieczornych spotkań były wystarczające. Dwa razy wślizgnęłam się do jego apartamentu, jednak to wiązało się ze zbyt dużym ryzykiem, dlatego z reguły widywaliśmy się u mnie. Czasami mogłam się przy nim obudzić, innym razem znikał po kilku godzinach. Jednak... Bawiliśmy się świetnie! I nie chodziło już tylko o seks. Potrafiliśmy rywalizować na konsoli przez pół nocy, grać w rozbierane UNO czy gotować wspólne posiłki. Były momenty gdy nie widzieliśmy się przez tydzień, by chwilę później spotykać się każdego dnia.

💜

"Hej mała! Mam szalony pomysł! Od jutra zaczynamy urlop, razem z Jiminem i Tae planujemy polecieć na tydzień... Na Kubę. Byliśmy tam kiedyś, znamy dyskretny hotel a poza sezonem nie ma tam praktycznie nikogo. Jimin wie o Tobie, a V już spotkałaś więc... Nie daj się prosić! Proszę, proszę, proszę, proszę 🙇🏻‍♂️"

O mój Boże... Naprawdę? Przecież to szalone!

"JK oszalales?! A jak ktoś nas zobaczy?"

"Wszystkim się zajmę, proszę powiedz że lecisz z nami"

Przecież... Zadzwoniłam szybko do pracy, zapytałam czy problemem będzie jeżeli wezmę tydzień urlopu, oczywiście w razie czego zostając do dyspozycji pod telefonem i służbowym komputerem. I...

"Wchodzę w to! Szef potwierdził już mój urlop, kiedy lecimy? Jaki lot mam rezerwować? A co z hotelem?"

"Yeah! Pakuj się, weź paszport i bądź gotowa za 3h!"

Co?! Jak to za 3h? Przecież ja nie zdążę! Nie myśląc o niczym więcej zerwałam się z kanapy i poleciałam wyciągnąć z szafy wszystko co nada się na taką wycieczkę. Szorty, sukienki, coś bardziej eleganckiego, trochę sportowego.... O a może jeszcze ten kombinezon bez pleców? Spojrzałam na zegarek i musiałam się upewnić, że prawidłowo działa. Zostało mi ledwo 40 minut! Wrzuciłam szybko jakąś bieliznę, strój kąpielowy i pobiegłam po kosmetyki do łazienki. Dokładnie w momencie gdy zapinałam walizkę a do plecaka wrzucalam paszport usłyszałam dzwonek do drzwi.

Dość niski, ale silnie zbudowany mężczyzna z poważnym wyrazem twarzy, stał na progu mojego mieszkania.

- Dzień dobry Pani. Poproszono mnie o zniesienie do auta Pani bagaży. Proszę też o paszport żebym mógł przygotować wszystkie niezbędne formalności na lotnisku.
- Oczywiście, proszę chwileczkę poczekać, pójdę po swoje rzeczy. Proszę, niech Pan wejdzie.
- Dziękuję, wolałbym jednak poczekać tutaj. Jeżeli mogę coś zasugerować radziłbym pośpiech, nie mamy za dużo czasu, samolot już czeka.

Jak to czeka? Nie raz już latałam, prywatnie i służbowo, jednak to ja zawsze czekałam na samolot, nie samolot na mnie... Przyniosłam walizkę, a przechodząc koło lustra uświadomiłam sobie, że przez to wszystko właściwie nie zdążyłam się przebrać po pracy. Nadal byłam w "stroju roboczym" - ołówkowej spódnicy z ozdobnymi guzikami na prawym udzie ciągnącymi się aż do wysokiej talii oraz szarej koszuli na długi rękaw, dość luźnej w kroju, z ozdobna, luźno wiązana pod szyją kokardą. No nic, ta część mnie to dalej ja, jednak by czuć się trochę luźniej wsunęłam na nogi sneakersy. Szpilki i tak miałam już spakowane w walizce.

💜

Pod budynkiem czekał wielki samochód z przyciemnianymi szybami, a facet który zniósł moją walizkę czekał już przy otwartych drzwiach i gestem zapraszał mnie do środka.

Pierwsze co zauważyłam to szeroki uśmiech JK który z entuzjazmem klepał miejsce koło siebie. Odwzajemniając uśmiech zajęłam swoje miejsce i spojrzałam na mężczyzn siedzących na wprost mnie. Jimin przyglądał mi się dość intensywnie, jednak jego pełne ciepła oczy sprawiły, że polubiłam go w tej samej sekundzie. Kiedyś zastanawiałam się czy w realnym życiu jego sposób bycia jest równie uwodzicielski i niewinny zarazem. Czy jest taki jakim się pokazuje. Jedno spojrzenie na jego pozę i wyraz twarzy dał mi odpowiedź na to pytanie. To nie maska. To po prostu Jimin.

Taehyung... Był bardziej nieodgadniony. Jego spojrzenie nie było aż tak miękkie, czułam jak się we mnie wpatruje, jednak o dziwo, nie odczuwałam przy tym zbędnego dyskomfortu. Siedział z noga założona na nogę, bębniąc palcami o kolano. Gdy się do niego uśmiechnęłam przeczesał ręka włosy.

- Hej, miło mi Was w końcu poznać! Jestem Lucy, JK sporo mi o Was opowiadał - tego, że kiedyś pół mojej galerii było w ich zdjęciach już nie dodałam. Wyciągnęłam rękę najpierw w stronę Jimina. Nie umiem pozbyć się pewnych nawyków, szczególnie gdy się stresuje.

- Jimin. Z chęcią poznam osobę przez którą nasz Golden Maknae jest wieczorami nieuchwytny - Jimin uścisnął moja dłoń bardzo delikatnie, przekrzywiając lekko głowę.

- Taehyung, wczesniej nie miałam możliwości podziękowania ci za posiłek. Uratowałeś mi wtedy życie i wcale nie przesadzam, myślałam że żołądek przyklei mi się do kręgosłupa. Mam nadzieję, że będę mogła się odwdzięczyć podczas wakacji - wyciągnęłam dłoń w jego stronę. Jimin lekko podniósł brew zerkając w stronę V.

- Nie sądziłem, że będziesz pamiętać, ale tak jak mówiłem wtedy. Nikt nie powinien chodzić głodny. No i..
Nigdy nie odmowie dobrego posiłku. Z chęcią przyjmę rewanż. Cieszę się, że mogłem w końcu poznać Cię... Oficjalnie - gdy złapał moją dłoń poczułam jakby prąd przeszedł wzdłuż całej ręki. Zdziwiona spojrzałam mu prosto w oczy i odniosłam wrażenie, że poczuł to samo. Dziwne... Poruszyłam się niepewnie zabierając dłoń. JK w tym samym momencie położył dłoń na moim udzie. Poczułam jakby auto nagle się skurczyło.

💜

Byliśmy już pod lotniskiem, jednak nie zatrzymaliśmy się przy wejściu. Objechaliśmy całe lotnisko zatrzymując się dopiero na płycie. Otworzyłam drzwi i wysiadłam bezpośrednio pod niedużym samolotem, ozdobionym złotymi pasami. Spojrzałam się na chłopaków niepewnie, nie wiedząc do końca co mam ze sobą zrobić. JK roześmiał się widząc moją minę i objął mnie ramieniem.

- Chodź mała, Hybe pożyczyło nam samolot. Nie musimy martwić się, że ktoś nas zobaczy podczas lotu. Mówiłem że wszystkim się zajmę.

Wchodzac na pokład czułam się jak we śnie. Obsługa pokładowa zaprosiła nas do środka, a na stoliku stała już butelka szampana i cztery lampki. Jimin ze śmiechem złapał butelkę, strzelając korkiem z głośnym okrzykiem i zaczął napełniać nasze kieliszki.

- Zaczynamy wakacje! Party, party jeah kochani!

Do I Have to Choose? [BTS JK/Taehyung] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz