Rozdział 7

327 24 13
                                    

Ruszyłam za Tae w stronę stolika. Jimin z przechyloną lekko głową uśmiechał się półgębkiem patrząc wprost na V, za to Jungkook nachylony nad stołem nie spuszczał ze mnie wzroku.

- Trochę Was nie było, z piosenką wszystko ok? - Taehyung usiadł na swoim miejscu i zaczął rozmowę niczym nie skrępowany.

- Tak i nie. Producenci wprowadzili dużo zmian w piosence i konieczne będą dogrywki. Na szczęście nie musimy skracać urlopu, ale kilka razy będziemy musieli się zdzwaniać by pracować nad muzyka i konsultować zmiany - Jimin odpowiedział przechylając kieliszek - Nie zostawiliście nam zbyt dużo. Na szczęście zamówiłem już kolejne shoty.

- Nigdy nie widziałem jak tańczysz. Teraz żałuję, że nie robiliśmy tego wcześniej - JK nie spuszczał ze mnie wzroku, a mi ciągle płonęły policzki po tańcu z V - Widziałem już te rumieńce, ale w innych okolicznościach... Nie sądziłem, że taniec też może je wywołać.

Zerknęłam na Tae mimowolnie, miałam wrażenie że słowa Jungkooka go zirytowaly. Skrzywienie jego ust, to jak poprawił włosy... Wróciłam spojrzeniem do JK który wciąż się we mnie wpatrywał.

- Szczerze mówiąc ja też. Kiepsko tańczę, ale teraz chyba trafiłam na dobrego partnera.

- Nie tańczysz kiepsko. Po prostu za dużo myślisz o tym kto cie widzi i co pomyśli. Jeżeli o tym zapominasz i czujesz muzykę... Ruszasz się zupełnie inaczej. - V uśmiechał się do mnie delikatnie, a ja robiłam wszystko by rumieniec nie powrócił na moją twarz.

💜

Wypiłam dużo, cały świat wirował gdy szliśmy w stronę pokojów. JK zarzucił na mnie swoją rękę i nie wiem które z nas bardziej się chwiało. V zniknął trochę szybciej, za to Jimin szedł obok nas bez przerwy chichocząc. Dotarliśmy do moich drzwi, szukałam karty w torebce, a Jungkook oparł się o ścianę nad moja głowa jedna ręka.

- Zaproponowałbym wspólne skończenie imprezy u mnie w pokoju, ale coś czuję że macie inne plany. - Jimin oparł się tuż obok JK.

- Nie dzisiaj hyung. Dzisiejszy wieczór mam zamiar spędzić o wiele bardziej przyjemnie niż patrząc jak upijasz się do reszty.

- Jakoś wcale ci się nie dziwię..  Do zobaczenia jutro piękna Lucy - Jimin puścił mi oczko i poszedł w stronę swojego pokoju mieszczącego się na końcu korytarza.

W końcu udało mi się znaleźć kartę, a gdy tylko drzwi się otworzyły JK objął mnie od tyłu i pocałował w szyję. Moje ciało rozgrzało się ponownie, a ja starałam się nie myśleć, że tego samego wieczoru czułam inne usta w tym samym miejscu...

- Chcę znowu zobaczyć twój rumieniec - gdy usłyszałam słowa wymruczane prosto w moje ucho zapomniałam o reszcie świata.

JK kopnięciem zamknął drzwi, obrócił mnie w swoją stronę i niósł w do łóżka trzymając mnie w swoich objęciach. Czy to normalne pragnąć kogoś tak bardzo? Gdy tylko czułam jego dotyk nie liczyło się już nic innego.

💜

Obudziłam się z potwornym bólem głowy w pustym łóżku. Na poduszce obok znalazłam kartkę "Dziękuję Ci za tę noc. Kuba z tobą jest jeszcze piękniejsza. Musiałem połączyć się z Namjoonem, zobaczymy się później mała. P.s. Zamówiłem Ci śniadanie, zjedz proszę."

Szkoda. Liczyłam na wspólny poranek, ale dobrze wiem jak bardzo zapracowani są chłopcy. Nawet na urlopie pracują i nie mogę mieć o to pretensji, sama mam w torbie firmowy laptop by w razie czego móc połączyć się z firmą.

Założyłam czarną, jedwabną koszulkę na ramiączkach i zarzuciłam na to peniuar do kompletu. Był piękny, słoneczny poranek uznałam więc że śniadanie na balkonie będzie idealnym początkiem dnia. Nie umiem funkcjonować w ciszy, na szczęście telefon nie miał problemów z zasięgiem włączyłam więc swoją ulubiona playlistę na Spotify - Too Good Christiana Kuria rozbrzmiało w głośniku.

Kawa pachniała nieziemsko, a na widok grzanek poczułam okropny głód. Od zawsze miałam jeden sposób na kaca - musiałam go zajeść. Pochłonęłam pierwszą grzankę z samym masłem, ledwo znajdując czas by ją pogryźć. Matko, jaka byłam głodna.

- Dobrze jest widzieć, jak jesz z takim apetytem - prawie oblałam się kawą, nie spodziewałam się że ktoś mnie widzi - Dzień dobry sąsiadko, doceniam gust muzyczny i... Piękne widoki z samego rana.

- V, przepraszam mam nadzieję, że cię nie obudziłam, całkowicie zapomniałam że zajmujesz pokój obok. Masz ochotę na kawę?

- Nie przepadam za kawą, ale soku i grzanki nie odmówię. - Taehyung rozglądnął się w okół i.. Przeskoczył między naszymi balkonami.

- Zwariowałeś? Mogło coś Ci się stać! Nie mogłeś użyć drzwi?! - odruchowo zerwałam się z miejsca wyciągając rękę jakbym chciała go złapać.

- To słodkie, że tak się o mnie zmartwiłaś. Nie bój się, balkonu dzieli ledwie pół metra, nic się nie mogło wydarzyć - złapał z uśmiechem moja dłoń i posadził znów na krzesło - Podoba mi się muzyka której słuchasz kto leciał wcześniej? Teraz rozpoznaję Finding Hope, ale poprzednia piosenka?

- To Christian Kuria, amerykański piosenkarz. Nie jest specjalnie popularny, ale myślę że reszta jego twórczości też może Ci się spodobać. Dlaczego nie jesz? Jedz proszę - podsunęłam Tae grzankę posmarowana masłem i dżemem owocowym. Nasze dłonie przez przypadek dotknęły się na sekundę, a ja poczułam znajome już mrowienie - Taehyung odnośnie tego co powiedziałeś wczoraj...

- Jesteście razem? Ty i Jungkook. Czy to coś poważnego?

- Nie. Tzn nie wiem. To znaczy nie jesteśmy razem, Jungkook zaznaczył na samym początku naszej znajomości, że nie będziemy razem. Nie może być w związku, sam o tym pewnie wiesz najlepiej. Ale dobrze mi z tym. Z nim. Tylko, że... Nie wiem dlaczego czuję się tak przy tobie. Nie wiem co mam z tym wszystkim zrobić.

- Nie jesteście razem tylko dlatego, że JK nie może? Myślę, że dla właściwiej osoby można zmienić wiele. Ale przyznaje, wypiłem wczoraj za dużo, inaczej nigdy nie powiedziałbym tego co powiedziałem. Przepraszam. Wiem, że namieszałem, nie chciałem sprawiać problemów. Chciałbym byś czuła się przy mnie komfortowo. Mam nadzieję, że to dalej możliwe. A to napięcie między nami... Tez to czuję. Nie ukrywam. Jednak nie zrobię nic wbrew tobie, przysięgam.

Spojrzałam na Tae. Po raz pierwszy bez pośpiechu, nie ukradkiem jak do tej pory. Spojrzalam w jego piękne, ciepłe oczy. Na włosy które nawet w nieładzie układały się idealnie, lekko opadając na czoło. Jego usta które poczułam wczoraj na swojej skórze, uśmiechające się nieśmiało, na których pozostał okruszek chleba. Musiałam się powstrzymać żeby nie wyciągnąć ręki by go strącić. Tae wydawał się silny i kruchy jednocześnie. Jak ktoś nie z tego świata.

Czułam się przy nim dobrze. Tak swobodnie i na miejscu. Jedliśmy śniadanie nie mówiąc nic więcej, ale cisza nam nie przeszkadzała. Słuchaliśmy muzyki, podziwialiśmy widok na Morze Karaibskie i... Po prostu byliśmy przy sobie.

Do I Have to Choose? [BTS JK/Taehyung] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz