Rozdział 24

284 20 19
                                    

Moje serce dalej dudni jak szalone. Spontaniczna przemowa była... Ryzykowna. Mam tego świadomość. Nie mam pojęcia jakie konsekwencje za sobą pociągnie, ale właściwie mnie to nie interesuje. Nie w tym momencie. Zajmę się sprzątaniem tego co zrobiłem... Później. Teraz jedyne co mam przed oczami to jej widok.

Jej niepewne spojrzenie przepełnione bólem, lękiem i nadzieja jednocześnie. Łzy które żłobiły jej piękna twarz gdy wyznawałem publicznie swoje uczucia. Mój świat.. Miałem przed oczami cały mój świat. A to wszystko zamknięte w tym drobnym ciele.

- Taehyung nie wiem czy mam Ci gratulować, zbesztac czy przyłożyć - zaczął Namjoon jak tylko zrzucił z siebie mikrofon - Masz świadomość co teraz może się wydarzyć? Dlaczego nas nie uprzedziłeś?

- Nie mógł - Jungkook wtrącił się zanim zdążyłem odpowiedzieć - Nie miał pojęcia, że Lucy tu będzie. Sam nie byłem pewny - przecierał włosy ręcznikiem przekrzywiając lekko głowę - Odwiedziłem ją kilka dni temu - spojrzał wprost na mnie, a ja ze zdziwienia zatrzymałem się wpół kroku - Przepraszam, zabrałem twoja własność. Znalazłem zdjęcia które wywołałeś i... Zrozumiałem, że nie mam prawda mówić o miłości. Nie w momencie gdy usłyszałem jak o niej mówisz i zobaczyłem jak ją widzisz.  Zostawiłem jej te zdjęcia i bilet na koncert. Obiecałem, że nauczę się być waszym przyjacielem - uśmiechnął się smutno - jeżeli kiedykolwiek ją skrzywdzisz będę pierwszym który Ci dołoży.

- Jungkook... Dziękuję. Porozmawiamy o tym spokojnie pozniej, ale naprawdę ci dziękuję - uścisnąłem go mocno - Czy mógłbyś przyprowadzić tu tę dziewczynę? - zwróciłem się do jednego z członków naszej ochrony i pokazałem mu zdjęcie Lucy które miałem w telefonie - Była na środkowym miejscu przy samym froncie sceny, ma na sobie granatową koszule i czarne jeansy.

Rozejrzałem się po pomieszczeniu uświadamiając sobie, że moja decyzja nie wpłynęła tylko na moje życie. Namjoon rozmawiał przez telefon, zapewne z dyrektorem ustalając co dalej, Yoongi i Hoseok przeglądali Twittera i Weverse sprawdzając reakcje fanów, co chwila pokazując sobie różne nagłówki, a ja bałem się zapytać co odnaleźli. Jimin rozmawiał cicho z JK trzymając go za ramię, a Jin... Siedział na kanapie trzymając się za głowę.

- Jin, wszystko ok?

- Tak, chyba tak. Wiesz... Jestem z Mei już tak długo, a nigdy nie mogłem się na to zdobyć. Nigdy nie pojawiliśmy się razem publicznie, wszystko planujemy tak, by nikt się o nas nie dowiedział. To ja jestem hyungiem a zachowywałem się jak przestraszony maknae - spojrzał na mnie uśmiechając się smutno - może jeżeli wam się uda to i nam?

Chciałem coś odpowiedzieć, jednak w tym momencie drzwi się otworzyły a w nich stanęła ona i... Znów przestał się liczyć ktokolwiek inny. Kiwnąłem przepraszająco Jinowi i ruszyłem w jej stronę marząc tylko o tym by znów moc ją dotknąć.

- Lucy, skarbie - wyszeptałam zamykając ją w uścisku - Lucy tak bardzo cie przepraszam. Wiem, że cię skrzywdziłem, wiem że to wszystko co się wydarzyło... To było za dużo - czułem jak wtula się we mnie, jak oddycha głęboko by się uspokoić - Obiecuję, że nigdy cie już nie skrzywdzę. Obiecuję, że będę cię chronić na każdy znany mi sposób. Ogłosiłem światu że kogoś kocham, jednak to czy dowiedzą się kim jesteś zależy od ciebie.

- Przyjechałam tu decydując, że biorę cie całego. Nie chcę kraść wspólnych chwil i oglądać się za siebie. Wiem, z czym to się wiąże, wiem co ryzykuję... - czułem jak się uśmiecha - Chociaż myślałam, że będę miała jeszcze chwilę zanim będę musiała malować się schodząc do skrzynki na listy.

- Ej wy - Yoongi przerwał głucha ciszę która zapadła w pomieszczeniu odkąd Lucy przekroczyła próg - Znajdźcie sobie pokój. Wypada się chyba przywitać - uśmiechnął się krzywo - a co niektórym przedstawić.

Do I Have to Choose? [BTS JK/Taehyung] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz