Rozdział 8

322 23 30
                                    

Chociaż starałem się zachowywać naturalnie, wewnątrz wszystko się we mnie gotowało. Gdy Jungkook powiedział że zabiera Lucy na nasz wyjazd myślałem, że będzie łatwiej. Ot, przeżyłem chwilowe zauroczenie nieznajomą kobietą. Myliłem się. Tak bardzo się myliłem. Wystarczyło, że wsiadła do naszego auta a ja znów straciłem na sekundę oddech. Gdy podała mi dłoń poczułem jak dreszcze przechodzą wzdłuż mojego ciała. Z każdą sekunda było tylko gorzej.

Kolacją była gwoździem do trumny. Przekonałem się, że to nie tylko powierzchowne zauroczenie, spijalam z jej ust każde słowo, notowałem każdy gest, a jej śmiech rozgrzewał moje serce. Im więcej rumu krążyło w moich żyłach tym trudniej było mi się hamować... Gdy zostaliśmy sami myślałem, że taniec mi pomoże. Zachowam dystans, spędzimy miło czas. Nie pozwolę jej się upić za to ja będę mógł uniknąć odpowiedzi na pytania które nie mi powinna zadać.

Jednak to był zły pomysł. Zdałem sobie z tego sprawę gdy moje serce rozpadło się na miliony kawałków obserwując jej nieporadne ruchy. Nie mogłem pozwolić by tak się stresowała, chciałem by poczuła się pewnie i bezpiecznie. Ta kobieta przemierzyła pół świata, dochodzi do czegoś w pracy zdominowanej przez mężczyzn, potrafi być seksowna i niewinna jednocześnie by... By chwilę później bać się dać porwać muzyce. Nie pomyślałem. Złapałem ją i przysunąłem. Chciałem ukraść tę chwilę. Chciałem by była moja chociaż na sekundę.

Nie spodziewałem się jednak co poczuję gdy jej ciało dotknie mojego. To nie było tylko napięcie seksualne. Tego w życiu zaznałem wiele, potrafię go odrzucić bez wahania. To było coś więcej... Czułem się na miejscu. Czułem, że jesteśmy tylko my. Nie wiem ile czasu tańczyliśmy, nie wiem czy ktoś na nas patrzył, czy posunąłem się za daleko. Nie obchodziło mnie to. Czułem tylko jak nasze ciała znalazły wspólny rytm.

Nachyliłem się nad nią jeszcze bardziej, chcąc by przestrzeń między nami przestała istnieć. Lawenda. Jej włosy pachniały lawendą i... Czymś jeszcze. Mandarynka? Uśmiechnąłem się odruchowo. Nawet pachniała wyjątkowo. Dlaczego właśnie ona..

- Odkąd zobaczyłem jak wchodzisz do studia nie mogłem przestać o tobie myśleć. Gdy zauważyłem cie w tłumie na koncercie rozpaczliwie szukałem sposoby by do ciebie dotrzeć. Było jednak za późno. Teraz tańczysz w moich ramionach a ja ledwo powstrzymuje się by nie spróbować czy smakujesz równie dobrze co pachniesz. Jeżeli się ode mnie nie odsuniesz nie dam rady dłużej nad sobą zapanować.

Słowa same się ze mnie wyrwały. Były jak słowa piosenki które czekały na właściwy moment. Jej odpowiedź, jej wahanie... Jednocześnie bolały i zostawiały iskierka nadziei. Jeżeli to był nasz jedyny moment musiałem pożegnać ją tak jak na to zasługiwała. Delikatny pocałunek złożony jako pożegnanie. Pierwszy i ostatni.

Gdy się odwróciłem zobaczyłem że nie jesteśmy już sami. Jak długo tam byli i ile zobaczyli? Nie wiem. Byliśmy czymś więcej niż przyjaciółmi. Byliśmy braćmi. Kiedyś nawet... To nie czas na to.

Zachowywałem się jakby nic się nie stało, bo przecież nie wydarzyło się nic wielkiego prawda? To, że właśnie zakochałem się po raz drugi w życiu.. Przynajmniej mam doświadczenie w zostawaniu przyjacielem osoby którą kocham.

Gdyby tylko JK nie patrzył na nią w ten sposób. Gdyby publicznie nie zdradzał szczegółów z ich sypialni. Było by łatwiej gdybym nie chciał mu przyłożyć. I gdyby Jimin się tak we mnie nie wpatrywał tym swoim wszystko widzącym wzrokiem.

Musiałem wyjść wcześniej. Tłumaczyłem się zmęczeniem, jednak... Po prostu muszę znaleźć siły by zapomnieć.

💜

Ta muzyka... Nic mnie bardziej nie porusza niż muzyka. Gdy wyszedłem na swój taras Lucy już siedziała przy stoliku. Pozwoliłem sobie patrzeć, dać sobie jeszcze jedno cudowne wspomnienie. Zachować to jako inspiracje do kolejnych piosenek. Bose stopy, krótka czarna koszulka. Szlafroczek który zsunął się z jednej ręki odsłaniając ramię i kokardke ozdabiająca ramiączko. Jej włosy w naturalnym nieładzie... Malowałem ten widok w sobie niczym obraz. Pochłaniała grzankę tak jakby nie jadła niczego od tygodni. Miły widok...

💜

To spontaniczne śniadanie miało wszystko zamknąć, a sprawiło tylko większy zamęt w mojej głowie. Nie są razem? Jungkook naprawdę traktuje ją jak wszystkie inne dziewczyny? Łudziłem się, że to coś więcej. Zasługiwała na coś więcej. Dałbym jej wszystko, bez znaczenia co wytwórnia i reszta świata by o tym myślała. Jak mam teraz zapomnieć?

💜

Nie było jeszcze południa, a ja sączyłem już kolejnego drinka. Lucy poszła z Jiminem do SPA, mieli spędzić tam większość dnia. Ja wolałem zapijać myśli i smutki. Jazz łagodził ból, ale zwiększał pragnienie... Nie wiem co powinienem zrobić.

Pukanie do drzwi? Nic nie zamawiałem...

- Taehyung whisky przed 12? I nie zaprosiłeś przyjaciela? - JK z uśmiechem porwał moja szklankę i rozłożył się na łóżku.

Bez słowa nalalem sobie kolejna i usiadłem obok niego. Tyle lat. Był jak część mnie. Obojętnie co by się działo.

- Tae... Gdy wczoraj wróciliśmy widziałem jak tańczyliście. Do tej pory... Tańczyłeś tak tylko raz. Co się dzieje?

- Nic.

- Przestań. Nie po tylu latach. Znam Cię jak nikogo innego. Zresztą nie tylko ja to widzę. Jimin sam zasugerował SPA żebym mógł porozmawiać z tobą na osobności.

- Co mam Ci powiedzieć? Co chcesz usłyszeć? Sam mówisz że znamy się... Znamy się jak nikt inny. Znasz odpowiedzi.

- Powiedz to - JK usiadł na łóżku by przechylić drinka i znalazł się centymetry od mojej twarzy.

Byłem rozgoryczony. Pogrążony w swoich uczuciach podlanych alkoholem. Suga zawsze mi powtarzał, że nikt tak jak ja nie daje się porwać smutkom, że powinienem nauczyć się nie wyrażać wszystkich emocji, zatrzymywać coś dla siebie. Nigdy tego w pełni nie opanowałem. Szczególnie nie przy moich braciach.

- Chcesz usłyszeć, że coś do niej czuję? Że nie tylko ty ja zauważyłeś gdy weszła do tego cholernego salonu? Że żałuję że to ty dałeś jej swoją kurtkę zanim ja to zrobiłem? - wypiłem cała szklankę na raz - Mam przyznać się do tego, że wczoraj w tańcu pozwoliłem sobie na zbyt dużo? Proszę bardzo. Każde słowo jest prawda. Nie mogę nic zrobić bo jest z moim najlepszym przyjacielem. Ale... Ale przecież nie jest prawda? Czy ty coś do niej w ogóle czujesz, czy jest kolejnym przystankiem między trasami?

- TaeTae... Nie wiem. Prawda. Nie jest moja dziewczyna, to miał być tylko seks. Odprężenie. Miło spędzony czas. Ale w jej obecności... Mam wrażenie, że to coś więcej. Po raz pierwszy od dawna nie chce uciekać, nie mam zamiaru zamknąć sprawy drogim prezentem. Nie umiem tego nazwać.

- Czułeś coś takiego już kiedyś?

- Taehyung proszę...

- Czułeś?

- Wiesz, że tak. Czułem więcej. Przecież wiesz.

Nie mogłem oderwać od niego wzroku. Mój brat. Mój przyjaciel... Moja pierwsza miłość. Tak naprawdę nigdy nie przestałem go kochać. A teraz kocham kobietę która należy do niego.

Wyciągnęłem dłoń, dotykając jego policzka. Jak tysiące razy wcześniej. I tak jak lata temu, Jungkook ujął moja dłoń i złożył na niej delikatny pocałunek. Zerwałem się z łóżka.

- Musisz wyjść. Wyjdź proszę. Spotkamy się na obiedzie. Proszę, nie utrudniaj tego jeszcze bardziej.

Do I Have to Choose? [BTS JK/Taehyung] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz