Rozdział 13

294 18 23
                                    

Od razu po konferencji z Namjoonem przybiegłem pod jej drzwi jak zakochany szczeniak. Zapukałem ale jedyna odpowiedzią była cisza, za to kilka sekund później otworzyły się drzwi pokoju Tae, a z nich wyszła... Lucy. W szlafroku, w tych włosach, ze śmiechem na ustach. Nie pamiętam kiedy ostatnio ogarnęła mnie taka zazdrość. Zacisnąłem zęby tak, że aż poczułem ból. To nie tak jak myślę?

Obróciłem się bez słowa i chciałem odejść by być gdziekolwiek byle nie tutaj.

- Proszę Jungkook daj sobie wytłumaczyć. Wejdźmy do mnie i porozmawiajmy - złapała mnie za rękę i zatrzymała w miejscu. Z trudnością zapanowałem nad chęcią wyszarpnięcia się i ruszenia przed siebie, ale..

- Dobrze.

Bez słowa minąłem ją w drzwiach i rozsiadłem się na łóżku. Ciągle miałem przed oczami widok jak Lucy całuję się z Tae. Jak się dotykają, jak ich ciała ocierają się o siebie... Zacisnąłem pięść, czując że zaraz wybuchnę. Najbardziej wkurzało mnie to, że... Czułem zazdrość o oboje. Nie tylko o nią, ale też o niego. Od rozstania nigdy nie widziałem nikogo z Tae, ani kobiety ani mężczyzny. Myśl o tym, że ktoś go dotykał wkurzała mnie tak samo jak myśl o tym, że ktoś inny dotykał ją.

- JK wiem, że mogło to wyglądać, źle ale naprawdę do niczego nie doszło. Między mną a Tae nigdy nie doszło do niczego co wykraczałoby poza przyjaźń. - unioslem brew na to stwierdzenie, ale Lucy mówiła dalej - Pracowałam na tarasie gdy usłyszałam huk w pokoju V. Przestraszyłam się i przeskoczyłam do niego przez balkon bo nie dawał znaku życia.. Był w łazience, w naprawdę złym stanie. Jk... Dzisiaj jest rocznica śmierci jego babci.

Zapomniałem. Kurwa, kompletnie zapomniałem. Tak skupiłem się na sobie i na niej, że nie wiedziałem nawet jaki jest dzień. Taehyung zawsze był w ten dzień niespokojny, ale do tej pory zawsze mógł na mnie liczyć. Dzisiaj zostawiłem go i gdyby nie ona... Wiem jak długo zajmuje wyciągnięcie go na powierzchnię gdy daje się porwać rozpaczy. Zawiodłem.

- Zapomniałem.. Jestem idiota... Totalny idiota. Przepraszam, że w ogóle pomyślałem, że coś się wydarzyło. Nie powinienem oceniać tego tak pochopnie, ale jestem strasznie zazdrosny. Właściwie nie sądziłem, że aż tak. Wybacz mi proszę.

- Rozumiem, ciężko było to zinterpretować inaczej. A to, że jesteś o mnie zazdrosny... To miłe. Dość niespodziewane, ale mile. Nie przejmuj się tym ok?

Przytuliłem ją mocno i odetchnąłem. Złość uleciała, jednak zamęt w głowie i sercu pozostał.

- Lucy, zajdę do Tae dobrze? Odpocznij, pewnie jesteś wykończona. Spotkajmy się na kolacji. Jestem pewien że będziesz wyglądała niesamowicie, nie mogę się już doczekać, żeby zobaczyć się w stylizacji w stylu Jamesa Bonda - kolacja tematyczna była pomysłem Jimina. Pewnego wieczoru rzucił, że restauracja hotelowa wygląda jak z filmu o agencie 007, a że byliśmy już po kilku drinkach wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że w ostatni wieczór ubierzemy się tak jakbyśmy byli bohaterami filmu szpiegowskiego.

💜

Pukałem, ale nie otwierał. Gdy nacisnąłem klamkę okazało się, że drzwi są otwarte, więc bez wahania wszedłem do środka. Pokój był pusty, słyszałem jednak szum lecącej wody w łazience. Wiem, że Lucy załagodziła sytuację, ale chciałem mieć pewność, że z V wszystko w porządku.

Tae stał pod prysznicem, kompletnie nagi i odwrócony do mnie tyłem. Powinienem wyjść, albo chociaż zasygnalizować ze jestem w łazience, ale ja.. Chciałem patrzeć. Znałem jego ciało jak swoje własne, jednak od czasu gdy byliśmy kochankami wiele się zmieniło. Jego ciało nie straciło na kruchości, ale wydawało się twardsze. Piękne mięśnie grały pod skóra napinając się podczas każdego ruchu. Pośladki które tyle razy należały do mnie były jeszcze bardziej perfekcyjne niż kiedyś.

Stałem, czując jak krew zaczyna krążyć w moich żyłach szybciej a pragnienie narasta. Zamknąłem za sobą drzwi, intuicyjnie poruszając się po cichu by nie zaburzać idealnego widoku przed sobą. Nie myślałem, wszystkie myśli i uczucia zostawiłem za drzwiami łazienki. Teraz liczyło się tylko to jak bardzo pragnąłem Tae, jak bardzo się za nim stęskniłem.

Nie ściągając ubrań, otworzyłem drzwi kabiny i objelem V od tyłu delikatnie całując go w kark. Wzdrygnął się zaskoczony i odwrócił do mnie przodem. Szok malował się na jego pięknej twarzy, a źrenice powiększyły momentalnie. Patrzył na mnie, zdziwiony jednak nie odsunal się nawet o krok. Obserwowałem jak woda ścieka po jego pięknym ciele, podążałem za ręką gdy odsuwał mokre włosy z twarzy. Patrzyłem na jego język gdy oblizywal usta patrząc wprost na moje.

Przyparłem go do ściany i wpiłem się w jego usta. Nie byłem delikatny, nie po tylu latach. Zresztą wydaje mi się, że i on tego nie potrzebował. Czułem jak woda oblewa moje ciało, jak ubrania przylegają do mnie przemoczone, ale jedyne co mnie obchodziło to by znów poczuć się jak kiedyś. By znów poczuc go jak kiedyś. Całowaliśmy się, dotykając jakby świat zaraz miał się skończyć, a Tae nie pozostawał w tyle. Po pierwszej chwili wahania oddawał mi się z taką samą pasja co ja jemu.

Wplatalem dłoń w jego włosy i pociągnąłem do tyłu, odrywając się od jego ust i schodząc w dół jego szyi całując i przygryzając. Druga ręka ujęłem jego męskość, poruszając nią w górę i w dół. Czułem jaki jest twardy, prawie już zapomniałem że... Że jest imponujący w każdym ospekcie. Złapał mnie za głowę i uniósł ją tak by znów spojrzeć mi w oczy. Nie przestawałem pieścić go ręką, nawet gdy w jego oczach ujrzałem tęsknotę większą niż tylko cielesna.

V zaczął zdejmować ze mnie t-shirt. Czułem jego dłonie dotykające mojego ciała i porządnie było już tak silne ze prawie bolało. Gdy tylko Tae zdjął że mnie koszulkę, zrzuciłem z siebie spodnie i oboje byliśmy już całkiem nadzy. Jego wzrok prześlizgnął się po moim ciele badawczo, zatrzymując się sekundę dłużej na tatuaż znajdujący się na moich zebrach. Odbicie łapy niedźwiedzia - coś co ma być odzwierciedleniem naszej reakcji i tego, że zawsze jest przy mnie. Przejechał palcem po obwodzie tatuażu jednocześnie głęboko mnie całując.

Nie mogłem już dłużej wytrzymac - obrocilem go do siebie tyłem, a Tae oparł się dłońmi o ścianę. Ustawił się tak by dać mi bez problemu do siebie dostęp, wiedziałem że oboje jesteśmy gotowi. Trzymając jedna dłonią jego biodra, druga trzymałem swojego członka by znaleźć wejście. Nic nie zmieniło, moje ciało pamiętało. Powoli wsuwalem się w niego, ledwo dając radę się powstrzymywać by zwolnić na początku tempo.

Tae jęknął gdy wypełniłem go cały, a ja poczułem dreszcze w całym ciele słysząc ten dźwięk. Dalej trzymając jedną ręką jego biodro, druga chwyciłem go za kark i zacząłem poruszać się w nim coraz szybciej i głębiej.

Woda oblewała nas bez ustanku, a ja śledziłem każda krople spływająca po jego ciele. Ściskałem go coraz mocniej, zwiększając swoją prędkość. Nie mogłem się powstrzymać, czułem się jak ćpun który po odwyku po raz pierwszy sięgnął po narkotyk.

- Tak... - jego zachrypnięty z porzadania głos był kropla która przelała czarę. Doszedłem mrucząc gardłowo i ciągle pozostając w nim nachyliłem się mocniej by całować jego plecy, a ręka pomoc mu znaleźć spełnienie.

Dopiero gdy było już po wszystkim, ciężko dysząc usiedliśmy przytuleni na łazienkowej podłodze.

- Tae... Co myśmy zrobili.

*
To pierwszy raz gdy opisywałam stosunek homoseksualny. W ogóle dużo tutaj moich pierwszych razów... Mam nadzieję, że opisałam go na tyle dobrze, że Wam się spodoba.

Dziękuję że jesteście 💜

Do I Have to Choose? [BTS JK/Taehyung] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz