Rozdział 19

269 20 24
                                    

Dni zlewały się ze sobą. Wstawałam, szykowałam się do pracy, siedziałam w niej najdłużej jak tylko mogłam i wracałam do pustego mieszkania. Zapominałam o posiłkach, starałam się zapomnieć o... O nim. Minęło ledwo półtorej tygodnia, a ja czułam, że moje ubrania robią się coraz luźniejsze.

Jedynym promykiem rozświetlającym te dni był Tae. Nie widzieliśmy się, jednak często pisał SMSy, a każdego wieczoru dzwonił na chwilę by porozmawiać. Czasami ta chwila trwała dwie minuty innym razem dwie godziny, a ja doceniałam każda sekundę. Cała grupa wyjechała na początku zeszłego tygodnia do Japonii, wiem więc jak bardzo byli zajęci, a on mimo wszystko znajdował czas.

Nie jestem dobrym kłamcą. Nigdy nie potrafię okłamać człowieka patrząc mu prosto w oczy, jednak w wiadomościach i przez telefon... Było prościej. Dlatego mogłam udawać, że trzymam się w lepiej i jem regularnie. Nie chciałam go martwić.

Była już prawie dziesiąta wieczorem gdy wchodziłam do mieszkania. Byłam tak zmęczona, że ledwo stałam ale tylko dzięki temu udawało mi się zająć głowę czymś innym niż pytanie "dlaczego".

Telefon zadzwonił gdy zrzucałam buty. Nie musiałam nawet patrzeć na wyświetlacz, wiedziałam, że tylko Taehyung może dzwonić o tej godzinie. Odruchowo odebrałam połączenie i dalej siłowałam się butem. Od kiedy zdejmowanie trampek było tak męczące?

- Tae! Poczekaj, już sekundkę tylko zdejmę tego przeklętego buta... - rzuciłam do telefonu rzuconego na półkę obok - Co u ciebie? Jak dzisiejszy występ? O kurcze... - w momencie gdy cisza z jego strony przeciągała się, a ja wygrałam z butem w końcu spojrzałam w stronę telefonu. To nie był zwykły telefon. To była video rozmowa...

- Lucy. Proszę spójrz na mnie. Kiedy ostatnio jadłaś? - jego głos był bardzo cichy i bardzo, bardzo spokojny.

- Jakieś eeee dwie godzinki temu? - uciekłam wzrokiem - Dlaczego pytasz? - starałam się brzmieć pewnie, ale wiem jak bardzo nie wychodzi mi kłamanie.

- Widzę cie. Proszę cię, kiedy ostatnio jadłaś? - ten cichy głos zaczynał mnie niepokoić.

- Wczoraj? Chyba wczoraj. Tak mi się wydaje - siedziałam już na kanapie podciagajac nogi pod brodę - Nie pamiętam V... Mogłam ominac kilka posiłków - spuściłam wzrok nie mogąc spojrzeć mu w oczy.

- Lucy ciężko pracujesz, musisz jeść. Spójrz na siebie. Spójrz na te cienie pod oczami. Ile schudłaś? Wiesz chociaż? Mam ochotę nakopać ci do tego zbyt chudego tyłka za to, że mnie okłamywała - jego głos nie był już cichy. Unosił się zdecydowanie, mimo że w dalszym ciągu nie krzyczał.

- Wiem, przepraszam. Po prostu nie miałam głowy ani czasu - spojrzałam wprost w jego zatroskane oczy - Obiecuje będę już grzeczna. Jutro zjem śniadanie. A teraz opowiedz mi o występie.

💜

Obudził mnie dzwonek do drzwi. Było chwilę po szóstej. Co się mogło stać? Praktycznie nieprzytomna otworzyłam drzwi przed którymi... Nikogo nie było. Odruchowo spojrzałam w dół. Na wycieraczce pod drzwiami mojego mieszkania stała spora papierowa torba. Niczego nie rozumiałam. Zabrałam torbę do środka, spoglądając nieufnie na karteczkę dołączona do przesyłki. Miałam złe skojarzenia... Odruchowo spojrzałam w stronę kanapy pod którą wciąż ukryta była torebka, na którą dalej nie miałam siły spojrzeć.

Dźwięk wiadomości sprawił, że aż podskoczyłam. Złapałam szybko za telefon. To Taehyung.

Masz jeść. Od dzisiaj catering będzie czekał na ciebie każdego ranka. Nie bój się liściku w torbie, to tylko rozpisane posiłki. Śniadanie w domu, drugie śniadanie i obiad w pracy, deser też. Kolacja po powrocie. Chcę zdjęcie pustych pudełek. Po każdym posiłku. Do zobaczenia niedługo.

Do I Have to Choose? [BTS JK/Taehyung] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz