Rozdział 10

279 22 19
                                    

Dochodziła pora obiadowa, a ja na trzęsących się nogach poprawiałam makijaż. Jungkook nie poprzestał na słowach. W holu gdy tylko odsunęłam się od niego złapał moja rękę i bez słowa zaczął prowadzić mnie do pokoju. Porzucił wszelkie pozory już w windzie, gdy tylko zamknęły się za nami drzwi. Oparł mnie o ścianę i wbił swoje usta w moje. Jedną rękę oparł nad moja głową, a drugą wsunął pod sukienkę. Nie bawił się w delikatność, jej starczyło tylko na wcześniejsze słowa. Gdy ścisnął mój pośladek lekko pisnęłam - to był ten cudowny rodzaj bólu przy którym miałam ochotę prosić o więcej. Jungkook wyczuwając moja reakcję zamruczał nie przerywając pocałunku i naparł mocniej swoimi biodrami. Poczułam jak bardzo jest już gotowy. Nie pozostawałam mu dłużna, czułam jak moja kobiecość zaczyna boleśnie pulsować i domaga się jego uwagi. Pustkę gdy odsunał się ode mnie, a drzwi windy się otworzyły była dla mnie szokiem. Ruszył przed siebie, łapiąc mnie za rękę, ja jednak przez chwilę nie mogłam dojść do siebie i pozostałam w tyle.

- Pospiesz się, bo zaraz nie wytrzymam i rzucę się na ciebie na środku korytarza - mruknął gardłowym głosem.

- Jeżeli marzysz o seksie w miejscu publicznym mogłeś powiedzieć mi to wcześniej, coś bym wymyśliła.

- Lucy...- jego głos jeszcze się pogłębił - przysięgam, zapłacisz mi za to. Tak. Chcę. Chcę się z Tobą kochać w każdym miejscu. O każdej porze.

Obejrzał się na mnie i zobaczyłam w jego oczach to samo co czułam w swoim ciele. Pragnienie, dzikie i niczym nieograniczone pragnienie. Ale coś jeszcze. Coś się zmieniło.

💜

Na obiedzie mieliśmy spotkać się wszyscy razem. Przebrałam się w zwykle sneakersy, dżinsowe shorty i szary t-shirt. Włosy związałam w wysoki kucyk ale nogi dalej mi się trzęsły gdy zjeżdżaliśmy na dół do restauracji. Jungkook chyba to czuł bo uśmiechał się z siebie dumny... Dałam mu kuksanca w żebra na co on ze śmiechem pocałował mnie w czubek głowy. Uwielbiałam jego śmiech. Jego piękna twarz była wtedy jeszcze bardziej promienna.

- Zadufany w sobie głupek - rzuciłam ze smiechem.
- Głupek? Zadufany w sobie? Poczekaj, gdy zostaniemy sami sprawie, żebyś prosiła. Wtedy będę zadufany w sobie. I to nie bezpodstawnie.

Pokiwałam tylko ze śmiechem głową, ale nic już nie powiedziałam - wchodziliśmy już do restauracji, a przy stoliku czekali na nas Jimin i V. Usiedliśmy w podobnej konfiguracji co ostatnio, miałam więc na wprost siebie Taehyunga, a Jimin i JK siedzieli po moich bokach. Tae wydawał się... Podpity. Byliśmy w końcu na wakacjach, stwierdziłam więc, że nie będę o nic pytać - jest dorosły, ma prawo. Jednak przyglądałam się mu chyba i sekundę za długo, bo V nagle podniósł głowę, łapiąc kontakt wzrokowy i podniósł jedna brew w pytającym gescie. Odchrząknęłam i złapałam za menu.

- Co wy na to żeby po obiedzie przejść się po wyspie? Nie wiem na ile swobody możecie sobie pozwolić, ale nigdy nie byłam na Kubie i pewnie nigdy już nie będę, więc z chęcią zobaczyłabym coś więcej niż hotel.

- Jeżeli nie będziecie z JK rzucać się na siebie bez przerwy to nie widzę problemu. Nawet jezeli ktoś jakimś cudem zrobi nam zdjęcia to powiemy że jesteś nasza tłumaczką. To zawsze przechodzi. - odparł Jimin

- Zawsze? Często podróżowaliście z... Tłumaczkami? - zapytałam kompletnie odruchowo.

- Nie, ja niezbyt często. Jimin natomiast często potrzebował... Tłumaczek. - JK wybuchnął smiechem, jednak jego uszy mocno się zaczerwieniły.

- Tae co myślisz? Wybierzesz się z nami? - spojrzałam na milczącego do tej pory mężczyznę.

- Tak jasne, dlaczego nie. Z chęcią znajdę sobie jakieś nowe koszule, wezmę też aparat. Kuba wygląda jakby zatrzymała się w czasie, chcę uchwycić to na zdjęciach.

Do I Have to Choose? [BTS JK/Taehyung] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz