✿ 𝐜𝐡𝐚𝐩𝐭𝐞𝐫 𝐬𝐢𝐱

2.6K 99 114
                                    

┌─── ∘°❉°∘ ───┐

𝐠𝐚𝐛𝐢

— Będzie w porządku. Zaufaj.— szeptała mi do ucha Macy, gdy prędko szłyśmy przez miastowy deptak. Skąd ten pośpiech? Już mówię.

Moja ukochana przyjaciółka, której najchętniej ukręciłabym kark, załatwiła nam podwójną randkę. Z jej chłopakiem oraz z jakże jego czarującym przyjacielem. Nie widziałam go nigdy na oczy, ale z opisu który podała mi Macy, wydawał się idealny.

To jak bardzo nie chciałam iść na te randkę, jest niedopisania. Nie lubiłam udawać, że nie mogłam się doczekać tego dnia. Tak naprawdę, chciałam ten dzień jak najbardziej ominąć. Ale obietnica jest obietnicą.

— Są już. Pośpiesz się.— ponagliła mnie dłonią gdy ja poprawiałam guzik od swojego brązowego sweterka. Złapała mnie za nadgarstek i wciągnęła do środka kawiarnii. Ciepło jakie uderzyło mnie w twarz, było wręcz nieprzyjemne. Na twarz dziewczyny wpełzał szeroki uśmiech, gdy wykierowała wzrokiem na dwójkę chłopaków głęboko konwersujących przy stoliku.

Jake Hayward był pierwszą osobą, która pojawiła się w polu mojego widzenia. Grymas wpłynął na moją twarz, gdy tylko chłopak posłał mi uśmiech. Starałam się bardzo go polubić, ale był kompletnie nie do zniesienia. Nie rozumiałam co Macy w nim widziała. Zawsze zachowywał się tak kontrowersyjnie i żałośnie. Nie znał nigdy swoich granic. A zwłaszcza moich.

Macy pocałowała głęboko Jake'a w usta, gdy w moją stronę odwrócił się chłopak o blond, falowanych włosach. Na mój widok się rozpromienił, wstał z miejsca i wystawił dłoń. Jego wzrost wręcz wrył mnie w ziemie. Gdy jeszcze siedział na krześle wydawał się przeciętny, gdy tylko wstał okazał się kompletnie wysoki. Po jego dłoniach i ramionach płynęły garstki tatuaży, a z lewego ucha zwisał mały, złoty kolczyk.

Jego twarz. Jego postura. Jego wzrost. Wszystko wydawało się tak idealnie nierealistyczne. Był bardzo atrakcyjny. Nie przypominał za nic, któregokolwiek z trojaczków.

Dlaczego próbowałam porównać go do nich?

Vinnie.— przedstawił się szeroko uśmiechając.

— Gabriella.— uścisnęłam jego dłoń. Vinnie przypatrywał się jeszcze sekundę mojej twarzy, by następnie otrząsnąć się i odsunąć krzesło bym usiadła. Skinęłam głową w formie podzięki.

— Cześć Gabi.— wyrwał mnie z myślenia najbardziej irytujący głos na ziemi. Spojrzałam z pogardą na chłopaka, a potem na błagalny wyraz twarzy przyjaciółki. 

— Hej, Jake.— zacisnęłam zęby i wysiliłam na sztuczny uśmiech.

— Państwo wiedzą co chcą zamówić?— spytała przystająca obok nas kelnerka. Jake od razu przelatywał po niej wzrokiem, jak po każdej możliwiej dziewczynie. Jak Macy mogła tego nie widzieć?

— Tak. Ja bym prosił latte. Macy? — Jake spojrzał na dziewczynę.

— Cappuccino.— uśmiechnęła się do młodej kobiety. Blondynka pokiwała głową zapisując zamówienie, następnie spoglądając na mnie i Vinnie'go.

— Mrożona.— powiedziałam.

— To samo.— zająkał się chwilowo blondyn. Czułam jak często mi się przypatrywał, zapominając że nie jesteśmy tutaj sami.

𝐦𝐚𝐲𝐛𝐞 𝐢 𝐥𝐨𝐯𝐞 𝐲𝐨𝐮 | chris sturniolo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz