✿ 𝐜𝐡𝐚𝐩𝐭𝐞𝐫 𝐭𝐰𝐞𝐥𝐯𝐞

2.5K 105 125
                                    

┌─── ∘°❉°∘ ───┐

𝐠𝐚𝐛𝐢

Dzisiaj odbywała się impreza na cześć urodzin Paige. Z tego co się dowiedziałam, miała być to dosyć wielka uroczystość w wynajętym klubie dla naprawdę ogromnej ilości gości.

Oczywiście że, się wybieraliśmy ale nie mogłam jeszcze rozplanować momentu, w którym z rana znajdziemy się na lotnisku w drodze do Massachusetts. Dobrze wiedziałam, że gdy całą czwórką się nieźle upijemy, nie będziemy mogli normalnie stać w trakcie odprawy.

Paige poinformowała nas już dawno o fakcie, że  strój imprezy ma być elegancki. Na szczęście, byliśmy na to przygotowani. W końcu jej urodziny to był jeden z kilku powodów dla którego wyjechaliśmy do L.A.

Już samego ranka, chłopcy i ja, przetransportowaliśmy się do hotelu by spokojnie przygotwać się do imprezy. 

— Ubieram czarny garnitur. Cały czarny.— poinformował mnie Nick, stojący ze mną w toalecie.

— Skąd ta zmiana?— zapytałam zdziwiona, wiedząc że, miał w zamiarze iść w białym .

— Madi chce mieć dopasowane outfit'y. Ubiera czarną sukienkę z jakimiś dodatkami. — oznajmił poprawiając włosy w lustrze.

Moja mina momentalnie posmutniała.

Madi była naszą wspólną przyjaciółką, to prawda, ale czułam się odsunięta przez Nick'a odkąd jesteśmy w Kalifornii. Wiem że, za nią tęsknił i chce jej poświęcić tonę uwagi, ale nie może przez to odsuwać mnie.

Przynajmniej tak mi się wydaje.

— Oh... Okej. Ja za to ubieram biały gorset i długą białą spódnice. Nawet kupiłam...— mówiłam podekscytowana wyjmując białe do przedramienia rękawiczki.

— Czekaj, Madi dzwoni.— wstrzymał moją wypowiedź i wyszedł z łazienki odbierając szczęśliwy telefon.

Opuściłam z zawodu ręce, patrząc smutno na przedmiot, który tak bardzo chciałam mu pokazać. Wzdychając, kucnęłam nad walizką i ponownie układałam rękawiczki.

— Są śliczne.— powiedział głos nad moim uchem. Wyjrzałam do góry by spojrzeć na Chris'a, który kucnął tuż obok mnie. — Będziesz świetnie wyglądać. Gwarantuje. — pocieszył posyłając delikatny uśmiech. 

Od wczorajszego incydentu w łazience, ani Chris ani ja, nie mieliśmy odwagi o tym zacząć tematu. Bo w zasadzie nie było o czym mówić, wszedł bez pukania do łazienki gdy byłam w trakcie przebierania, zachowywał się dosyć dziwnie ale jest to zrozumiałe. Postanowiłam to po prostu zbyć dłonią i żyć dalej, w końcu to nic poważnego.

— Dzięki Chris. — uśmiechnęłam się do niego łagodnie.— A ty? Co zakładasz?

— Oh, ja...— odwrócił się do swojego bagażu. — Biała koszula, czarne spodnie i... Czarna muszka.— uśmiechnął się cwanie wymachując mi przed twarzą przedmiotem.

— Oh wow, Chris Sturniolo będzie nosił muszkę! — zatriumfowałam.— Święto lasu!

Chłopak roześmiał się na moje słowa i schował ciuch z powrotem do walizki.

𝐦𝐚𝐲𝐛𝐞 𝐢 𝐥𝐨𝐯𝐞 𝐲𝐨𝐮 | chris sturniolo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz