✿ 𝐜𝐡𝐚𝐩𝐭𝐞𝐫 𝐬𝐞𝐯𝐞𝐧𝐭𝐞𝐞𝐧

1.9K 95 141
                                    

┌─── ∘°❉°∘ ───┐

𝐠𝐚𝐛𝐢

— Nie licząc skręcenia, z kostką jest wszystko w porządku. Odradzałbym jednak zbyt częstego chodzenia przez kolejne dwa tygodnie. — poinformował średniego wzrostu lekarz, uśmiechając się delikatnie. — Uważam również, że nakładanie gipsu jest kompletnie niepotrzebne. Za to mogę zaproponować kupno usztywniacza oraz specjalnej maści, wtedy ból z dnia na dzień powinien przechodzić, jeżeli nie, proszę się zgłosić. — mówił, zapisując na małej karteczce potrzebne mi informacje. Spojrzałam na Vinnie'go, który silnie trzymał moją zdrową dłoń patrząc uważnie na lekarza. — Za to rany na łokciach oraz lewej dłoni wystarczy od czasu do czasu odkażać i pozwolić im się spokojnie goić.

Wypowiadając ostatnie słowa, podał z uśmiechem karteczkę, którą Vinnie od razu wziął, czytając uważnie zapiski. Imponowało mi to, jak bardzo był przejęty moim stanem.

— Dziękuje panie doktorze. — powiedziałam wymuszając się na lekki uśmiech. Mężczyzna kiwnął głową, pozwalając nam wyjść z gabinetu.

Blondyn, który wyszedł razem ze mną, nie pozwolił sobie, choć na sekundę, puścić mojej dłoni. Nie potrafiłam stwierdzić, czy mi się to podobało czy przeszkadzało. Nim jednak wyszliśmy z budynku, skręciliśmy w zaułek, w którym znajdowała się apteka. Poprosiłam sprzedawcę o produkty, które zalecił lekarz, a potem z bólem serca za nie zapłaciłam. Dzięki czemu, mogłam w końcu się stąd wydostać i wsiąść do samochodu chłopaka.

Pragnęłam znaleźć się już w łóżku.

— Dobra, wystarczy tylko posmarować i założyć usztywniacz. Nic trudnego.— odezwał się Vinnie, wyjmując z tylnego siedzenia kupione przedmioty.

Zdjęłam z chorej stopy rozwiązanego buta oraz skarpetkę. Niedobrze mi się jednak zrobiło, gdy zobaczyłam opuchliznę oraz ogromnego fioletowego siniaka. Vinnie pomógł mi w otwarciu maści i nałożył na mój palec niewielką jej ilość. Okrężnymi, delikatnymi ruchami smarowałam zranione miejsce, próbując nie rozpłakać się z bólu, który pulsował w mojej nodze. Następnie wzięłam do ręki kupiony, beżowy usztywniacz. Zaciskając mocno zęby, wcisnęłam go na kostkę.

— Bardzo boli?— spytał wpatrując się we mnie zmartwionym spojrzeniem.

— Napewno mniej niż na początku, ale dalej jak diabli.— oznajmiłam, ponownie zakładając skarpetkę i buta. — Chce już jechać do domu...— wypuściłam głośno powietrze, opierając głowę o oparcie siedzenia.

— No to nie ma na co czekać. Jedźmy.

Po tych słowach, nastolatek odpalił silnik samochodu, wyjeżdżając ze szpitalnego parkingu. Radio automatycznie się odpaliło, a razem z nim playlista z połączonego z radiem telefonu. Z głośników wyleciały słowa piosenki The Weekend „Save Your Tears".
Uśmiechnęłam się pod nosem na wydźwięk tego przyjemnego bitu. Nie była to moja ulubiona piosenka, ale dalej lubiłam jej słuchać i wyśpiewywać jej tekst.

Sięgnęłam lekko by zgłośnić utwór, na co kierowca uśmiechnął się szeroko.

— Też to lubisz?— spytał. Przytaknęłam ruchem głowy pomrukując, dlatego Vinnie zgłośnił jeszcze bardziej.

„You could've asked me why I broke your heart. You could've told me that you fell apart
But you walked past me like I wasn't there
And just pretended like you didn't care"

„I don't know why I run away
I'll make you cry when I run away"

— „Save your tears for another day!"— zaśpiewaliśmy w końcu razem, ciesząc się jak dzieci. —„Save your tears for another day".

𝐦𝐚𝐲𝐛𝐞 𝐢 𝐥𝐨𝐯𝐞 𝐲𝐨𝐮 | chris sturniolo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz