✿ 𝐜𝐡𝐚𝐩𝐭𝐞𝐫 𝐧𝐢𝐧𝐞

2.5K 97 94
                                    

┌─── ∘°❉°∘ ───┐

𝐠𝐚𝐛𝐢 [part 1]

Wybiła godzina trzynasta piętnaście a samolot, w którym się znajdowaliśmy powoli lądował na Kalifornijskim lotnisku. Urocza stewardessa uprzejmie przypomniała o zapięciu pasów na czas lądowania. Siedząc między dwójką śpiących trojaczków, sięgnęłam najpierw przez Matt'a by zapiąć mu pas bezpieczeństwa aby następnie skierować się do Chris'a. Po zapięciu im pasów, delikatnie poklepywałam ich po ramionach by się wybudzili. Pierwszym okazał się być Matthew.

— Co się dzieje? — zapytał świeżo wybudzonym głosem chłopak, który rozglądał się po pokładzie.

— Zaraz lądujemy.— powiedziałam i odwróciłam głowę do drugiego przyjaciela, który mimo wszystko dalej spał.— Chris. Hej, Chris.— szeptałam potrząsając jego szczupłym ramieniem. Jego buzia zaczęła wykrzywiać się w niezadowoleniu, co świadczyło że się powoli wybudzał. — Pobudka. Lądujemy.

— Jeszcze chwilę.— stęknął a jego zmęczona głowa szybko przetransportowała się na mój bark. Zesztywniałam chwilowo i zerknęłam na Matt'a, który wybudzał Nicka.

Zaczęłam nerwowo bawić się własnymi palcami, naprawdę wyczekując wyjścia z samolotu. Chwilkę później poczułam dotknięcie ciepłej dłoni, która powstrzymała moje nerwowe palce. Jak się okazało moje udo również podskakiwało, a warga cały czas się zagryzała. Spojrzałam na Matt'a, którego twarz coraz prędzej przebarwiała się w zmartwienie.

— Gab. Hej. Wszystko dobrze? — zapytał cicho patrząc mi w oczy.

Prędko przytaknęłam.

— Tak. Po prostu lądowanie jest czasem stresujące.— wyśmiałam sytuację, wiedząc że to nie samolot powoduje mój nagły stres.

Kompletnie nie wiedziałam co się dzieje.

Coś się dziwnie zachowujesz od rana. Ale okej. Uznajmy że, ci wierzę.— uśmiechnął się krótko na co przewróciłam rozbawiona oczami.

Chwilę później transport powietrzny wylądował bezpiecznie na pasie lotniczym. Chris wybudził się od zetknięcia samolotu z powierzchnią, zabierając swoją głowę z mojego ramienia. Ogłoszenie stewarda, pozwoliło nam odpiąć pasy i wyjść z pokładu.

Zebraliśmy się w miarę szybko, kierując się do środka lotniska po nasze bagaże. Nie ukryję, czekanie na walizki wśród tysiąca innych było cholernie męczące i denerwujące.

Na szczęście nasze walizki były oznaczone przewiązaną przez rączkę białą wstążką, abyśmy wiedzieli że są nasze.

Siedziałam na ławce z Nickiem, gdzie przy taśmie stali chłopcy. Opierałam zmęczona lotem, brodę o ręce gdzie łokcie wbijały się w moje uda. Wzrok skupiłam na wysokim brunecie o niebieskich oczach, jak przekomarza się ze swoim bratem. Kompletnie nie wiedziałam co myśleć. Coraz częściej sprawiało mi przyjemność przyglądanie się mu. Co sprawiło że, ze sobą czułam się gorzej.

Do cholery jasnej to mój przyjaciel!

Nicolas szturchnął mnie w ramie, wyrywając od natłoku przeróżnych myśli. Spojrzałam na przyjaciela, który wstał z ławki blokując ekran telefonu a następnie pokazał że, Matt oraz Chris czekają na nas już z walizkami.

𝐦𝐚𝐲𝐛𝐞 𝐢 𝐥𝐨𝐯𝐞 𝐲𝐨𝐮 | chris sturniolo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz