✿ 𝐜𝐡𝐚𝐩𝐭𝐞𝐫 𝐭𝐰𝐞𝐧𝐭𝐲-𝐟𝐨𝐮𝐫

2.3K 120 224
                                    

┌─── ∘°❉°∘ ───┐

𝐠𝐚𝐛𝐢 [part 2]

A Ashley, wybiegła tuż za nim.

Tak jak ja.

Chris, poczekaj!— krzyczała nienadążająca za nim dziewczyna. Chłopak nie wydawał z siebie oznak, że miał zamiar przestać swój chód. — Proszę cię! Wysłuchaj mnie!— błagała zatrzymując się, nie mając siły biec dalej.

— Wysłuchać cię?— odwrócił się gwałtownie z obrzydzeniem na twarzy.— Wydaje mi się, że wysłuchałem wystarczająco. — warknął wskazując na nią z oddali palcem i odwrócił się z powrotem. Ja jedynie stałam pare metrów dalej, przypatrując się wszystkiemu z szerokim uśmiechem.

— Chris, przepraszam! Powiedziałam to specjalnie! Naprawdę! Obiecuje!— krzyczała zrozpaczona. Chłopak zatrzymał się w miejscu jednak się nie odwrócił. Chyba jej nie uwierzy, prawda? Odwrócił się. Szybkim krokiem zaczął iść w jej stronę, z gotowością wylania na nią słów.

— Pozbyć się Gabi? Wyrzucić moich braci? — pytał z ogromnym zawodem, złością i zmieszaniem na twarzy. — Naiwny chłopak? Brzydzisz mnie Ashley. Nie mogę uwierzyć, jak mogłem ci zaufać!

— Proszę cię. Nic nie rozumiesz. My naprawdę do siebie pasujemy, nie potrzebujesz nikogo innego.— mówiła psychopatka z płaszczącym się tonem.

— Jesteś chora. — oznajmił głośno machając dłońmi. Dziewczyna próbowała złapać jego rękę, lecz on od razu się wyrwał.— Nie dotykaj mnie! — krzyknął. — Nie chce mieć z tobą nic wspólnego. Jeżeli jeszcze raz się zbliżysz do mnie lub do kogokolwiek z moich bliskich, obiecuje, że nie będę się powstrzymywał przed niczym.— zagroził miażdżąc ją wzrokiem. Zdawało się, że nie mieli pojęcia o moim towarzystwie. — Jak ja mogłem... — westchnął machając głową.— Jak ja mogłem tak traktować Gabriellę...— denerwował się bardziej, myśląc o tym wszystkim. Gdy wyjrzał do góry, zobaczył mnie. Na jego twarzy wymalował się smutek, ulga, wina. Przez co i dziewczyna przed nim, odwróciła się.

— Ty.— zacisnęła zęby, idąc prędko w moją stronę.— Ty głupia suko!— krzyknęła chcąc się do mnie zbliżyć. Lecz nim pierwszy jej cios poleciał, o dziwo udało mi się złapać jej nadgarstek. Gdy zrozumiałam, że nagle dostałam dobrego refleksu, zacisnęłam mocniej palce.

— Sądzę, że to twoja pora by się stąd wynosić. — powiedziałam spokojnie lecz agresywnie, mocno spuszczając jej dłoń w dół. — Zostałaś ograna, we własnej grze. Jeden-zero suko.

— Mogłam przewidzieć, że to zrobisz! Odpłacisz się za...— nim zdążyła wykrzyczeć ostatnie słowa, dziewczęca pięść przeleciała tuż obok mnie, zbijając twarz blondynki. Ashley upadała na ziemie, trzymając się za twarz a ja z zaskoczeniem spojrzałam na... Macy?

— Kurwa.— westchnęła machając wcześniej uderzającą ręką.— Ktoś musiał w końcu to zrobić, nie?— wzruszyła ramionami biorąc głębszy wdech. Zaczęłam powoli się śmiać, co wzbudziło i śmiech przyjaciółki.

Z budynku również wybiegli Nick i Matt, będąc mocno zszokowanymi widząc leżącą na ziemi dziewczynę oraz śmiejące się dwie przyjaciółki. No i dodatkowo własnego zmieszanego brata, stojącego pare metrów dalej.

— Co się kurwa wydarzyło?— spytał zdziwiony Nick, podbiegając do nas, tuż za nim był Matt. — Okej, która ją uderzyła? — zapytał z wyrzutem. Obydwie zerknęłyśmy na siebie rozbawionym wzrokiem, a potem Macy pomachała mu przed twarzą swoimi czerwonymi kostkami w pięści. — O tak!— wystawił zadowolony dłoń do góry i oboje zbili ze sobą piątkę.

𝐦𝐚𝐲𝐛𝐞 𝐢 𝐥𝐨𝐯𝐞 𝐲𝐨𝐮 | chris sturniolo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz