rozdział 4 - tęsknota

4.6K 107 82
                                    

Słońce o poranku przyjemnie pieściło skórę Adeline, kiedy z grającą muzyką w słuchawkach, przemierzała ulice Reno. Wstąpiła jeszcze do jednej z kawiarni, do której często chodziła przed lekcjami. 

Wstawanie rano nigdy nie było jej domeną, uwielbiała długo spać, bo tylko to pozwalało jej się oderwać od szarej rzeczywistości. Kiedy zasypiała, czuła się jakby przeniosła się do innego, lepszego świata. Świata, w którym znajdował się on

Bo śniła tylko po to, aby go zobaczyć. 

Poprosiła o jedną kawę na wynos, żeby jakoś przeżyć kolejny dzień. Kiedy chwyciła kubek w swoje dłonie, upiła spory łyk i skierowała się do docelowego budynku. Powoli zaczynała odczuwać, jak kofeina pobudza ją do życia. Świat nagle przestawał wyglądać jak jawa i stawał się prawdziwą rzeczywistością, momentami przypominającą koszmar. Weszła do budynku, jak codziennie, błagając wszechświat o to, aby mieć już to za sobą. Nienawidziła chodzić do szkoły. Czuła się tam okropnie, sama nigdy nie rozumiała dlaczego, po prostu tak już było. Podobało jej się jednak to, że w jej nowej szkole, było multum uczniów i praktycznie nikt nie wiedział kim ona jest. Nikt jej się szczególnie nie przyglądał, ani z nią nie rozmawiał i to jak najbardziej jej odpowiadało. 

Weszła do klasy i zajęła swoje miejsce. Dzisiejszy dzień zaczynała hiszpańskim, który nigdy nie sprawiał jej większych trudności, tak właściwie to lubiła uczyć się nowych języków i przychodziło jej to z łatwością. Z reguły zajmowała miejsce gdzieś po środku, ponieważ ostatnie ławki nie były dla niej, a w pierwszych czuła się osaczona obecnością nauczyciela. Lekcje mijały jej nadzwyczajnie miło, nie miała żadnych testów, ani zajęć z tymi gorszymi nauczycielami. 

Kiedy zadzwonił dzwonek, po jednej z lekcji, wyszła z klasy, chcąc iść na zewnątrz zapalić. Przerwa była dłuższa niż reszta, dlatego zawsze korzystała wtedy z okazji, aby dostarczyć swojemu organizmowi dzienną dawkę nikotyny. Udała się za budynek szkolny, gdzie nieco dalej wiele osób spożywało swój lunch. Oparła się o ścianę i wyciągnęła paczkę swoich Winstonów. Szybko odpaliła jednego papierosa i zaciągnęła się nim, przyglądając się ulatującemu dymowi z jej ust. 

Wydmuchiwała z siebie toksyny, zdając sobie sprawę z tego, że to ona była najgorszą z nich wszystkich. 

— Wspaniale, że jesteś! — Usłyszała radosny krzyk gdzieś obok siebie. Rozejrzała się wokół i od razu dostrzegła burzę rudych włosów po swojej prawej. — Potrzebuję czegoś od ciebie. 

Brunetka momentalnie wyłapała intencje chłopaka i wyciągnęła w jego stronę opakowanie papierosów. 

— Nie miałem tego na myśli, ale skoro już proponujesz. — Powiedział z głupim uśmieszkiem, wyciągając jednego papierosa z paczki. 

— A więc o co chodzi? — Zapytała, zaciągając się po chwili używką. 

— Musisz zostać moją nową przyjaciółką. — Powiedział Lucca. — Mam już dość Mei. 

Adeline ściągnęła swoje brwi, chcąc wyrazić zdezorientowanie. 

— Widziałam cię dwa razy na oczy, Lucca. 

— O dwa za dużo. — Usłyszała damski głos po swojej lewej. Obróciła się w tamtą stronę, gdzie nagle znalazła się blondwłosa Watson. Adeline nadal nie wiedziała jak zachować się w jej obecności, ani na czym stoi ich znajomość. — Współczuję, bo ja powoli mam go dość. 

Cruella DeMon we własnej osobie nas zaszczyciła. — Wymamrotał pod nosem chłopak. — Czy możesz iść być wredna, gdzieś z dala ode mnie? Właśnie prowadzę rozmowę z moją nową, lepszą Mei. 

PRETTY POISON [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz