rozdział 24 - destrukcja

996 29 22
                                    

Wpatrywała się w krople uderzające o przednią szybę samochodu. W pojeździe cicho rozbrzmiewała piosenka, którą akurat w tym momencie grała stacja radiowa. Była to jedyna rzecz, która maskowała niezręczną ciszę.

A ta cisza zabijała ich coraz bardziej.

Adeline spuściła wzrok na swoje dłonie. Nawet nie zwróciła uwagi na to, że wbijała swoje paznokcie w nadgarstek. Miała to w nawyku, kiedy znajdowała się w stresowych sytuacjach, a ta z pewnością się do takich zaliczała. Lubiła uczucie delikatnego bólu, który trzymał ją w rzeczywistości.

Uwielbiała ból, bo tylko on pozwalał jej cokolwiek poczuć.

Poczuła palący wzrok kierowcy, więc ułożyła swoje dłonie luźno na swoich udach. Spojrzała na niego, a ten bez słowa taksował ją swoim spojrzeniem. Zaczynała coraz mniej odczuwać stres, który jeszcze chwilę temu ją przytłaczał. Lucca Sherman miał w sobie coś, co ją uspokajało i było tak od momentu, w którym go poznała.

Rudowłosy był typem popularnego chłopaka z liceum, o którego uwagę biło się większość nastolatków. Sportowiec z bogatej rodziny, który spędzał dużo swojego czasu na imprezach. Był swego rodzaju duszą towarzystwa i każdy chciał być w obrębie jego zainteresowania.

Jednak Lucca interesował się niewielką garstką osób. Nigdy nie zależało mu na popularności. W prawdzie marzył o tym, aby być niewidzialnym.

Bo tak było po prostu łatwiej.

— Mam nadzieję, że nie gniewasz się, że przerwałem ci poranek ze swoim chłopakiem. — Odezwał się wreszcie, wypowiadając ostatnie słowo z pogardą.

— Nie gniewam się. — Powiedziała całkiem szczerze. Nie miała głowy do tego, aby o tym myśleć. — Dla twojej wiadomości, to nie jest mój chłopak.

W tym momencie w dwukolorowych oczach chłopaka pojawił się mały błysk, który po chwili wygasł. Był ledwie widoczny, jednak Adeline go zauważyła.

Chłopak posłał jej ciepły uśmiech, który wydawał się nieco wymuszony.

— Wszystko w porządku? — Zapytał, odrywając na sekundę wzrok od jezdni. Dziewczyna pokiwała głową, jednak nie przekonała tym chłopaka. — Adeline, wiem, że między nami jest trochę niezręcznie, ale możesz ze mną o wszystkim porozmawiać.

— Nie mamy o czym. Wszystko jest dobrze.

Nawet ona nie wierzyła w te słowa. Chciała po prostu zakończyć rozmowę. W tym momencie liczyła się dla niej jedynie Mei.

— Jeśli mam być szczery, to nie wyglądasz, jakby tak było.

— To przestań patrzeć. — Przewróciła oczami. Nie minęła sekunda i zaczęła żałować tego, co padło z jej ust. Nie chciała być dla niego niemiła. Wprawdzie liczyła, że będzie mogła z nim porozmawiać, jednak nie szło jej zbyt dobrze. Ciągle była zdenerwowana sytuacją z zeszłej nocy.

— Musisz nawet teraz wyjeżdżać z sarkazmem?

Adeline prychnęła pod nosem.

— Jeśli nie odpowiadają ci sarkastyczne odpowiedzi, to nie zadawaj mi głupich pytań, księżniczko.

Sherman uśmiechnął się szeroko, słysząc, jak dziewczyna go nazwała. Pomimo tego, że nigdy nie przyznał tego na głos, uwielbiał, kiedy zwracała się do niego w ten sposób.

Do brunetki dopiero po chwili dotarło to, co powiedziała. Na jej twarzy automatycznie pojawił się uśmiech, którego nie kontrolowała.

— Przepraszam, wyrwało mi się.

PRETTY POISON [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz