rozdział 7 - deja vu

2.9K 89 132
                                    

Właśnie zabrzmiał ostatni dzwonek szkolny dzisiejszego dnia. Korytarz Reno High School zapełniły głośne śmiechy i rozmowy uczniów. Każdy wyglądał szczęśliwie, w końcu nadszedł piątek, a to oznaczało tylko jedno. Nadchodził weekend.

Impreza. Impreza. Impreza. 

Większość nastolatków uwielbiała imprezy, jednak jedna ciemnowłosa dziewczyna, która właśnie próbowała się przepychać przez tłum ludzi na szkolnym korytarzu, nie była nastawiona do nich zbyt pozytywnie.

— No nie daj się prosić! — Krzyczał rudowłosy, próbując dogonić dziewczynę.

Adeline postanowiła zignorować głos chłopaka za nią. Szła przed siebie, kierując się prosto do wyjścia z budynku.

W końcu udało jej się dostać do drzwi wyjściowych i kiedy tylko znalazła się na zewnątrz poczuła jak czyjaś dłoń oplata jej nadgarstek, na co delikatnie się wzdrygnęła. Automatycznie odwróciła się za siebie zderzając się z piorunującym spojrzeniem rudowłosego. 

Jego oczy intrygowały każdą osobę, z którą rozmawiał. Heterochromia, którą posiadał,  sprawiała, że jego spojrzenie wydawało się hipnotyzujące

— Spóźnię się na autobus przez ciebie. — Mruknęła dziewczyna, nie odrywając wzroku od jego twarzy. 

— Zgódź się, to obiecuję, że cię puszczę. — Powiedział zaplatając mocniej swoją dłoń wokół jej nadgarstka. 

Adeline postanowiła spróbować wyrwać swoją rękę z jego uścisku, jednak chłopak był silniejszy. Dziewczyna posłała mu mordercze spojrzenie, które wydawać by się mogło, że mroziło krew w żyłach, jednak ten się nie przestraszył. 

Jedynie zaśmiał się pod nosem, patrząc prosto w jej oczy. 

— Mogę tu tak stać do wieczora. — Skwitował z leniwym uśmiechem, Sherman.

Brunetka przewróciła oczami, a następnie podeszła bliżej chłopaka. Stali tak blisko od siebie, że niemal stykali się klatkami. Adeline zablokowała spojrzenie z rudowłosym chłopakiem. 

— Naprawdę nie przyjmujesz odmowy? — Zapytała, na co ten delikatnie uniósł swoją prawą brew i lekko się uśmiechnął. Dziewczyna westchnęła. — Cóż, zawsze musi być ten pierwszy raz. — Dodała, wyrywając szybko swoją dłoń z jego uścisku.

Następnie odwróciła się napięcie i odeszła, nie oglądając się za siebie.

— Prędzej czy później i tak się zgodzisz! — Usłyszała głos Shermana, gdzieś za sobą.

— Miłej imprezy Lucca! — Krzyknęła Adeline, po czym udała się prosto w stronę przystanku autobusowego.

Szła ulicami podziwiając przepiękne Reno. W prawdzie, uważała, że jest nieporównywalne do samego Manhattanu, jednak miało w sobie to coś. Lubiła spokój, który tu panował za dnia. Uwielbiała brak chaosu który jej towarzyszył w Nowym Jorku. Pomimo, że to właśnie tu się wychowywała i znało ją wiele osób, od swojego powrotu nie rozmawiała z prawie nikim, poza Mei i Shermanem.

Zaczynała kochać bycie niewidzialną w mieście pełnym znajomych twarzy. 

Podniosła swój wzrok na punkt przed nią, kiedy zobaczyła odjeżdżający autobus z przystanku.

— Pierdolony Lucca Sherman. — Wymamrotała pod nosem.

Adeline poczuła wzrastającą irytacje. Następny autobus był dopiero za godzinę, a nie miała zamiaru przemierzać całej drogi do domu na nogach. 

Postanowiła udać się do pobliskiego sklepu, po składniki na obiad. Nie była pewna czy w domu jest coś do jedzenia, a była przekonana, że kiedy do niego wróci, będzie odczuwać głód.

PRETTY POISON [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz