Stary samochód marki Audi przemierzał właśnie spowite ciemnością ulice miasteczka w stanie Nevada. Wesoła trójka znajdowała się wewnątrz pojazdu, radośnie dyskutując na wszystkie możliwe tematy. Adeline i Mei zaczynały zapominać o czasie, jaki upłynął podczas nieobecności jednej z nich w mieście. Czuły jakby wsiadły do wehikułu czasu, który zabrał ich z powrotem do cudownego okresu w ich życiu, który miał miejsce cztery lata temu.
Bowiem cztery lata temu żadna z nich nie była jeszcze tak zniszczona.
Kierowali się do jednego z klubów na obrzeżach miasta. Znajdowali się na jednej z ciemnych ulic, gdzie wokół nie znajdowało się nic, poza rozciągniętymi na wszystkie strony polami i lasami. Przy drodze znajdowało się kilka latarni, które ledwo oświetlały całą drogę.
— I wtedy właśnie Mei spadła z rynny na moim dachu. — Powiedziała Adeline, opowiadając jedną z historii. — Tak bardzo chciała uciec przed Vivian, że ześlizgnęła się z tej rynny i wylądowała prosto w krzakach w moim ogródku.
— Ej to nie było takie zabawne! Złamałam wtedy rękę. — Skomentowała blondynka, prowadząca pojazd.
— Wyobrażam sobie minę Vivian, kiedy widziała jak dosłownie spadasz z rynny. — Powiedział rudowłosy na tylnym siedzeniu.
— Na szczęście Shane mnie wytłumaczył, przez co mama aż tak nie krzyczała. — Kontynuowała Mei. — Ale do dziś mi to wypomina!
W samochodzie słychać było tylko śmiechy całej trójki. Naprawdę dobrze się dogadywali. Adeline co chwilę łapała się na spojrzeniu rudego w lusterku, przez co czuła dziwne uczucie w środku, a ten po prostu patrzył na nią nie zwracając uwagi na nic innego. Przyciągała jego wzrok, jak najsilniejszy magnes.
I ani trochę mu to nie przeszkadzało.
— Słyszycie to? — Wyrwała się nagle Adeline. — Coś jest nie tak z samochodem.
Od razu rozpoznała dziwny dźwięk dochodzący spod maski samochodu. Spojrzała na twarz Mei, która wydawała się zdezorientowana całą sytuacją. Czuła, że w samochodzie faktycznie coś jest nie tak i coraz ciężej jej się jedzie. Postanowiła szybko zjechać na pobocze, ponieważ miała wrażenie, że jeszcze chwila i pojazd przestanie jechać.
Cała trójka wysiadła na zewnątrz, nie widząc za wiele. Wszędzie panowała okropna ciemność, więc Mei automatycznie wyciągnęła swój telefon i włączyła w nim latarkę, aby rozjaśnić okolice.
— No nie mów, że utknęliśmy na środku jakiegoś pustkowia. — Mruknął niezadowolony Lucca.
Mei posłała mu spojrzenie przepełnione irytacją. Nie miała ochoty dodatkowo słuchać komentarzy swojego przyjaciela.
— Pustkowie to definicja tego, co masz zamiast mózgu. — Odpowiedziała szybko. — Adeline, pomóż mi. — Rzuciła szybko do brunetki obok.
Obie podeszły do samochodu i otworzyły jego maskę. Chwilę później obok nich znalazł się Sherman z zestawem narzędzi w ręce, które wyjął z bagażnika. Rey pochyliła się nad samochodem, oglądając uważnie wszystko. Chciała za wszelką cenę znaleźć przyczynę problemu, aby móc udać się w dalszą drogę, jednak nie było to takie proste.
Tak dawno tego nie robiła.
Dziewczyna stresowała się sytuacją w jakiej się znalazła. Zdawała sobie jednak sprawę z tego, że są rzeczy, których nigdy się nie zapomina. Naprawianie samochodów w jej przypadku, było jedną z nich.
— Długo jeszcze będziecie na to patrzeć? Chce jechać już do klubu. — Odezwał się Sherman po kilku minutach w ciszy.
— Zamknij się chociaż raz, błagam cię. — Wydukała Watson, przewracając oczami.
CZYTASZ
PRETTY POISON [+18]
Short Storyo dziewczynie, która była za dużą dawką i chłopaku, który nie bał się przedawkować. 01052022 twitter, tiktok: drugzzandmoney ;)