rozdział 26 - izolacja

1K 35 6
                                    

Założyła kaptur za dużej bluzy i westchnęła, starając się przygotować na to, co miało zaraz nastąpić. Minęło sporo dni, odkąd ostatni raz przekraczała próg tego budynku. Wokół niej nie znajdował się nikt. Było całkiem pusto.

Zupełnie tak, jak w jej roztrzaskanym na miliony kawałków sercu.

Zapukała w drewnianą płytę, po czym nacisnęła na klamkę. Wzrok wszystkich uczniów znajdujących się w sali był skierowany na nią. Poczuła się niesamowicie przytłoczona. Zdawała sobie jednak sprawę z tego, że jej obecność przyciągnie uwagę reszty.

— Cieszymy się z tego, że raczyłaś wreszcie zaszczycić nas swoją obecnością, panno Rey. — Sarknęła niezadowolona nauczycielka matematyki.

Lekkie ukłucie stresu przeszyło jej organizm. Rozejrzała się wokół, szukając wolnego siedzenia.

— Chorowałam. — Skłamała Adeline. Chciała jak najszybciej uciąć rozmowę z nauczycielką.

Ta kobieta przerażała ją odkąd przyszła na jej pierwszą lekcję we wrześniu. Wiedziała, że nie jest to typ osoby, z którą warto zadzierać.

Nauczycielka przewróciła oczami, siadając na brzegu biurka.

— Musisz mieć niezmiernie słabą odporność. — Mruknęła starsza kobieta. Następnie wskazała dłonią puste siedzenie. — Zajmij miejsce obok swojego drogiego przyjaciela, Shermana.

Adeline poczuła, jak serce staje jej na ułamek sekundy. Skrzyżowali swoje spojrzenia. Ich miny wyrażały jedynie ból i rozczarowanie.

Nie mieli okazji porozmawiać od ich ostatniej kłótni przed szpitalem. Chwile przed tym, kiedy dziewczyna została porwana, a jej życie zamieniło się w jeszcze większy koszmar.

Mimowolnie spuściła głowę i ulokowała swój wzrok w podłodze. Podeszła do wyznaczonego miejsca i zaczęła wyciągać potrzebne rzeczy. Nie uniosła swojej twarzy nawet na milimetr. Nie chciała, żeby ten zaczął rozmowę.

Nie potrzebowała jego litości.

Nauczycielka kontynuowała swoją lekcję. Na tablicy pojawiły się rozmaite wykresy. Adeline nie rozumiała nic z tego, o czym kobieta mówiła. Ściskała w swojej dłoni ołówek i starała się przerysować wszystko z tablicy. Nie wychodziło jej to zbyt dobrze, ponieważ po raz pierwszy miała do czynienia z czymś takim. Matematyka nigdy nie była jej mocną stroną.

— Wszystko w porządku? — Usłyszała znajomy głos.

Instynktownie obróciła swoją twarz w jego stronę. Skanowała jego twarz, chcąc zrozumieć to, dlaczego się do niej odezwał.

Dlaczego interesowało go jej samopoczucie, po tym wszystkim, co mu powiedziała?

Ściskała ołówek w swojej dłoni i nie była z siebie w stanie wydusić ani jednego słowa. Skinęła głową, jednak chłopak posłał jej jeden z tych swoich przenikliwych wyrazów twarzy. Taksował wzrokiem jej szare oczy, widząc w nich ból. Adeline starała się posłać mu ciepły uśmiech, który finalnie przypomniał dziwny grymas.

— Skoro tak bardzo interesujesz się moją lekcją, Adeline... — Z letargu wyrwał ją głos starszej kobiety. Poczuła, jak jej serce zatrzymuje się na ułamek sekundy. — Może powiesz nam jak wyznaczyć zbiór wartości funkcji wykładniczej?

Brunetka przełknęła ślinę. Poczuła wszechogarniający ją stres. Zacisnęła swoje dłonie mocniej na ołówku, który trzymała.

— Ja... — Wyjąkała. Nienawidziła się odzywać na forum klasy. Od zawsze ją to stresowało. Oddech jej przyspieszył. Chciała się odezwać, jednak czuła wewnętrzną blokadę.

PRETTY POISON [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz