rozdział 11 - zaślepienie

2.5K 76 46
                                    

Słońce schowało się już za horyzontem, a ulice Reno pokrył mrok, oświetlany przez gwiazdy i kolorowe neony pobliskich klubów. Szybkie, imprezowe życie tego miasta właśnie zaczynało tętnić. O tej godzinie pobliskie kluby i bary zaczynały się zapełniać po brzegi ludźmi, którzy próbowali oderwać się od rzeczywistości.

Adeline przez ostatni tydzień również próbowała, jednak w nieco inny sposób.

Nie chciała za wiele myśleć, ale ostatnie czego chciała to wrócić do starych, destrukcyjnych nawyków. Postanowiła więc zamknąć się przed światem i ludźmi. Nie mogła znowu doprowadzić swojego umysłu do stanu, w którym nie miała już pojęcia o czym myśleć.

Bowiem przez większość czasu czuła ogromną pustkę, ale kiedy nadchodził jeden z cięższych dni, nie potrafiła wyrzucić szkodliwych myśli ze swojej głowy.

A to niszczyło ją dzień po dniu.

Tego wieczoru w domu rodziny Rey rozbrzmiał dzwonek przy drzwiach wejściowych. Dziewczyna wyszła z kuchni i skierowała się do korytarza, żeby zobaczyć, kto postanowił zakłócić jej spokój. Była w trakcie przygotowań do wyjścia z rodzicami. Nie była zbyt zadowolona tym pomysłem, jednak jej ojciec od kilku dni nie dawał jej spokoju.

Shane martwił się, że jego córka znów zacznie zamykać się przed całym światem za drzwiami swojego pokoju.

Spojrzała przez okno, gdzie dostrzegła ciemny samochód na swoim podjeździe. Widziała go po raz pierwszy, nie miała pojęcia, do kogo należał. Położyła swoją dłoń na pozłacanej klamce i chwilę później ogromna, drewniana płyta przesunęła się. Zlustrowała wzrokiem postać w drzwiach. Okazało się, że wcale nie był to żaden nieznajomy.

— Co ty tu robisz? — Wypaliła automatycznie, spoglądając na ciemnowłosego chłopaka w jej progu. Nie widziała go od tygodnia. Być może go unikała. Być może. Jej wzrok momentalnie przykuły jego dłonie. Na jego knykciach znajdowała się zaschnięta krew. Czy on znowu się bił? — Czy to krew?

— Nie martw się, nie jest moja. — Odpowiedział krótko, unosząc leniwie kąciki swoich ust ku górze.

— Czy to miało mnie uspokoić?

Ten jedynie prychnął pod nosem. Następnie przeszedł przez próg i znalazł się w korytarzu. Adeline automatycznie się cofnęła.

— Nie przypominam sobie momentu, w którym cię zaprosiłam do środka. — Powiedziała, unosząc swoje brwi ku górze. Chłopak bez słowa wzruszył ramionami. — Nienawidzę cię. — Wymruczała pod nosem, zamykając za sobą drzwi.

— Oh, z pewnością mnie nie nienawidzisz. — Skwitował, śmiejąc się pod nosem.

Adeline automatycznie przewróciła oczami. Nie miała ochoty na rozmowę z nim, pomimo że nic złego jej nie zrobił. Po prostu potrzebowała przerwy od całego zamieszania, które miało miejsce w jej życiu od kilku dni.

— Czego chcesz?

— Musimy porozmawiać, nie sądzisz? — Zapytał, opierając się o ścianę.

Zablokowali ze sobą spojrzenia. Po raz kolejny szary odcień mieszał się z zielenią oczu chłopaka. Cairan miał wrażenie, że jej wzrok doszczętnie skanuje jego zepsutą duszę.

A ona w głowie miała jedynie wspomnienia sprzed tygodnia.

— Nie mamy o czym. Między nami nic się nie wydarzyło. — Powiedziała stanowczo.

— Mówisz o tym, jak wepchnęłaś mi język do gardła i prawie mnie przeleciałas w moim własnym salonie? — Zapytał, nie szczędząc sobie sarkazmu w głosie. — Masz rację, nic się nie wydarzyło.

PRETTY POISON [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz