Słońce zaczynało zachodzić, kiedy blondwłosa wparowała do swojego pokoju. To był długi dzień. Rzuciła swoją torbę w kąt pomieszczenia i bezwładnie opadła na materacu swojego łóżka.
Nienawidziła chodzić do szkoły. Od kiedy tylko była w stanie sięgnąć pamięcią, ta placówka przypominała jej jeden, wielki koszmar. Dusiła się i każdy kolejny dzień spędzony tam był dla niej jedynie udręką. Nie miała tam zbyt wielu znajomych, pomimo tego, że jej najlepszy przyjaciel był jednym z tych bardziej popularnych. Lubiła swoje małe grono.
Lubiła swoją Adeline, która od zawsze była przy jej boku. Kiedy zniknęła na cztery pieprzone lata, czuła, że utraciła ważną część siebie.
Nigdy nie czuła się tak samotna, jak w dniu, w którym udała się jak co dzień do szkoły i wiedziała, że jej ulubiona ciemnowłosa nie usiądzie już z nią w ławce. To był ból, którego nie potrafiła zdefiniować.
Instynktownie spojrzała na zdjęcie, które stało w ramce na stoliku nocnym. Kochała na nie patrzeć. Przypominało jej o najlepszym okresie swojego życia, jakim bez wątpienia było jej dzieciństwo. Chwyciła obrazek w swoje dłonie. Wpatrywała się w trójkę szczęśliwych dzieci, które trzymały lody w swoich dłoniach. Ich twarze były pomalowane farbami. Byli tacy szczęśliwi i beztroscy.
Wtedy jeszcze żadne z nich nie było tak doszczętnie zniszczone.
Swój wzrok umieściła na trzeciej postaci na zdjęciu. Nieco starszy brunet stał w koszulce z logiem spiderman'a. Swoje dłonie opierał na ramionach obu dziewczyn, jakby chciał zamknąć je w szczelnym uścisku, który miał je ochronić przed całym złem tego świata.
— Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo za tobą tęsknię, dupku. — Powiedziała sama do siebie. — Dzień twojego odejścia ją złamał, Patrick. Złamał nas wszystkich.
Od jego śmierci już nic nie było takie samo.
Z letargu wyrwał ją dziwny dźwięk, który niemal od razu zwrócił jej uwagę. Coś stukało w jej okno. Automatycznie ściągnęła swoje brwi, przez co na jej czole pojawiła się mała zmarszczka. Postanowiła podejść do szyby, kiedy zauważyła, jak kolejny kamień obija się o przezroczystą powłokę. Wychyliła się delikatnie i rozejrzała wokół. Jej oczom ukazała się burza blond włosów. Chłopak opierał się o motocykl, a w jego dłoni znajdowała się garść małych kamieni.
— Hej stalker, chcesz mi wybić okno? — Rzuciła automatycznie. — Trochę cię to może kosztować.
Harry uniósł swoją głowę. Pomimo tego, że stał w dosyć dużej odległości od swojej rozmówczyni, był w stanie dostrzec uśmiech, który zawitał na jej twarzy. Instynktownie przewrócił swoimi oczami.
Dziewczyna zaczęła mu się przyglądać. Jego nieco dłuższe blond włosy opadały mu na czoło. Miał na sobie czarną, nieco za dużą bluzę i tego samego koloru jeansy. W drugiej dłoni trzymał kask. Opierał się o maszynę, w taki sposób, że biła od niego okropna pewność siebie.
— Jeśli dzięki temu dasz mi ten swój numer, to stwierdzę, że było warto. — Odkrzyknął, śmiejąc się pod nosem.
— Co tu robisz? I skąd wiesz, gdzie mieszkam, powinnam się zacząć martwić? — Zapytała. Nie miała pojęcia, jakim cudem ten nieznajomy chłopak odnalazł jej adres.
— Cai, mówił, że mieszkasz naprzeciwko domu Rey. — Wyjaśnił natychmiast. Nie chciał wyjść na psychola, który ją śledzi. — Zbieraj się, wychodzimy.
Watson ponownie zmarszczyła swoje czoło. Nie spodziewała się tego.
— Czy ty sugerujesz, że ja mam wyjść gdzieś z tobą? — Prychnęła pod nosem.
![](https://img.wattpad.com/cover/306010702-288-k360561.jpg)
CZYTASZ
PRETTY POISON [+18]
Kısa Hikayeo dziewczynie, która była za dużą dawką i chłopaku, który nie bał się przedawkować. 01052022 twitter, tiktok: drugzzandmoney ;)