Azaziel w Labiryncie

4 1 0
                                    

Azaziel poczuł znaczną ulgę, kiedy jego ręce zostały wreszcie oswobodzone. Okropne pieczenie nareszcie ustąpiło, a jego siły powoli zaczęły wracać. Czerwone iskierki energii przeskoczyły niezauważalnie między palcami maga, napełniając jego ciało przyjemnym ciepłem.

Azaziel czujnie rozejrzał się dookoła, czy aby nikt nie zauważył jego zachowania. Strażnicy jednak nie przyglądali mu się zbyt uważnie, eskortując go wilgotnymi korytarzami lochów. Gdzieś w oddali mężczyzna słyszał echo rozmowy Verona i jednego z dowódców Masek, dźwięki kroków i kapiącej z sufitu wody. Skrzywił się nieznacznie, kiedy zahaczył nogą o przebiegającego szczura. Wokół unosił się obrzydliwy zapach ludzkich odchodów, krwi i zgnilizny. Azaziel cieszył się, że spędził w tym miejscu zaledwie kilka godzin, w przeciwnym razie najpewniej by oszalał. Nie miał pojęcia, dokąd prowadził go jego niedoszły kat. Nigdy dotąd nie był w tej części zamku.

Starał się przypomnieć sobie wszystkie opowieści o Labiryncie, które miał okazję kiedykolwiek usłyszeć. Długo mieszkał w oddalonym o setki mil Mistralionie, ale nawet tam dotarły o nim wieści. Azaziel pamiętał, jak jego mentor opowiadał o tym okrytym złą sławą miejscu.

Według wersji upowszechnianej przez Maski, to Fanatyk rozkazał wybudować sieć korytarzy pod swoim nowym pałacem, tworząc tym samym idealne więzienie-pułapkę. Tymczasem dalicyjska tradycja mówiła, że ogromna część dawnych katakumb istniała pod stolicą już wieki wcześniej, a nowy władca rozkazał je jedynie ponownie zbadać.

Podobno Labirynt z początku nigdy nie miał pełnić obecnej funkcji. Fanatyk liczył, że w starych grobowcach odnajdzie bogactwo swych magicznych przodków. Szybko jednak okazało się, że katakumby są miejscem przeklętym. Większość śmiałków, która odważyła się tam wejść, zginęła. Ci zaś, którzy zdołali się uratować, opowiadali historie o duchach, bezkształtnych potworach i pułapkach czyhających praktycznie na każdym kroku. Dawna Rada, widząc, co się dzieje, zdecydowała o zamknięciu podziemnych korytarzy już na zawsze i mieszkańcy najpewniej powoli zapomnieliby o Labiryncie, gdyby nie seria późniejszych wydarzeń.

Wraz ze zmianami w Błękitnym Pałacu nadeszły mroczne czasy, kiedy to władzę w Ponurej Warowni objął Fanatyk. Za żadne skarby świata nie chciał on dzielić się swymi przywilejami z innymi arystokratami. Tydzień po tygodniu pozbywał się różnymi sposobami członków Rady, którzy jawnie mu się sprzeciwili. To właśnie wtedy katakumby stały się swoistym więzieniem i miejscem spoczynku setek magów. Azaziel nigdy nie słyszał, by którykolwiek z nich powrócił żywy. Czasami w nocy wydawało mu się, że słyszy rozpaczliwe krzyki dochodzące spod ziemi. Choć może to tylko wyobraźnia podsuwała mu makabryczne obrazy jego pobratymców ginących w męczarniach?

Mężczyzna aż za dobrze pamiętał, co kiedyś podsłuchał podczas rozmowy dwóch Masek. Pogłoski mówiły, że Fanatyk stworzył i zamknął w sieci korytarzy Bestię – mistyczną postać, której nikt nigdy nie widział. Wśród magów przyjęto wersję, że był to mutant, żywiący się ludzkim mięsem i tylko smak świeżej krwi potrafił na jakiś czas powstrzymać jego okrutne żądze. To właśnie dlatego Labirynt otwierano podczas każdej pełni księżyca. Skazańcy stanowili prawdziwą ucztę dla Bestii – i to w dodatku podaną jej na tacy.

Nie chciałbym skończyć jak ci wszyscy nieszczęśnicy przede mną — pomyślał Azaziel, nerwowo rozglądając się po otoczeniu. Nigdzie nie było okien, przez które można by się wydostać, poza tym, ze wszystkich stron otaczali go strażnicy. Ucieczka nie miała nawet szans się powieść.

Cały pochód zatrzymał się nagle, a w blasku pochodni mag dostrzegł bramę Labiryntu. Nie zrobiła na nim wrażenia jej wielkość ani nawet ozdobność, lecz to, jak silną, starożytną magią została zapieczętowana. Wydawało mu się, że jej macki zewsząd go oplatają, nie pozwalając nabrać powietrza do płuc. W aurze bijącej od Labiryntu było coś niespotykanego, a jednocześnie strasznego i nieprzystępnego.

Lot jaskółek || miniaturkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz