Niech mu ziemia będzie lekką,
Niech w mogile snem żelaznym śpi,
Ten, komu życie było męką,
Kto już za życia zgnił.
Kop, kop grób nieboszczyka,
Albo zostaw krukom kości
Tego świata brudnego bękarta
Niech obgryzą do białości...
Księżyc wychylił się na chwilę zza powyginanych okropnie drzew i oświetlił swym blaskiem polanę poznaczoną gdzieniegdzie zardzewiałymi krzyżami.
Stary, lekko pogarbiony człowiek zmarszczył brew i przerwał swą mroczną pieśń, czując nagły podmuch zimnego wiatru. Coś poruszyło się w zaroślach, a gdzieś w oddali do lotu wzbiło się stado wygłodniałego ptactwa.
Mężczyzna przełknął ślinę, ale za moment wrócił do przerwanej pracy, która napełniała go odrazą i trwogą. Marzył właściwie tylko o tym, by znaleźć się już w ciepłej chacie, gdzie czekała na niego żona z ciepłą kolacją.
— Że też zechciało ci się zemrzeć śmiercią równie nagłą i haniebną — burknął do samego siebie – bo przecież trup nie mógł go usłyszeć. Zasypał prędko grób i przez chwilę wahał się, czy powinien postawić na nim krzyż. — A niech mnie... Nawet tobie, grzeszniku, należy się łaska Pana. Jeśli nie leżysz w poświęconej ziemi, to chociaż miej krzyż, jak przystało na chrześcijanina — uznał w końcu, zostawiając na usypanej mogile maleńki, metalowy krucyfiks. I odszedł.
~*~
Z zagubionego przed laty listu hrabiego A.D:
Muszę Ci powiedzieć, że dziwne opowieści krążą od pewnego czasu po okolicy, napełniając obawami serca łatwowiernych prostaczków. Słyszałem, jak mawiali oni między sobą, że w pobliskim dworze, który stoi pusty od kilku już lat, straszy. Podobno nocami dobywają się z domostwa niepokojące odgłosy skrobania i dzikie wycie, a także widziano coś jakby światła w zamglonych okiennicach. Jeden śmiałek, który przed paroma miesiącami odważył się przedrzeć przez gęstwinę krzewów w ogrodzie, ponoć dostrzegł jakiś potworny cień przemykający korytarzami dworu i tak przestraszył się owego widziadła, że już nigdy więcej nie przemówił.
Muszę przyznać, że na mnie historie te początkowo nie robiły większego wrażenia – ot, traktowałem je jako wytwór nadto pobudzonej wyobraźni ciemnego ludu. Rozum podpowiadał mi, że niemożliwym jest istnienie jakichś nadnaturalnych istot. Byłem o tym wręcz przekonany – aż do momentu, kiedy zobaczyłem na własne oczy to, czego prostaczkowie tak bardzo się obawiali.
Pewnego dnia, w przypływie odwagi i chęci pokazania mieszkańcom wioski, jak bardzo się mylą, udałem się wraz z nimi w okolice mogiły, gdzie miał zostać skrycie pochowany ów człowiek, który zgodnie ze słowami prostaczków, powrócił teraz do świata żywych, by mścić się za dawne krzywdy. Nie udało nam się jednak dotrzeć do owego grobu skrytego gdzieś między drzewami – zatrzymał nas przeraźliwy, na wskroś ludzki wrzask, odgłos łamanych gałęzi i przeraźliwie zimny wiatr, który zerwał się zupełnie nagle. Z mroków puszczy zaczęła wyłaniać się pogarbiona, na wpół-człowiecza, a na wpół-zwierzęca sylwetka o spojrzeniu dzikim i żądnym krwi. Przysięgam, w tamtej chwili całe moje dotychczasowe życie stanęło mi przed oczami i zapomniałem zupełnie, jak się oddycha. Sądziłem, że lada moment bestia rzuci się na któregoś z nas, lecz wschód słońca i groźne światła pochodni zmusiły ją do odwrotu.
To przerażające spotkanie uświadomiło mi, przyjacielu, że są na świecie takie rzeczy, jakich nie sposób wytłumaczyć rozumowo. Nie mam wątpliwości, że owa istota, w której istnienie za wszelką cenę nie chciałem uwierzyć, jest najprawdziwszym upiorem, a nie tylko wymysłem inflantylnego ludu.
W związku z tym podjąłem decyzję, że nie pozostanę w tym miejscu ani chwili dłużej. Drwij sobie ze mnie, ile tylko zechcesz, przyjacielu, ale moja noga więcej na tej przeklętej ziemi nie postanie. Wynoszę się stąd jak najprędzej, żywiąc nadzieję, że w pamięci mojej długo nie pozostaną wspomnienia tego, co ujrzałem. Nie będzie przesadą, jeśli napiszę Ci, że ów widziadło nawiedzające wioskę to dzieło najmroczniejszych znanych mi sił, zrodzone jedynie po to, by niszczyć i zabijać. Ostatnim, czego pragnę jest ryzykowanie ponownego spotkania z nim.
Możesz mieć mnie za tchórza, lecz nie odwiedziesz mnie od mego postanowienia. Jutro ruszam w drogę. Niech kto inny kupuje stary dwór i mierzy się z ciążącą na nim klątwą.
CZYTASZ
Lot jaskółek || miniaturki
القصة القصيرةMałe i jeszcze mniejsze formy literackie. Miniaturki, wiersze, krótkie zapowiedzi nowych opowiadań || okładka wykonana przez @supersymetria||