Treningi obiektu 058 znów stały się bardziej uporządkowane i sprawiały wrażenie stabilności, jednak tym razem tak Wera, jak i Kirito, nie czuli w tej stabilizacji czegoś pewnego. Wręcz przeciwnie - niebieskooki przez ostatnie poważniejsze decyzje właścicieli podziemnego kompleksu nie mógł odpędzić się od poczucia niepokoju spowodowanego świadomością nieuchronnie kończącego się czasu na znalezienie sposobu uwolnienia swojej podopiecznej. Ostatni ruch Orochimaru, który uniemożliwił zastosowanie w tym celu wstecznego przyzwania, sprawił, że Kirito zaczął się zastanawiać, czy wężooki czegoś nie podejrzewa. Brał jednak pod uwagę, że działania te mogły być jedynie ruchem protekcjonalnym.
Brązowowłosa co prawda nie była świadoma wszystkiego tak, jak jej mistrz, ale czuła, że coś się zmieniło, gdyż coraz częściej wspominał o tym, czego tak bardzo się bała - o dążeniu do odzyskania wolności. Tak bardzo chciała uciec razem z nim, a wiedziała, że z jakiegoś powodu jest to niemożliwe. Widziała to w reakcjach Kirito, kiedy tylko o tym wspominała. W jego oczach majaczył ból, a obok niego wielka determinacja, by ocalić swoją uczennicę.
Dziewczynka dostrzegała także odstępstwa w zachowaniu starszego pana. Coraz częściej miewał dość zmienne nastroje względem niej. Zdarzało mu się wykazywać wysoką obojętność, innym razem zaś wręcz furię. Czarnooka zupełnie tego nie rozumiała, bo nie potrafiła powiązać jego reakcji z tym, czego od niej wymagał. Czasem przy szeregu błędów Danzo zdawał się je ignorować, czasem ciąg sukcesów nie chronił Wery od jego frustracji.
Treningi pod okiem Orochimaru zdawały jej się bardziej neutralne. Co prawda nadal czuła do białoskórego dystans, jednak od incydentu z przeklętą pieczęcią nie bała się go aż tak mocno, jak dawniej.
Z takim podejściem pojawiła się kolejnego dnia ćwiczeń sztuk ninja. Była zupełnie spokojna i skupiona na poleceniach nauczyciela. Z pewnością nie chciała tego, co nastąpiło. Niestety nawet cofnięcie czasu nie zmieniłoby zbliżających się wydarzeń.
Właśnie wykonała kombinację ciosów z użyciem krótkiego miecza, którą zgrabnie wkomponowała w płynne ruchy między leśną roślinnością, jednocześnie czerpiąc siłę i utrzymując równowagę za pomocą przemiany na drugim stopniu przeklętej pieczęci. Orochimaru pochwalił ją bezuczuciowym tonem głosu, po czym polecił odwołanie pieczęci. Wera szykowała się na kolejne polecenie, jednak nie zostało ono wydane.
– Jaka szkoda, że nasze treningi pójdą na marne... Byłabyś obiecującą kunoichi, mimo wszystko – odezwał się ochrypniętym głosem, na co dziewczynka spojrzała na niego pytającym wzrokiem. Czuła się, jak nagle wybudzona z monotonnego snu. Wcale nie podobał jej się przejmujący dreszcz niepokoju. Pojawił się on, bo nie pojmowała dokładnie słów Orochimaru, ale intuicja podpowiadała jej, że nie znaczą one nic przyjemnego. Miała nadzieję, że to przeczucie nie ma pokrycia w rzeczywistości i jest zupełnie niepotrzebną reakcją.
Wężooki widząc, że zdobył jej uwagę, uśmiechnął się lekko z triumfem i kontynuował.
– Danzo-sama zniecierpliwił się tym, że Twoje oczy do tej pory nie ujawniły swojej mocy. Dlatego zadecydował, że nie dożyjesz naszego kolejnego treningu – te słowa przeszyły dziewczynkę na wskroś. Otworzyła szerzej oczy z przerażenia, które ogarnęło ją tak mocno, że zaczęła się trząść. Nie chciała okazywać przed białoskórym słabości, jednak nie mogła przestać myśleć o wizji własnej śmierci, dlatego nie potrafiła się uspokoić mimo, że bardzo się starała. – Na początku naszych spotkań obiecałem Ci, że pomogę w kwestii Twoich zdolności płynących ze wzroku. Dlatego teraz chcę wywiązać się z mojego obowiązku, jako mistrza. Twoje oczy mogą być błogosławieństwem albo przekleństwem. W tym przypadku stały się tym drugim. Jednak jeśli mi zaufasz uda Ci się przeżyć.
CZYTASZ
Naruto - the wenin saga
Fanfiction"- Wera - rzekł, dostrzegając wyszyte imię dziecka na dolnej części materiału. Uśmiechnął się złowieszczo pod nosem - Dziwne imię dla dziwnego człowieka-mieszańca. Pasuje jak ulał. Nie martw się dziecino. Nie będziesz musiała się męczyć życiem z nim...