Wraz z upływem czasu Tamashi powróciła do dawnej sprawności. Jedynym widocznym śladem po tym, co przeszła, została wyraźna blizna na lewym ramieniu.
Zmiany w psychice oraz zachowaniu, choć były mniej dostrzegalne, to z pewnością bardziej wyczuwalne, tym bardziej przez osoby bliskie blondynce. Dziewczynka miała nieodparte wrażenie, że owy incydent odbił się równie mocno na wszystkich wokół, a przynajmniej tak sądziła z powodu nagłej zmiany sposobu, w jaki inni się do niej odnosili.
Niegdyś nie miała ochoty przebywać w chacie, w towarzystwie ciotki wiecznie pełnej pretensji i frustracji, często bezsilnej wobec tego Warane, nieobecnego Ikamiego i zdystansowanej Kiyoki. Starała się spędzać jak najwięcej czasu na świeżym powietrzu, gdzie razem z Werą mogły dokazywać przynajmniej do momentu, kiedy dostrzegło je czujne oko Buruki. Teraz sytuacja zmieniła się diametralnie. Jakikolwiek dłuższy pobyt poza domem był dla Tamashi co najmniej nieprzyjemny, głównie przez innych ludzi, których spotykała na swojej drodze. Mieszkańcy osady w większości ignorowali ją lub omijali z daleka. W skrajnych przypadkach rzucali w jej stronę obelgi lub pełne goryczy komentarze.
Na szczęście zdarzały się również osoby, które obdarzały ją uśmiechem albo pełnym współczucia słowem, jednak zawsze dochodziło do tego poza wzrokiem innych. Atmosfera w osadzie stała się zbyt ciężka do zniesienia przez dziewczynkę, która nadal nie mogła zaakceptować tego, jak krwawy incydent wpłynął na jej życie.
Pocieszała się tym, że gdy tylko shinobi zgodzą się na warunki stawiane przez Buruki, znów będzie mogła zobaczyć się ze swoją duchową siostrą i być może razem z nią odejść stąd na zawsze. Dużym wsparciem dla niej były także rozmowy oraz gesty ze strony przyszywanej ciotki i Kiyoki, jednak to nie mogło zastąpić towarzystwa Wery.
Czas mijał, a ninja nie dawali żadnego znaku swojej obecności, mimo, iż Buruki zostawiała wiadomości w miejscu, które wcześniej wskazano. Sprawa z oddaniem brązowowłosej była wobec tego wielkim kontrastem, gdyż na informację o tym zareagowano praktycznie od razu, bez chwili zwłoki. Tym razem zostawiane przez kobietę kartki w jednej z dziupli osobliwego drzewa w głębi lasu wydawały się nietknięte, jakby zupełnie ignorowane. Gdyby nie pewność Buruki co do owego miejsca, sama zaczęłaby podejrzewać, czy sobie tego wszystkiego zwyczajnie nie ubzdurała.
Kobieta cały czas przekonywała blondynkę, że to, co zamierzają zrobić, wymaga czasu. Mimo to z każdym kolejnym tygodniem jej pewność co do tego malała, a widząc tęsknotę dziewczynki za swoją duchową siostrą zaczęła rozważać inne drogi rozwiązania tego problemu.
– Sądzę, że powinnaś udać się do Konohy. Rodzice na pewno nadal bardzo się o Ciebie martwią, jeśli nie stracili nadziei na to, że żyjesz. Gdybyś ich odnalazła, jako shinobi może wiedzieliby więcej o tych zamaskowanych ludziach i mogliby ich przekonać, aby oddali im opiekę nad Twoją przyjaciółką. Nawet jeśli owi ninja byliby niebezpieczni, to Twoi rodzice mieliby więcej szans na odbicie jej niż my – tłumaczyła spokojnie i rzeczowo Buruki, chociaż tak naprawdę trudno przychodziło jej mówienie o pomyśle, który prędzej czy później zakładał rozstanie z Tamashi. Mimo wszystko kochała ją i chciała wynagrodzić wszelkie uczynione dotychczas krzywdy. Zdawała sobie jednak sprawę, że największą rekompensatą będzie właśnie danie dziewczynce wolności wyboru i podążania, gdzie tylko zapragnie.
– Mamo! – zaoponowała zaskoczona złożoną propozycją Kiyoki. Co prawda wiedziała, że musi przyzwyczaić się do myśli, że blondynka kiedyś opuści ich osadę, jednak nie chciała, aby doszło do tego tak szybko. Czuła, że dziewczynka stała się dla niej ważną osobą, o którą chciała się troszczyć. Gdyby niebieskooka wyruszyła poza znane jej od dziecka rejony czarnowłosa nie mogłaby jej towarzyszyć, a co za tym idzie otaczać jej opieką. Z drugiej strony zdawała sobie sprawę z tego, że bez swojej towarzyszki oraz wobec niewiedzy co do biologicznych rodziców Tamashi nie może być w pełni szczęśliwa.
CZYTASZ
Naruto - the wenin saga
Fanfic"- Wera - rzekł, dostrzegając wyszyte imię dziecka na dolnej części materiału. Uśmiechnął się złowieszczo pod nosem - Dziwne imię dla dziwnego człowieka-mieszańca. Pasuje jak ulał. Nie martw się dziecino. Nie będziesz musiała się męczyć życiem z nim...