Był niedzielny wieczór, skoczkowie różnych nacji bawili się w klubie niedaleko hotelu. Wydawałoby się, że wszystko jest świetnie, każdy tańczył, pił i bawił się znakomicie. Jednak nie Kamil. Polak niby się cieszył ale to była tylko maska, którą od dawna chciałby zrzucić. Skoczek obserwował swojego chłopaka, Andreas w przeciwieństwie do Kamila był wniebowzięty. Młody Niemiec siedział przy stoliku i dyskutował o czymś ze Stephanem. Niby nic w tym dziwnego, w końcu to przyjaciele ale sposób w jaki sie obejmowali i fakt, że Andreas już dwa razy zdradził Kamila nie pozwalał Polakowi przyglądać się temu w spokoju.
-Andreas, możemy porozmawiać? - Kamil podszedł do ich stolika i spojrzał na chłopaka.
-Kaaamillll - Niemiec był już mocno wstawiony - Za chwileee
-To ważne, prosze - Polakowi chciało się płakać. Andreas spojrzał na Kamila i przyciągnął go do pocałunku. Starszy nie mógł się oprzeć i odwzajemnił pocałunek, od zawsze miał do niego słabość. - No dobrze... - westchnął- Idę do chłopaków - Andi już go nie słuchał tylko wrócił do rozmowy z przyjacielem. Kamil był bliski płaczu, podszedł do baru i usiadł na krześle, nie chciał z nikim rozmawiać. Pragnął żeby Andreas był taki jak kiedyś, ich związek stał sie toksyczny ale nie potrafił odejść od niego, zbyt go kochał i bał się, że nie da sobie rady bez chłopaka. Wiedział, że to go niszczy ale ciągle żył nadzieją, że wróci tamten dawny Andreas... słodki, kochany, czuły i wspierający... Spojrzał w stronę ukochanego i zobaczył jak chłopak całuje się ze Stephanem, wróciły wspomnienia z dni kiedy przyłapał Andiego na zdradzie. Pierwszy raz Niemiec też się całował ale nie z przyjacielem tylko z jakimś nieznajomym w klubie, Kamil usprawiedliwiał to tym, że młodszy był pijany i nie kontaktował. Jednak za drugim razem przyłapał Andreasa w ich łożku z innym. Już wtedy powinien zakończyć tą relację ale bal się samotności więc mu wybaczył. Kochał go i dalej kocha.
-Myślisz, że umrzesz bez niego. Wiesz, że to tylko kłamstwo, które sam sobie mówisz - spojrzał w bok i zobaczył Petera - Twoja obawa, że leżysz samotnie na zawsze, nie jest prawdą Kamil.
-Skąd możesz to wiedzieć Peter? Bez Andreasa jestem nikim...
-To nie prawda Kamil! To Andreas bez ciebie jest nikim. - Słoweniec złapał go za rękę- On na ciebie nie zasługuje, ty potrzebujesz kogoś lepszego.
-Niby kogo? Kto chciałby porzuconego chłopaka?
-Ja. Od zawsze mi sie podobasz... więc obejmij mnie swoimi ramionami, zatańcz ze mną, niech muzyka cię unosi. Wiem, że to nie będzie łatwe ale otwórz swoje serce dla mnie, niech melodia muzyki cię podniesie. Nigdy nie byłeś taki wolny, masz możliwość wyboru. - Kamil miał mętlik w głowie, ale wiedział doskonale, ze Słoweniec ma rację - Dopóki nie poczujesz wschodu słońca, muzyka rozgrzewa twoje ciało jak ciepło milionów głosów kibiców.
-Peter ja...- nie był w stanie dokończyć bo zaczął płakać
-Ej, nie płacz. Niech ta melodia rozbije twoje łzy, kiedy spadną kochanie - pociągnął go na parkiet - Z małą wiarą, twoje łzy staną się ekstazą więc proszę nie płacz przez niego. - Wiem, ze wydawał się taki niewinny z początku ale to nie jest osoba dla ciebie. - Tańczyli powoli, Kamil nie wiedział co ma myśleć.
-Peter, ja przepraszam ale nie jestem gotowy na nowy związek ani na zakończenie tego... - spojrzał mu w oczy - Przepraszam...
-Nie przepraszaj mnie Kamil, ale niszczysz się... on cię niszczy.
-Wiem Peter, ale Andreas jest moją prawdziwą miłością i tak niszczy mnie i wiem, że to dziwne ale ta toksyczna miłość pozwala mi żyć... nie jestem w stanie go opuścić.
-Jeśli będziesz mnie potrzebował to będę dla ciebie zawsze - Peter przytulił Kamila. Polak poczuł się pierwszy raz od dawna komuś potrzebny.***
Hejka!
Kolejny shot i będzie to mini seria. Zaczyna się smutno i czy tak pozostanie? Tego Wam nie zdradzę ;)
Drugą część postaram wstawić się jak najszybciej.
Buziaki 💋