Świąteczna akcja, porwanie i wyrównanie rachunków

91 5 1
                                    

Nadzeszła wigila. Piotr dostał obuchem w głowę od ogromnych i tęgich bandytów. Przytomność odzyskał w bardzo ciemnym pomieszczeniu, który to zapewne był kryjówką przestępców
Piotr: Co jest?! Co się dzieje, gdzie ja jestem ?! Ale mnie głową boli!
Dwaj mężczyźni stali nad nim
P: To wy?! Wasza dwójka! Ci z gangu do którego należała Martyna?! Czego wy chcecie?! I po co mnie związaliście
Jeden był szefem drugi "gorylem"
Szef: Widzisz Zibi nasza księżniczka się obudziła. To dobrze, woalem żeby był przytomny, jak będzie naszym "wabikiem"
P: Ale co ty gościu gadasz? Jakim "wabikiem"
Sz: Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie królewno. Ta suka musi słono zapłacić po tym jak nas tak potraktowała. Idziemy Zibi, rozkręcać te wigilię
Bandyta2: Szefie, mam pewien pomysł?
Sz: Jaki?
Tymaczem Wiktor i Martyna, zaskoczeni i zmartwieni nieusprawiedliwioną nieobecnością Piotrka jadą na miejsce napadu na kantor zamaskowanych w przebrania za świątecznych Mikołajów mężczyzn jako asekuranci. Nie mają pojęcia, kogo zastaną na miejscu
Wiktor: Cześć
Martyna: Hej
Komisarz: Witajcie
Wiktor: Co się dzieje, jak sytuacja?
K: Raczej beznadziejna. Mamy masakrę i trupa w dodatku. Na nagraniu z kamery widać jak tych dwóch wielkich zamaskowanych typów wparowuje do kantoru zabijając właściciela oraz biorąc za zakładnika mężczyzne, którego juz ze sobą przywieźli
W: No dość dziwne naprawdę i niecodzienne muszę przyznać
Martyna nie ma pojęcia, że Ci dwaj bandyci napadający na kantor to szef i "Młody", członkowie jej byłego gangu, którzy chcą się na niej zemścić, porywając jak twierdzą jej "kochasia" oraz napadając na kantor i okrutnie przestraszając innych. Kobieta nie jest w stanie ich rozpoznać przez bardzo dobrze maskujące stroje
W: I co teraz chcecie zrobić komisarzu?
K: No co mamy? Czekamy na negocjatora
W: Ja z nimi spróbuję. Jestem lekarzem, już nie raz udało właśnie mi wyciągnąć kogoś z takiej sytuacji
Wiktor z natury jest dość chojracznym człowiekiem i chce podjąć się wyzwania rozmowy z przestrzępcami, choć Martyna i Piotr stanowczo odradzają mężczyźnie ten pomysł, bo jak wiadomo zagrożone jest zarówno czyjeś życie, jak i bardzo duża suma pieniędzy. Tym bardziej że już jedno zostało stracone. Kiedy Wiktor wchodzi do pomieszczenia od razu pada strzał, wszyscy ulegają po nim dużemu przerażeniu, najbardziej Martyna, która jest zmartwiona całą sytuacją. Na szczęście strzał był jedynie w sufit by nastraszyć lekarza i innych oraz okazać, że z facetami nie ma żartów
W: Halo panowie?
"Młody": Czego chcesz koleś w błazeniarskim stroju?!
W: Pogadać!
Sz: Nie chcemy z tobą gadać. Dawaj te młodą
M: No właśnie raz raz już dawaj!
Wiktor jest zaskoczony, że bandyci chcą rozmawiać tylko z Martyną, domyśla się co kobieta może mieć wspólnego z całym napadem, jednak nie ma wyjścia i musi zawołać ich do mężczyzn na rozmowę. Równie mocno zaskoczona kobieta bardzo przestraszona i zestresowana wchodzi do kantorka
Sz: No jest nasza gwiazdkowa lalunia ...
M: Czego chcecie?! Natychmiast się poddajcie i wypuśćcie tego mężczyznę!
Młody: Jego? Możemy Ci pokazać kto to jest!
Kiedy mężczyzna ściąga worek z głowy Strzeleckiego, kobieta z ogromnym przerażeniem rozpoznaje pobitego i mocno odurzonego lekami Piotra. Wie, że musi zrobić wszystko aby uratować przyjaciela
M: Piotrek!
Sz: No właśnie. Więc lepiej słuchaj uważnie co do ciebie będziemy mówić i co masz zrobić inaczej zobaczysz mózg swojego "kochasia" na podłodze
M: Po pierwsze, to nie jest żaden mój "kochaś", po drugie puśćcie go bydlaki natychmiast
Sz: Najpierw nasze warunki skarbie
M: "Skarbie", zaraz tylko jeden facet tak do mnie mówił, Boże, to ty szefie!
Sz: Dokładnie!
M: Byłam pewna, że już nigdy nie będę mieć z tobą i Twoimi ludźmi nic wspólnego, definitywnie już odciąłam się od was, żeby działać tylko i wyłącznie po tej dobrej stronie i nigdy więcej nie mieć nic wspólnego z tamtym przestępczym światem!
W międzyczasie kiedy na zewnątrz Wiktor sprawdza stan innych świadków zdarzenia, którym na szczęście nic nie zagrażało, ale bardzo martwił się o Martynę
Antyterrorysta: Macie 30 sekund na to, żeby się poddać i wyjść z podniesionymi rękami na zewnątrz!
W: Panowie nawet proszę o tym nie myśleć! I dać działać mojej młodej członkini !
A: Tak? A ma jakieś kursy? Wie jak profesjonalnie zachowywać się w takich sytuacjach?
W: Kursy życiowe ma. To na pewno!
W międzyczasie bardzo przerażona i zestresowana Martyna dalej negocjuje i stara się opanowywać sytuację, tym bardziej wiedząc, że chodzi o życie Piotrka na którym tak bardzo zaczęło jej zależeć
Sz: To chyba najbardziej emocjonująca wigilia jakiej doświadczysz skarbie prawda?
M: No nie wątpię
Sz: Posłuchaj, żeby nie obwijać w bawełnę i nie przeciagąć, bo wiadomo, że wszyscy chcemy wracać do cieplutkich domów wsuwać karpia i barszcz z uszkami. Rachunek jest prosty. Ty do nas wracasz jako gwiazdeczka manipulująca innymi, uciekamy helikopterem, który ty każesz im nam podstawić i puszczamy kolegę wolno oraz zwalniamy kantor, z którego udało się nam już nakraść tyle ze starczy na jeden zajebisty wyjazd na Ibizę jakąś
Kobieta cały czas główkuje i stara się wykombinować jak wybrnąć się z tej bardzo patowej i beznadziejnej sytuacji. Nagle pewien pomysł przychodzi jej do głowy. Tymczasem Wiktor na zewnątrz coraz bardziej się niecierpliwi. Zaczyna siłować się z policjantami próbując wejść do kantoru
Policjant: Doktorze, co pan robi ?!
W: Muszę tam wejść! Muszę! Muszę pomóc jej! Przecież nie słychać żadnych rezultatów!
K: Przecież sam pan mówił, że pana ratowniczka wie co robi po pierwsze, po drugie nie możemy tak po prostu tam wejść, bo właśnie nie wiadomo jaka jest tam sytuacja
W: Wszystko wiem panie komisarzu, ale pan również wie jak bardzo ciężko mi zachować spokój w takiej sytuacji
K: Ależ oczywiście, ma pan nasze ogromne wsparcie. I chyba dzisiaj raczej nie będą pana zbytnio męczyć pogaduchami przy stole wigilijnym po takich wrażeniach ?
W: Bardzo śmieszne panie komisarzu
W międzyczasie Martyna łączy się przesz radio z Wiktorem
W: No nareszcie! Halo?
Opowiada mu, że może on wejść i policjant przebrany za lekarzy do kantoru i razem z nią podejść do mężczyzn pod pretekstem obejrzenia poszkodowanego. Banach ten ryzykowny pomysł uznaje za jedyny i najbardziej trafny. Pod wpływem ogromnych emocji (o ktore się bał, że Martyna może nie zapanować, tym bardziej, że chodzi o ważnego dla nich przyjaciela). Na całe szczęście cała akcja sukcesywnie się udała, po podejściu do Piotra i bandytów Martynie i policjantowi perfekcyjnie udało się obezwładnić gangsterów. Za napad, porwanie, pobicie, biorąc pod uwagę poprzednią karalność zostali wsadzeni na długie lata do więzienia. Piotra zabrano do szpitala, po którego wyjściu z niego dostał 2 tygodnie wolnego by do siebie dojść...

Akcja SercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz