Mój głos...! i poważna operacja

62 3 3
                                    

Katastrofalny wybuch ładunku na całe szczęście nie dla wszystkich skończył się tak bardzo tragicznie. Chłopak został odratowany i przewieziony do miejskiego szpitala, Piotr na szczęście nie stał centralnie w miejscu gdzie był ukryty ładunek, więc jego rany były jedynie powierzchowne. Natomiast Martyna nie miała tyle szczęścia, ponieważ jej ciało było umiejscowione centralnie tuż za ładunkiem to wybuch odrzucił ją na odległość kilku metrów oraz odłamki bomby dostały się do jej krtani
P: Martyna !
Ekipa czym prędzej podbiega do kobiety by udzielić jej pomocy
W: Na szczęście źrenice reagują. Oddycha prawidłowo
Adam: Ale saturacja szefie niska 87
W: Zakładaj jej tlen na maske, na szczęście nie ma krwawienia. Zabieramy ją, tylko ostrożnie
Załoga udaje się z poszkodowaną Kubicką do karetki
P: Martyna, kochanie Martynko. Jestem przy tobie. Wszystko będzie dobrze. Jak tylko z tego wyjdziesz zaopiekuje się tobą jak najlepiej potrafię !
Nagle kobieta odzyskuje przytomność, będąc w ogromnym szoku, nie mogąc oczywiście nic z siebie wydusić
P: Spokojnie kochanie jestem przy tobie, wszystko będzie okej, uspokój się proszę. Martynka, Boże dopiero teraz zdałem sobie sprawę jakie piękne masz imię!, jestem nic się nie dzieje
W: Widzę Piotrek, że zaczynasz chyba świrować z tych nerwów już. Nie chcesz nic na uspokojenie?
P: Nie szefie, wszystko jest w porządku
Po chwili karetka dociera z Martyną do szpitala, gdzie czeka już powiadomiona doktor Anna Reiter
A: Cześć
W: Hej, mamy ją
A: Dawać ją czym prędzej na tomografię!
W: Ale Ania co ty opowiadasz?! Po co?! Trzeba ją natychmiast operować! Przecież ma szkło wbite w krtań !
A: Najpierw muszę wiedzieć jak rozległe są obrażenia
Nagle na korytarz wbiega bardzo zdenerwowany ojciec dziewczyny
Ojciec: Martyna! Martyna córeczko
Ania: Proszę pana! Proszę się uspokoić! Takim panicznym zachowaniem na pewno nie pomaga pan ani córce ani nam!
Po wykonaniu prześwietlenia lekarze Anna i ordynator oddziału przeżywają szok sprawdzając jego wynik
A: No doktorze odłamek utkwił bardzo głęboko, ale przecież możemy go wyciągnąć, z wielkim trudem ale jest to możliwe. Ja osobiście się tego podejmę!
Ordynator: Ale nie ma mowy, jeśli uszkodzisz tarczycę, wykrwawi się na śmierć! To zdecydowanie za dużo ryzyko, szkło jest zbyt blisko niej! Z resztą aparat mowy i tak zostanie uszkodzony. Musimy zrobić sztuczną drogę oddechową albo na rozwidleniu oskrzeli albo na poziomie nagłośni
A: Słucham? Naprawdę doktor chce jej biednej wyciąć struny głosowe?! Przecież ona nigdy więcej nie będzie mogła mówić !
O: Ale chyba najważniejsze że będzie żyć prawda?! Proszę przygotować pacjentkę do operacji !
Martyna trafia na blok operacyjny. W międzyczasie mocno zdenerwowany Piotr z Wiktorem i Adamem czekają przed blokiem, jednak wiedzą, że muszą wracać do pracy, ponieważ otrzymują kolejne zgłoszenie
W: Piotr, mamy zgłoszenie!
P: Szefie właśnie ja chciałbym prosić o dzień wolnego, nie jestem w stanie na nie jechać. Nie czuje się najlepiej
W: No właśnie widzę że nie wyglądasz, ale Piotr przykro mi musisz wytrzymać. Nie mogę Ci dać wolnego, jesteś nam niezbędny w tym momencie i nie ma nikogo na Twoje miejsce
P: Ale ja nigdzie nie jadę, chce tu być przy Martynie !
W: Piotr, ja wszystko rozumiem też oczywiście gdybym mógł to czuwałbym przy niej non stop. Ale ona teraz jest w ich najlepszych rękach! Nowacki to świetny specjalista, z pewnością pomoże jej jak najlepiej potrafi!
P: Ale ja nie mogę...
W: Piotr, wiesz co zawsze powtarzała nam Martyna, na okrągło, nawet Ci to powiedziała, kiedy staliście na tym zaminowanym polu ...
P: Tak, ratuj kogoś, kogo jesteś w stanie za każdym razem...
W: No właśnie, a my jesteśmy teraz w stanie uratować kogoś innego, a dla niej na razie zrobiliśmy wszystko co mogliśmy
P: Tak jest szefie
W międzyczasie kiedy nasi ratownicy przymusowo musieli opuścić szpital, na bloku operacyjnym trwa dramatyczna walka o życie Kubickiej w bardzo trudnej operacji
Ania: Doktorze, ciśnienie i saturacja spada!
Ordynator: Cholera, defibrylacja szybko !
Tymczasem Piotr, Adam i Wiktor udali się na zgłoszenie na miejsce wybuchu, gdzie się okazało, że starszy mężczyzna, który zaminował pole, gdzie doszło do wypadku Martyny choruje na serce i właśnie ma atak. Piotr jest oburzony, że zamiast być przy ukochanej musi jechać pomagać temu szaleńcowi, który do tego wszystkiego doprowadził
P: Kurde, jestem wściekły, że Martyna tam leży, może umrzeć przez tego chorego psychicznie świra a ja mam jeszcze jechać go ratować zamiast być przy niej !
W: Piotrek, uspokój się. Działamy w służbie zdrowia i naszym że tak powiem "psim" obowiązkiem jest ratowanie życia. Każdego życia! Tym bardziej że jest w podeszłym wieku po wielu zawałach w bardzo ciężkim stanie
P: Wiem szefie wiem
Ekipa dociera na miejsce do duszącego się mężczyzny, którego pilnuje policjant
Policjant: No nareszcie, myślałem, że już się tutaj was nie doczekamy! Facet zaraz się udusi
W: Już jesteśmy panie aspirancie. Niech głęboko oddycha
Banach mierzy ciśnienie mężczyźnie
W: Cholera 70/60, tętno bardzo wysokie niemiraowe 180, w każdej chwili może się nam zatrzymać! Ma zaawansowany obrzęk płuc, trzeba czym prędzej podać mu tlen Piotrek!
Strzelecki zamyślony i bardzo bojący się o życie Martyny początkowo nie reaguje na słowa Banacha
P: Ale po co? Temu bandycie?!
W: Teraz temu pacjentowi, którego zagrożone jest życie!
Piotr jak zazwyczaj niezwykle sumiennie i wzorowo wykonuje swoją pracę, akurat podczas tej interwencji, choć wie, że tak nie powininen robi to wyjątkowo opornie i mozolnie
W: Dobra, Furosemid podany !
P: U faceta ta zatrważająca bradykardia może zaraz przejść w asystolie !
Nagle starzec zaczyna bełkotać niewyraźnie
Starzec: Ja nie chciałem...taka miła dziewczyna...naprawdę nie chciałem...
P: Co tam mamroczesz stary pijaku?! Posłuchaj, ja Cię informuje, że jeśli ona tego nie przeżyje to obiecuje, że gołymi rękami Cię uduszę! Ciągłe migotanie przedsionków, podałem lęk przeciwzakrzepowy bo zaraz by się zatrzymał
W: Świetnie, ale na pewno to zrobiłeś?
P: A co nie ufa mi pan?
W: No w tej sytuacji akurat mam powody co nie?
P: Zrobiłem co do mnie właściwie należało
W: Mam nadzieję
Załoga chce zabrać mężczyzne do karetki, co początkowo cieszy Strzeleckiego bo wreszcie będzie mógł się dowiedzieć co z Martyną, jednak jego radość nie trwa długo, albowiem nagle dochodzi u niego do nagłego zatrzymania akcji serca. Bohaterowie chcą przystąpić do reanimacji, jednak Piotr otrzymuje również nagły telefon ze szpitala od ojca Martyny, z którym się umówił, aby ten informował go na bieżąco o przebiegach wydarzeń. Mężczyzna w słuchawce jest bardzo roztrzęsiony i zapłakany
P: Halo panie Kubicki, halo! Co się dzieje? Co z Martyną?
Kubicki: Ooo...operacja się zakończyła
P: I...? I co dalej! 
Mężczyzna nie jest w stanie wydusić z siebie nic więcej, Piotr urywa połączenie i targany bardzo silnymi emocjami, obawiając się najgorszego opuszcza swoich kolegów i wbrew ich protestom nie bacząc na konsekwencje takiego postępowania, biegnie w stronę taksówki udając się w stronę szpitala...

Akcja SercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz