Nawiedzony dom

61 4 1
                                    

Wiktor, Piotr i Martyna po powrocie z jednego ze zgłoszeń otrzymanych późno w nocy, zatrzymali się na stacji benzynowej by zrobić sobie przerwę i zjeść coś ciepłego. W międzyczasie Wiktor odbiera kolejne zgłoszenie
Dyspozytor: 21 S, 21 S zgłoście się!
W: 21 S zgłaszam!
D: Na Zapomnianej 66 chłopak spadł ze schodów
W: W jakim jest stanie?
D: Nie wiemy. Dziewczyna, która wezwała pogotowie uciekła z miejsca wypadku
W: Jak to uciekła?
D: Twierdzi, że widziała ducha
W karetce rozlega się rozbawienie
W: Słuchajcie nie róbcie sobie jaj dobra?
D: Wiem, że to brzmi bardzo absurdalnie ale dziewczyna jest bardzo roztrzęsiona. Sprawdźcie to
W: Dobrze już jedziemy
Dyspozytorka rozłącza się
M: To co szefie, jedziemy się wcielić w "GhostBusters"?
W: Bardzo śmieszne Martyna
P: Nie no zawsze marzyłem żeby być łowcą duchów. Jaki adres?
W: Zapomniana 66
Kiedy Piotr to słyszy zamiera. Tym bardziej że Banach powiedział to takim tonem
P: Zgrywa się pan?
W: Ani trochę
M: Ej o co wam chodzi?
W: Nic Ci to Nie mówi Martyna?
M: W ogóle
W: Nic a nic?
M: Kompletnie. A powinno?
W: Powinno. Zapomniana 66 to adres tzw "nawiedzonego domu"
M: Jak to?
P: No normalnie. Przed laty mieszkał tam policjant, który przez zespół stresu pourazowego siekierą zarąbał swoje dzieci i żonę a sam na koniec się zastrzelił
W: Piotrek, nie wygaduj dziewczynie takich głupot. Po pierwsze milicjant czyli to było bardzo dawno temu, a po drugie nie on zastrzelił swoją rodzinę tylko bandyci którzy napadli na jego dom
P: No różne krążą teorie na ten temat. W każdym razie nikt tam za Chiny nie mógł wytrzymać. Dom był sprzedawany najemcom, wynajmowany studentom. Nawet menele nie chcą tam przesiadywać. Nikt nie może tam wytrzymać dłużej niż 3 dni. Czaisz to?
M: No dziwne nie powiem i przeraźliwe trochę...
Kiedy ratownicy dojeżdżają na miejsce gdzie miało miejsce zgłoszenie, nagle przed karetkę wybiega młoda kobieta je wzywająca. Piotr niemal jej nie rozjeżdża
Kobieta: Szybko, musicie go ratować !
W: Co pani wyprawia najlepszego?! Dobrze, spokojnie. Jest pani ranna?
K: Nie, ja nie
W: A skąd ta masa siniaków i zadrapań na nogach ?
K: Jak biegłam to się przewróciłam to się wtedy stało. Ale szybko muszą państwo pójść ze mną!...
W: To pani wzywała karetkę tak? Martyna zajmij się tym
K: Tak, tak to ja dokładnie
W: Piotr daj pani wody. Niech się pani napije i weźmie kilka spokojnych oddechów i dopiero wtedy nam opowiedzieć co się stało
Kobieta probuje ochłonąć robiąc to co prosił lekarz
K: Więc tak. Weszliśmy z mężem z ciekawości do tego domu, bo słyszałam tyle legend co na jego temat krąży. I jak tylko to zrobiliśmy to od razu zaczęła się tam dziać masa dziwnych i przerażających rzeczy. Było słychać głośny płacz dziecka. Ja chciałam wracać, ale Kostek mój mąż uparł się zostańmy. No i mi się udało uciec a jemu już nie...
W: No dobrze, ale co się stało?
K: No on tam był. Naprawdę! Z początku dom wydawał się całkowicie pusty. Ale weszliśmy na strych i on tam był
W, P, M: Kto ?!
K: No ten policjant ! Ten co swoją rodzinę zamordował!
Ekipa pogotowia patrzy na kobietę z dużym niedowierzaniem
K: No co się tak na mnie patrzycie. Przecież autentycznie tam był. Z trupią czachą normalnie zamiast twarzy!! Do końca życia tego nie zapomnę!
W: No dobrze ale gdzie jest pani mąż ?
K: Kostek walną go w głowę latarką i się rzuciliśmy do ucieczki. Ale wtedy nagle usłyszałam jakiś huk wrzaski krzyki. Nie wiem Kostek chyba spadł ze schodów i słyszałam jak wolał pomocy ale uciekłam z przerażenia. Boze jak mi wstyd !
W: Dobrze spokojnie wszystko rozumiem. Brała pani jakieś narkotyki ?
K: Nie no co pan skądże!
W: Piła pani alkohol?
K: Nie nic nie piłam nie brałam! Nie zadawaj mi gościu bezsensownych pytań tylko leć go ratuj !
W: Ale proszę się uspokoić. To nie są żadne bezsensowne pytania, martwię się o pani zdrowie. Proszę tu spojrzeć na mnie
Wiktor bada kobiecie rozszerzalność źrenic czy nie jest ona rzeczywiście pod wpływem żadnych środków odurzających
W: Zawiadomiła pani policję?
K: Tak oczywiście dzwoniłam do nich. Ale wyśmiali mnie bo powiedzieli ze "pogromcami duchów" nie są
W: No wie pani. My z tego co mi wiadomo też duchów nie ratujemy. No ale cóż. Widzę jaka pani jest roztrzęsiona to pójdziemy tam
Ratownicy ruszają w stronę ulicy. Jednak nie mogą znaleźć domu. Kobieta przez szał emocji również nie może pomóc go odnaleźć
P: Kurde no przecież ten dom gdzieś tutaj był. Jeszcze po ciemku to gówno widać
W: Piotr zapytaj tych przebierańców
Strzelecki podchodzi do przebranych za upiorne postacie nastolatków
P: Przepraszam. "Nawiedziony dom" na Zapomnianej 66 to tutaj prosto?
Dzieci milczą jak zastygłe. Potem odchodzą
M: Dziwne. O co w tym wszystkim chodzi ?!
W: No widocznie zapomnieli gdzie ten dom. Dobra chyba w tam. Jest! Ruszamy
Kobieta: Nie, państwo idziecie tam sami, ja tu zostaje!
W: Niech pani się nie wygłupia. Z nami jest pani bezpieczna
K: Ja tam nie wróce za żadne skarby!
P: Ale pomogła by pani znaleźć gdzie jest pani mąż
K: Przykro mi ale nie mogę. Nie dam rady naprawdę proszę mnie zrozumieć
W: No dobrze, niech pani wraca do karetki w takim razie. A my ruszamy...







Akcja SercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz