🥀~Rozdział 7~🥀

85 32 6
                                    

🥀~Smocza szkoła~🥀

Perspektywa Feri

Uwielbiam rysować naturę, dzięki temu mogłam przenieść się do innego świata. Nie byłam pewna czy byłam w tym dobra, jednak dzięki temu mogłam choć na chwilkę zapomnieć o tym wszystkim.

Kiedy dostrzegłam, że ktoś stanął przede mną, podniosłam głowę i dostrzegłam mojego brata. Przełknęłam ślinę, zaczęłam się zastanawiać czy coś znów zrobiłam, albo ktoś coś mówił.

— Chciałbym z tobą o czymś porozmawiać. Może bardziej coś opowiedzieć — wyznał, a ja kiwnęłam głową.

— Przejdziemy się? — a ja z niechęcią wzięłam swój szkicownik i ruszyłam za bratem.

— Czy coś się stało? — zapytałam, gdy zaczęliśmy iść przez wioskę.

— Nie, nie chodzi tutaj o ciebie. Chciałbym Ci coś powiedzieć o sobie. Przez to, że jestem wodzem, mamy dla siebie mało czasu, praktycznie jeszcze się nie znamy, a w końcu jesteśmy rodzeństwem.

— Rozumiem, ale to nic dziwnego, przecież wiesz... Masz swoje obowiązki, nic nie szkodzi — wyznałam.

— To nie w porządku, wobec ciebie. Kiedy byłem w Twoim wieku, można powiedzieć, że również chciałem zostać wielkim odkrywcą. Wyróżniałem się od innych. Nie byłem tak umięśniony jak wszyscy, nie umiałem zabijać smoków, a o broni to nie wspomnę. Często chciałem odejść, odpłynąć. Mi również nie było łatwo, kiedy słuchałem co chwila drwiny — powiedział, a ja spojrzałam na niego z niedowierzaniem.

— Naprawdę? Myślałam, że byłeś od razu uwielbiany, w końcu byłeś synem wodzą. Wiem, że nie lubisz o nim mówić, jednak... Nie poznałam go, nie wiem jaki był, ale na pewno ciebie kochał. W końcu zaakceptował smoki.

— Tak to prawda, mam po tym pamiątkę — zaśmiał się i spojrzał na swoją metalową nogę. — Chciałbym, żebyś wiedziała, że zawsze możesz na mnie liczyć. Nie ważne co się stanie jesteśmy w końcu rodziną, a rodzina sobie pomaga.

— Wiem, dziękuję za to. Staram się, naprawdę, jednak czasami nie mam wpływu na to kim jestem. Czasami jest to silniejsze ode mnie. Chciałabym być normalna i zaakceptować siebie — wyszeptałam.

— Rozumiem ciebie, wiesz... Nie wiem czy Ci się to spodoba, ale zapisałem ciebie do szkoły smoczej. Sam byłem w niej i może dzięki temu, nie będziesz musiała się tak bać smoków, zrozumiesz je — powiedział, a ja nie byłam pewna co o tym wszystkim sądzić.

— No dobrze, może masz rację. Ale nie będzie tam smoków, prawda? — zapytałam z nadzieją.

— Spokojnie, nie będzie. Nie więzimy smoków, to wolne stworzenia. Te czasy już minęły, przynajmniej tak myślę — wyznał, a ja kiwnęłam powoli głową.

Nie miałam pojęcia co przyniesie przyszłość, jednak już coś zaczynało się zmieniać i w każdej chwili mogło się pojawić...

*****************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐓𝐫𝐳𝐞𝐩𝐨𝐭 𝐬𝐤𝐫𝐳𝐲𝐝𝐞ł"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz