🥀~Rozdział 11~🥀

76 30 6
                                    

🥀~Smok~🥀

Perspektywa Feri

Czasami jest tak, że najbardziej może zranić rodzina. Już wiedziałam jakie jest to uczucie, może tak nie myśli na prawdę, ale słowa najbardziej bolą. One najszybciej zapadają w naszej pamięci i powracają z szybkością światła.

Biegłam ile sił w nogach aż dobiegłam do klifu. Czułam jak łzy spływają mi po policzkach. Spojrzałam w dół, jeden skok i nie byłoby już kłopotu,jednak nie miałam na tyle odwagi, żeby to zrobić.

Spojrzałam przez ramię, gdzie dostrzegłam ruch, jednak postanowiłam to zignorować. Westchnęłam i chciałam powoli wrócić,ale kiedy dostrzegłam to samo stworzenie co wcześniej, zamarłam.

Smok zaczął mi się z zainteresowaniem przyglądać, a ja nie byłam pewna co mam teraz zrobić.

—Jeśli chcesz mnie zabić, to śmiało. Zrobisz wszystkim przysługę — wyszeptałam i zamknęłam oczy.

Kiedy jednak nic się nie działo przez jakiś czas otworzyłam je i zaczęłam się przyglądać stworzeniu. Nie robiło nic tylko spoglądało na mnie. Dostrzegłam, że miało dużą ranę na nodze, które krwawiło.

Spojrzałam na swoją koszulkę po czym oderwałam pasek i ostrożnie zaczęłam podchodzić do smoka. Kiedy byłam już blisko, stworzenie na mnie warknęło, a ja ją pokazałam mu prowizoryczny bandaż.

— Chce Ci pomóc - wyznałam, a smok, jakby mnie zrozumiał kiwnął swoją głową. Dostrzegłam, że w ranie był pazur, skrzywiłam się na ten widok, ale jak najszybciej go wyjęłam, a stworzenie ryknęło na cały las. Już się bałam, że zaraz się na mnie rzuci, ale ono zaczęło śledzić jeszcze bardziej moje ruchy, przełknęłam ślinę i próbowałam opanować drżenie rąk.

Ostrożnie zawinęłam bandaż na ranie, miałam nadzieję, że szybko się zagoi i nie będzie go to bolało.

— Widzisz, nie było tak strasznie —wyznałam, jednak się skrzywiłam widząc, jak stworzenie ogląda łapę.

Chciałam go jakoś ominąć, jednak on jakby wiedząc co zmierzam, zatarasował mi drogę.
Strach był już mniejszy niż ostatnim razem, jednak nadal się pojawiał. Chciałam się również od sunąć od klifu, ale nagle ziemia zaczęła się odsuwać, a ja czułam jak tracę grunt pod nogami.

Nigdy nie sądziłam, że tak się skończy moje życie, miałam nadzieję, że chociaż będę miała szanse pożegnać się z rodzicami. Jednak, gdy myślałam, że zaraz spadnę do wody, tak się nie stało. Nie czułam już nic, otworzyłam powoli oczy i dostrzegłam, że zwisam nas przepaścią, nie miałam pojęcia jak to może się dziać...

Dopiero później dostrzegłam, że to dzięki smokowi, który mnie trzymał.

Teraz jakby nagle wszystkie opowieści o smokach stały się prawdziwe, zrozumiałam, dlaczego wszyscy o nich opowiadali i mówili, że są dobre...

*************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐓𝐫𝐳𝐞𝐩𝐨𝐭 𝐬𝐤𝐫𝐳𝐲𝐝𝐞ł"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz