🥀~Rozdział 25~🥀

60 25 2
                                    

🥀~Kamień morza~🥀

Perspektywa Feri

Następnego dnia kiedy wyruszyliśmy słońce było czerwone, nie wiem jak powinnam to odbierać, ale miałam dziwne przeczucia.

Spojrzałam na mapę i zastanawiałam się, czy wszystko dobrze zrobiłam... Może pomyliłam drogę i przeze mnie nie znajdziemy tego miejsca.

W takich sytuacjach bardzo często Zaczynamy nawzajem się obwiniać, często drużyny się rozsypują, chociaż to przykre..., jednak coraz rzadziej potrafimy komuś zaufać, patrzymy tylko na siebie, żeby nam było dobrze. Wyznajemy zasadę:nie ma nic za darmo, coś za coś. Nie powinno tak być. Świat się zmienił, moim zdaniem na gorsze...

- Przepraszam, Płomieniu, chyba coś poplątałam. To moja wina, rodzice i brat mieli rację, nie nadaje się na podróżniczkę - powiedziałam i przymknęłam oczy. Czułam, że teraz zawiodłam nie tylko rodzinę, ale i smoka, który niósł mnie tyle godzin.

Kiedy stworzenie wydało z siebie warkot, natychmiast otworzyłam oczy, nie mogłam w to uwierzyć. Przed nami rozciągała się zaginiona kraina. Ocean był inny niż znałam, był czystszy...

- Dziękuję - wyszeptałam, w końcu to on nas tutaj zabrał.

Wylądowaliśmy na wyspie, a ja przełknęłam ślinę, schodząc że smoka. Cała kraina była zniszczoną przez zarosła, które wykiełkowały z ziaren. Z jednej strony byłam naprawdę szczęśliwa, że nam się udało i to wszystko okazało się prawdą, ale z drugiej... Zaczynała się walka z czasem, musiałam jak najszybciej zapobiec temu wszystkiemu. Przykro mi było, że kraina została tak zniszczona.

Spojrzałam na smoka, który również podzielał moje emocje, zaczęliśmy wchodzić w głąb, jednak zatrzymałam się przy jednym z jednych kamieniu. Zdmuchnęłam z niego kusz, po czym dostrzegłam znak krainy, ale to nie było zwykłe wyrzeźbienie, wewnątrz znajdował się kamień.

Płomień podszedł do mnie i zaczął się również przyglądać. Wyglądało tak, że to on podtrzymywał jeszcze tą krainę.. Dotknęłam kamienia, ale wtedy wszystko się zmieniło. Nagle tutaj, gdzie były zarosla, pojawiły się smoki morza, wyspa zaczęła tętnić życie.

Uśmiechnęłam się widząc radość i młode smoczki, które się wykluwały, jednak obraz się zmienił, gdy nadleciał czarny jeździec. Przełknęłam ślinę widząc jak smoki zaczęły walczyć o swoje miejsce, dom. Udałoby im się, gdyby nie to, że nasiona, które zostały zasiane zaczęły kiełkować. Czułam pojedyncza łzę, to było straszne. Najgorszym widokiem był zabity mały smoczek, który próbował polecieć do swoich rodziców..

Kucnęłam kiedy to wszystko się skończyło. Wiem, że mój płacz i żal nie zwróci życia tym wszystkim co zginęli, jednak... Nie umiałam inaczej.

Jednak, gdy wstałam poczułam większą siłę w sobie, nie miałam pojęcia co to było, ale czułam się silniejsza. Spojrzałam na Płomieniu, który również się przyglądał w kamień i on chyba też coś przeżywał.

Od tego momentu musieliśmy się spieszyć, żeby być na każdej wyspie i poznać prawdę o tym co się stało i jak żyliśmy w kłamstwie...

****************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐓𝐫𝐳𝐞𝐩𝐨𝐭 𝐬𝐤𝐫𝐳𝐲𝐝𝐞ł"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz