🥀~Rozdział 49~🥀

42 15 2
                                    

🥀~Powrót ~🥀

Perspektywa Feri

Po tym wszystkim wsiedliśmy na swoje smoki, po czym zaczęliśmy lecieć w stronę pola bitwy, szczerze mówiąc bałam się co tam zastanę. Miałam nadzieję, że nie ponieśliśmy wielu strat, nie wybaczyłam bym sobie tego.

Przełknęłam ślinę widząc obraz przede mną, zdumiewające było to, że nie widziałam żadnych statków, morze było spokojne, a gdy spojrzałam na wyspę Berg... To było zupełne inne miejsce, które zostawiałam. Zaczęła się powoli odradzać, wikingowie już zaczęli się na niej gromadzić.

Czkawka poelcial jako pierwszy, a ja pogładziłam głowę Płomienia, czułam, że również się denerwowal. Wylądowaliśmy obok mojego brata, wikingowie zaczynali skandować jego i moje imię, a ja się lekko uśmiechnęłam.

— Jeśli chcecie dziękować komuś to mojej siostrze — Feri. To ona nasz wszystkich ocaliła, jako jedyna nie bała się wylecieć poza wyspę i odsuzkac prawdy, której sami nie znaliśmy. Pokonała człowieka i również ocaliła mnie od śmierci. Poświęciła się przyjmując na siebie ostrze — na jego słowa odruchowo spojrzałam na ramię, które przebiła strzała, po ranie już nie było śladu. Czułam, że to robota prastarych smoków — Otóż wcześniej były cztery krainy, jak żywioły, utrzymuwaly hierarchię nad tym światem, to wszystko dowodzi, że człowiek może tworzyć coś dobrego ale i złego. Feri, powiedz o tym wszystkim.

Na jego słowa zeszłam z Płomienia i stanęłam obok brata.

— Wcześniej już było pokolenie jeźdźców, potężnych. Dbali o smoki, uczyli się z nimi swoich darów, jednak zmieniło się to wszystko, gdy jeden z ich zapragnął władzy nas wszystkich. Nie chciał słuchać, zniszczył wszystko i prawie mu się to udało, gdyby nie kamienie. Nie było mnie tutaj, ponieważ wraz z Płomieniem ich szukaliśmy. Udało nam się je odzyskać z ich pomocą pokonaliśmy Czarnego jeźdźca — odparłam i lekko się uśmiechnęłam. — Nadchodzi nowa era, nie mam pewności czy lepsza, jednak musimy to zaakceptować. Może tak się zdarzyć, że odrodzą się smoki tych krain.

Wikingowie spojrzeli po siebie, a ja się bałam, że znowu coś zrobiłam źle, jednak zmieniłam szybkk zdanie, gdy zaczęli skandować nasze imiona. Odetchnęłam wtedy z ulgą, podeszłam i przytuliłam się do Płomienia.

— Nie udało by się to wszystko bez ciebie — wyszeptałam. — Dziękuję, że mi zaufałeś.

~Wiedziałem, że nam się uda. Jesteśmy zespołem, to była tylko kwestia czasu~

Uśmiechnęłam się na jego słowa, po czym zobaczyłam do rodziców i nie pewnie do nich podeszłam, jednak gdy byłam na wyciągnięcie ręki, porwali mnie do uścisku. Odwzajemniłam go, brakowało mi ich, bałam się, że więcej ich nie zobaczę, tego hym nie zniosła.

—Jesteśmy i już zawsze będziemy z ciebie dumni, przepraszam, że tak wcześniej zareagowaliśmy. Jesteś niezwykłą Feri, nigdy w siebie nie wątp — wyznał mój tata, a ja czułam już pod powiekami łzy wzruszenia. Czekałam na te słowa tak długo.

Czasami warto uwierzyć w siebie i pokazać swoją siłę innym...

***************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐓𝐫𝐳𝐞𝐩𝐨𝐭 𝐬𝐤𝐫𝐳𝐲𝐝𝐞ł"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz