~8~

76 4 6
                                    

Pov: Ranboo

Obudziłem się około 9.15. Wtedy zobaczyłem, że Kinzy opierała głowę o mój bark lekko mnie przytulając. Wyglądała tak słodko i pięknie... nie, stop Ranboo. Jesteście tylko przyjaciółmi. Nie znacie się nawet tygodnia. Ale i tak zdążyłem się zarumienić. Mój ogon zaczął niekontrolowanie machać.

Szybko i delikatnie odsunąłem się od dziewczyny, po czym poszedłem do toalety by się przebrać. Miałem przy sobie parę ubrań, bo zabrałem je ze sobą na wszelki wypadek. Kiedy wyszedłem z toalety, postanowiłem, że zrobię wszystkim śniadanie. Postawiłem na płatki z mlekiem.

Wsypałem do czterech misek płatki, po czym dolałem do nich mleka, które znalazłem. Okazało się, że nie wystarczyło dla mnie mleka. Wyjąłem więc z szafki karton soku pomarańczowego i nalałem go do swoich płatków.

- Dość głupi pomysł, ale trudno - powiedziałem do siebie.

Wziąłem do rąk tacę z płatkami, a w ogonie trzymałem talerz z ciastkami. Wszedłem po schodach i otworzyłem drzwi nogą. Każdemu dałem po jednym ciastku, po czym zacząłem budzić Kinzy i jej przyjaciółki.

- Halo, dziewczyny. Budźcie się. Zrobiłem wam śniadanie.

- Jeszcze chwi-OOAAA - Kinzy spadła z łóżka próbując przekręcić się na drugą stronę.

- No z tobą jak z dzieckiem - powiedziałem do dziewczyny podnosząc ją w stylu panny młodej i kładąc ją spowrotem na łóżku.

- D-dzięki.

- Czemu musimy wstawaaać - powiedziała Julka.

- Bo zrobiłem wam płatki z mlekiem i do tego mam ciastka.

- Dobra wstajemy - odparła Laura i wszystkie rzuciły się na płatki.

- Ogólnie, to zabrakło mleka, więc sobie nalałem soku pomarańczowego.

- Ty to jednak jesteś udany - powiedziała Kinzy.

- Dopiero to zauważyłaś?

- Nieee, skąd - stwierdziła sarkastycznie.

- Chcesz moje ciastko? Widzę, że swoje pożarłaś od razu.

- A ty nie chcesz? - zapytała dziewczyna.

- Chcę, ale widzę, że ty je bardzo lubisz. Masz - powiedziałem oddając jej swoje ciastko.

- D-dziękuję.

Julka i Laura zjadły i powiedziały, że będą już szły do domów.

- Dobrze, do zobaczenia - pożegnałem się z przyjaciółkami Kinzy.

- Paa.

Postanowiliśmy, że przeniesiemy do domu Kinzy resztę moich najważniejszych rzeczy, typu ubrania lub komputer.

Ustaliliśmy, że będę spał w pokoju gościnnym, więc to tam przeniesiemy moje rzeczy.

Wypiliśmy mikstury siły i zaczęliśmy teleportować wszystko do mojego pokoju.

Kiedy wszystkie rzeczy potrzebne mi były w moim pokoju, wpadłem na fajny pomysł.

- Kinzy, co ty na to, żeby zaprosić niektórych z dsmp na imprezę tutaj z okazji mojej przeprowadzki?

- Świetny pomysł! Kogo zaprosimy?

- Dream'a, George'a, Sapnap'a, Karl'a, Techno, Will'a, Tommy'ego, Tubbo, Phil'a i Kristin?

- Git.

- To napiszę do wszystkich czy dzisiaj mogą.

Napisałem do każdej z zaproszonych osób. Po pół godziny każdy odpisał. Wszyscy akurat mieli czas, więc mogli nawet nocować.

Była 13.00, a impreza miała być o 16.00, więc postanowiliśmy przygotować przekąski. Na szczęście przy naszym domu był sklepik, więc wszystko mogliśmy kupić właśnie w nim.

Pov: Kinzy

Poszłam do sklepu po przekąski i napoje. Na szczęście niedaleko naszego domu był mały prywatny sklepik. Jego właścicielką była moja koleżanka - Amelia.

Weszłam do środka i poszłam po kilka paczek chipsów, coca colę i Picollo. Niestety my jako halfendery nie możemy pić alkoholu, by się nie uzależnić. Przy kasie spotkałam Amelię.

- O, hej Kinzy! Dawno się nie widziałyśmy.

- Hejo! No trochę długo. Ostatnio nie miałam czasu przyjść. Dość dużo się działo.

- Uu. Opowiesz?

- Może następnym razem. Spieszę się, bo za 2,5 godziny robimy z moim przyjacielem imprezę u nas w domu z okazji jego przeprowadzki do mnie - wytłumaczyłam.

- Wow, będziesz musiała mi wszystko opowiedzieć. To idź szybko, żeby zdążyć.

- Dzięki, pa!

- Pa! - odpowiedziałam wychodząc już za drzwi sklepu.

Do domu wróciłam w pięć minut. Ranboo przygotował już mój pokój do imprezy. Z boku stał stół z talerzami i szklankami na nim, a chłopak niósł w rękach piramidę kanapek.

- Szybko to zrobiłeś - stwierdziłam.

- Nie było cię 30 minut, nie marnowałem czasu.

- Co racja, to racja.

Rozłożyliśmy inne przekąski w miskach, a napoje postawiliśmy na stole.

O 14.00 wszystko było gotowe.

- To co? Może jakiś film? - zaproponował Ranboo.

- Może być. Tylko ustaw przypomnienie w telefonie, żeby nie zapomnieć o imprezie.

- Już ustawiłem. Mogę wybrać film? - zapytał.

- Jasne.

Ranboo wybrał horror. Super. Boję się horrorów, szczególnie takich nieprzewidywalnych. Taki właśnie wybrał chłopak.

- Ehh, horror? No dobra.

Położyliśmy się obok siebie na łóżku i zaczęliśmy oglądać. Film trwał 1,5 godziny, więc będziemy później mieli czas na przygotowanie się.

Czasem zdarzały się naprawdę straszne momenty, w których wzdrygałam się, a raz tak się wystraszyłam, że przytuliłam się do Ranboo. Ten objął mnie ręką z uśmiechem. Ja oczywiście zarumieniłam się, a mój ogon zaczął machać. Odwróciłam się tyłem do chłopaka, żeby ukryć moją czerwoną twarz. Niestety nic to nie dało.

- Ładnie wyglądasz, kiedy się rumienisz - powiedział chłopak.

- D-dzię-ęki - wyglądałam jak w połowie czarny, dorodny burak.

Nie wiem czemu, ale przytulając się do Ranboo poczułam się... bezpiecznie? Mój strach od razu zniknął. Czy to normalne u bliskich przyjaciół? Z jakiegoś powodu słowo "przyjaciele" w mojej relacji z Ranboo mnie boli.

Oglądaliśmy film przytuleni do siebie przez resztę jego czasu. Kiedy horror się skończył, wstaliśmy z łóżka i poszliśmy się przebrać. Dziesięć minut przed 16.00 byliśmy gotowi. Ranboo zaczął się  przygotowywać do teleportowania wszystkich po kolei do naszego domu.

~~~~~~~~~~

826 słów

Hejooo

Sorki że ostatnio nie było rozdziału ale nie miałam kompletnie weny na napisanie go ale jest dzisiaj :)
Uważam go za strasznie nudny rozdział ale niech będzie cokolwiek

Uwagi ---------->

Opinie ---------->

Miłego dnia/nocy

Byeee <3

Magiczna miłość | Ranboo X OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz