~29~

30 4 51
                                    

Pov. Kinzy

Myślałam, że wygrałam, ale nagle...

Poczułam zimne ostrze przysunięte do mojego gardła i ręce na ramionach. Puściłam przez to szyję Mayi, co poskutkowało uwolnieniem się jej z moich sideł. Poczułam ukłucie na brzuchu, po czym osunęłam się na ziemię. Ostatnimi słowami, które usłyszałam, były:

- Teraz tak łatwo nam nie uciekniesz...

Kilka sekund później odpłynęłam.

Pov. Ranboo

Stałem z dala od całego zajścia, aż zobaczyłem Kinzy osuwającą się na betonową podłogę. Nie mogłem tak tego zostawić.

Chwyciłem w dłoń pistolet leżący przy ścianie i podbiegłem prosto do Mayi, łapiąc ją za bluzę i przysuwając pistolet do jej głowy.

- Zróbcie coś Kinzy, a wasza szefowa nie ujrzy już światła dziennego - powiedziałem groźnie, patrząc na pracowników dziewczyny, trzymających Kinzy.

- A co, jeśli ty zginiesz pierwszy? Myślisz, że nie jesteśmy przygotowani? - powiedział mężczyzna, po czym dał znak, na który zza dziury w ścianie wyszło kilkanaście, uzbrojonych w noże, ludzi.

Zobaczyłem, że nasza ekipa szepcze coś między sobą. Chwilę później zaczęli zakradać się za każdego z napastników, pokazując mi, abym odwrócił ich uwagę. Postanowiłem wykonać swoje zadanie.

- Naprawdę chcecie, bym zabił osobę, która wam płaci? Żałosne. Jednak na tym świecie ciężko o znalezienie lojalnej osoby. Lojalność drzemie w emocjach. U was najwidoczniej emocji brak.

- Czy my się tym przejmujemy? Nie - odpowiedział jeden mężczyzna z uśmiechem.

- O ironio. Pomyślcie sobie, jakby to wyglądało na waszym miejscu? Jesteście o krok od śmierci, a ludzie, którzy są po waszej stronie, odwracają się od was, by zabić osobę, którą pojmali na wasz rozkaz. Czyż to nie śmieszne? - zacząłem z nich drwić.

Zauważyłem, że każdy z naszej ekipy stoi już za napastnikami, więc wypowiedziałem swoje ostatnie słowa w ich stronę:

- Myślicie że ujdzie wam to na sucho? Oj nie, nie, nie. Wszystko zakończy się już TERAZ! - krzyknąłem, tym samym dając znak reszcie.

Nasza ekipa, po usłyszeniu znaku, wyrwała napastnikom bronie, po czym związała ich wszystkich osobno linami. Podeszli do mnie i związali Mayę liną.

- Tak się kończy zadzieranie z nami, Mayu. Przegrałaś - rzekłem, po czym zakleiłem jej usta taśmą i zacząłem podchodzić do uśpionej Kinzy.

Gdy byłem już przy niej, wziąłem ją na ręce w stylu panny młodej i położyłem w pozycji siedzącej tak, żeby opierała się plecami o ścianę.

- Za kilka minut powinna być tu policja - powiedział Sapnap, który dotarł do mnie przed chwilą - Nic ci się nie stało?

- Chyba nie. Czuję się dobrze, jak na fakt, że jestem chory.

W tym czasie dołączyła do nas reszta grupy.

- Co ty sobie myślałeś?! Mogłeś zginąć! Czemu nie zostałeś w domu?! - Tommy, jak zawsze wyszczekany, zaczął na mnie krzyczeć.

- Chciałem wyjść z domu, ale ktoś złapał mnie, uśpił i włożył do bagażnika samochodu. Tam się obudziłem - próbowałem się wytłumaczyć.

Po krótkiej sprzeczce usłyszeliśmy wyważanie drzwi. Po chwili do pomieszczenia wbiegła policja z uniesionymi pistoletami. Kiedy nas zobaczyli, podeszli do nas i zaczęli pytać o wszystko.

Magiczna miłość | Ranboo X OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz