Pov. Kinzy
Myślałam, że wygrałam, ale nagle...
Poczułam zimne ostrze przysunięte do mojego gardła i ręce na ramionach. Puściłam przez to szyję Mayi, co poskutkowało uwolnieniem się jej z moich sideł. Poczułam ukłucie na brzuchu, po czym osunęłam się na ziemię. Ostatnimi słowami, które usłyszałam, były:
- Teraz tak łatwo nam nie uciekniesz...
Kilka sekund później odpłynęłam.
Pov. Ranboo
Stałem z dala od całego zajścia, aż zobaczyłem Kinzy osuwającą się na betonową podłogę. Nie mogłem tak tego zostawić.
Chwyciłem w dłoń pistolet leżący przy ścianie i podbiegłem prosto do Mayi, łapiąc ją za bluzę i przysuwając pistolet do jej głowy.
- Zróbcie coś Kinzy, a wasza szefowa nie ujrzy już światła dziennego - powiedziałem groźnie, patrząc na pracowników dziewczyny, trzymających Kinzy.
- A co, jeśli ty zginiesz pierwszy? Myślisz, że nie jesteśmy przygotowani? - powiedział mężczyzna, po czym dał znak, na który zza dziury w ścianie wyszło kilkanaście, uzbrojonych w noże, ludzi.
Zobaczyłem, że nasza ekipa szepcze coś między sobą. Chwilę później zaczęli zakradać się za każdego z napastników, pokazując mi, abym odwrócił ich uwagę. Postanowiłem wykonać swoje zadanie.
- Naprawdę chcecie, bym zabił osobę, która wam płaci? Żałosne. Jednak na tym świecie ciężko o znalezienie lojalnej osoby. Lojalność drzemie w emocjach. U was najwidoczniej emocji brak.
- Czy my się tym przejmujemy? Nie - odpowiedział jeden mężczyzna z uśmiechem.
- O ironio. Pomyślcie sobie, jakby to wyglądało na waszym miejscu? Jesteście o krok od śmierci, a ludzie, którzy są po waszej stronie, odwracają się od was, by zabić osobę, którą pojmali na wasz rozkaz. Czyż to nie śmieszne? - zacząłem z nich drwić.
Zauważyłem, że każdy z naszej ekipy stoi już za napastnikami, więc wypowiedziałem swoje ostatnie słowa w ich stronę:
- Myślicie że ujdzie wam to na sucho? Oj nie, nie, nie. Wszystko zakończy się już TERAZ! - krzyknąłem, tym samym dając znak reszcie.
Nasza ekipa, po usłyszeniu znaku, wyrwała napastnikom bronie, po czym związała ich wszystkich osobno linami. Podeszli do mnie i związali Mayę liną.
- Tak się kończy zadzieranie z nami, Mayu. Przegrałaś - rzekłem, po czym zakleiłem jej usta taśmą i zacząłem podchodzić do uśpionej Kinzy.
Gdy byłem już przy niej, wziąłem ją na ręce w stylu panny młodej i położyłem w pozycji siedzącej tak, żeby opierała się plecami o ścianę.
- Za kilka minut powinna być tu policja - powiedział Sapnap, który dotarł do mnie przed chwilą - Nic ci się nie stało?
- Chyba nie. Czuję się dobrze, jak na fakt, że jestem chory.
W tym czasie dołączyła do nas reszta grupy.
- Co ty sobie myślałeś?! Mogłeś zginąć! Czemu nie zostałeś w domu?! - Tommy, jak zawsze wyszczekany, zaczął na mnie krzyczeć.
- Chciałem wyjść z domu, ale ktoś złapał mnie, uśpił i włożył do bagażnika samochodu. Tam się obudziłem - próbowałem się wytłumaczyć.
Po krótkiej sprzeczce usłyszeliśmy wyważanie drzwi. Po chwili do pomieszczenia wbiegła policja z uniesionymi pistoletami. Kiedy nas zobaczyli, podeszli do nas i zaczęli pytać o wszystko.
CZYTASZ
Magiczna miłość | Ranboo X OC
FanfictionRanboo X OC ale z nutką czasem dramatu, magii i czarodziejstwa :) !Brak scen 16+, 18+! Ostrzeżenia: - krew - dużo ran ciętych - przekleństwa - ponadprzeciętna dawka głupoty w komentarzach !Rozdziały będą nieregularne! 23.09.2022 #1 w enderman 14.12...