~24~

74 6 162
                                    

Pov. Kinzy

Wszyscy zjedli już swoje naleśniki I kanapki, więc postanowiliśmy obejrzeć jakiś film wspólnie. Padło na horror, których nie lubiłam i zawsze się bałam.

Przy pierwszym jumpscare'rze lekko podskoczyłam, a za drugim razem wtuliłam się w ramię Ranboo ze strachu. On jedynie lekko się zaśmiał i objął mnie ramieniem. W takiej pozycji oglądaliśmy cały film.

W międzyczasie Sapnap, Karl i Quackity zrobili jakąś sektę na podłodze, bo nie wystarczyło miejsca na kanapie. Nie przejmowali się filmem i rozmawiali w najlepsze.

Co chwilę słychać było, jak Quack się śmieje z czegoś.

- Czy wy możecie być do ciula jasnego cicho przez pięć sekund...? - zapytałam zrezygnowana.

- A jak myślisz? - odpowiedział.

- Jak jeszcze raz usłyszę któregoś z was podczas trwania tego filmu, to przysięgam, że wszyscy skończycie z makijażem mojej i Niki roboty na twarzach.

Po chwili wszyscy usłyszeli, jak trójca święta wybucha śmiechem.

- Wiecie, jak to się dla was skończy. Im więcej razy się jeszcze zaśmiejecie, tym więcej tapety wam damy na mordy.

Kilka razy jeszcze się zaśmiali, więc miałyśmy potem trochę roboty z Niki, ale nie narzekałyśmy bardziej, niż skazańcy.

Po ponad godzinie wszyscy mieli na twarzach więcej tapety, niż jest drzew w lasach. Musieli chodzić tak godzinę, co było dla nich istną katorgą.

- Jak dziewczyny wytrzymują w takim makijażu cały dzień?

- Przede wszystkim dlatego, że dziewczyny zwykle malują się krócej i mniej tapety nakładają na ryj. Ja zwykle się nie maluję, ale Niki wie o tym trochę więcej - wyjaśniłam Sapnap'owi.

Kiedy minęła godzina, chłopaki od razu pobiegli do łazienki i próbowali zmyć makijaż wodą.

- Malowałyśmy was wodoodpornym, dekle.

- A JAK ZMYĆ WODOODPORNY???

- Płynem do demakijażu? - odpowiedziała Niki tak, jakby było to wiadome. W sumie było, ale oni tego nie wiedzieli.

Zajęło im to dość długo, bo sami musieli wymyślić, jak używać tego płynu. Po piętnastu minutach przypomnieli sobie, że istnieje coś takiego, jak waciki.

- Dobra ja już chyba nie chcę na razie tu zostawać na dłużej niż jeden dzień... Odstawicie nas do domów?

Razem z Ranboo teleportowaliśmy wszystkich do ich domów. Resztę dnia spędziliśmy na graniu w minecrafta i próbowaniu przejścia gry. Dlaczego tak długo nam to zajęło? Cóż, granie, kiedy jedna osoba steruje myszką, a druga klawiaturą, nie jest najłatwiejsze.

- No gdzie ty tą myszką kierujesz? - darłam się na chłopaka ze śmiechem.

- No do jaskini. Żelaza nie mamy nawet - tłumaczył się Ran.

- Niepotrzebne, mów mi Polski Dream!

- Z tego, co pamiętam, mówiłaś mi o jakimś typie co gra podobnie do Dream'a tylko trochę gorzej i innymi taktykami - przypomniał sobie.

- Em... No to mów mi Drimk... Drimia... Dris... Kurna nie wiem, damska wersja Dream'a.

- Okej Damska Wersjo Dream'a - powiedział szeroko się uśmiechając.

Tak nam minęła reszta dnia. Pod koniec dnia Ranboo zdarł sobie gardło od zbyt dużej ilości śmiechu. Kaszlał co chwilę, a poza tym miał katar. Podałam mu jakieś leki na gardło i poszliśmy spać.

Magiczna miłość | Ranboo X OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz