~20~

112 4 113
                                    

Pov. Kinzy

Obudziły mnie poranne promienie słońca skierowane w stronę mojej twarzy. Przed sobą nie widziałam Ranboo, ale czułam, że ktoś przytula mnie od tyłu.

Moje przypuszczenia nie były mylne. Ranboo przytulał się do moich pleców a jego nos był zatopiony w moich włosach. Nie chciałam przerywać tej chwili, więc ułożyłam się wygodniej i zasnęłam ponownie z poduszką zakrywającą promienie słońca. Był jeszcze czas na sen przed szkołą.

Obudziłam się ponownie po godzinie. Kiedy spojrzałam do góry, zobaczyłam Ranboo przeglądającego memy na instagramie. Gdy on zobaczył, że nie śpię, uśmiechnął się i złożył pocałunek na moim czole.

- Dzień dobry. Jak się spało?

- Dzień dobry - powiedziałam zaspanym głosem - Bardzo dobrze, wyspałam się. A tobie?

- Też dobrze. Idziemy zjeść śniadanie?

- Chodźmy.

Na śniadanie postanowiliśmy zrobić naleśniki. Przy rozbijaniu jajek wpadłam na pewien pomysł. Bez zawahania rozbiłam jajko na głowie chłopaka.

- Ehh. Nie chcę zaczynać wojny, bo nie zdążymy przed szkołą, ale spodziewaj się zemsty. Gdyby nie szkoła, miałabyś jajko na głowie i mąkę na twarzy.

- Wiem, że musisz teraz przemyć włosy wodą, więc jako karę mogę też zamoczyć włosy.

- Skoro proponujesz.

Kiedy zrobiliśmy naleśniki i je zjedliśmy, przebraliśmy się i poszliśmy do łazienki zamoczyć włosy.

- Na trzy-cze-ry.

- Trzy.

- Czte.

- Ry.

Chwilę później nasze włosy były całe mokre, a my głośno syknęliśmy z bólu.

- Dobra, przepraszam za to jajko... AŁA.

- Nie taki ból przeżyłem. Nie wyobrażasz sobie bólu, kiedy ratowałem cię z rzeki. W presji tego wszystkiego zapomniałaś o bólu, a ja dobrowolnie i zdając sobie sprawę z pieczenia całego ciała skoczyłem za tobą - powiedział i lekko się uśmiechnął.

- Dziękuję Ci za to jeszcze raz. Nie żyłabym, gdybyś mi nie pomógł.

- Nie musisz dziękować. Zrobiłbym to nawet, jeśli sam miałbym umrzeć.

Popatrzyliśmy sobie w oczy. Nasze twarze zbliżyły się do siebie, nosy zetknęły ze sobą, a usta połączyły w długim pocałunku.

Po chwili odsunęliśmy się od siebie.
Ranboo odwrócił się do mnie tyłem.

- Wskakuj mi na plecy - powiedział odwracając głowę w moja stronę.

Wskoczyłam chłopakowi na plecy, a on zaczął nieść mnie do salonu, gdzie był mój plecak. Zrobiliśmy jeszcze zdjęcie, które wrzuciłam na instagrama z opisem "Ze starą w mokrych włosach na plecach".

Kiedy nasze włosy w miarę wyschły, zabrałam plecak, a Ranboo znów wziął mnie na barana.

- No nie mów, że zaniesiesz mnie tak do szkoły. To 10 minut pieszo - przypomniałam mu.

- Wiem, za kilometr cię odstawię, jak będziesz chciała. Teraz jesteś skazana na mnie.

Do szkoły doszliśmy o 7.50. O 8.00 zaczynały się lekcje. Pierwszą lekcją był J. Polski, którego Ranboo się bał. Nie dziwiłam się, bo mimo, że rzuciłam na niego zaklęcie, dzięki któremu znał ten język, to i tak radził sobie z nim gorzej, niż przeciętny polak.

Magiczna miłość | Ranboo X OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz