Siedząc na miejscu pasażera skubałam nerwowo skórki przy paznokciach, w myślach odliczając od dziesięciu do zera już chyba piętnasty raz. Poprawiłam się na siedzeniu i zerknęłam na brata, który w skupieniu skręcał w nową ulicę. Stresując się nową sytuacją, ścisnęłam rękoma plecak leżący mi na kolanach. Czułam pod palcami kanciaste podręczniki i teczkę z dokumentami, jakie muszę dostarczyć do sekretariatu. Aby się uspokoić, po raz kolejny otworzyłam torbę i sprawdziłam raz jeszcze czy aby na pewno wszystko zapakowałam zeszłego wieczora.
- Nie stresuj się tak – powiedział, posyłając mi krzywy uśmiech i zmienił bieg. Po raz już nie wiem który wzięłam głęboki wdech i zamknęłam plecak, chowając dłonie pod udami, aby zapanować nad ich drżeniem. Riley znał mnie na wylot, więc spodziewałam się, że prędzej czy później skomentuje moje zachowanie. Chociaż prawda była taka, że nawet ślepy zauważyłby mój syndrom niespokojnych nóg, jakiego nabawiłam się w momencie wyruszenia samochodem spod domowego podjazdu.
- Spójrz na mnie – zawołał, a w momencie gdy się do niego odwróciłam, siedział bokiem na siedzeniu i opierał się ramieniem o czarny zagłówek. Nawet nie zauważyłam kiedy się zatrzymaliśmy. Przełknęłam ślinę i nerwowo założyłam włosy za ucho, w międzyczasie również odwracając się w jego kierunku. – Zdradzić ci tajemnicę?
Niepewnie pokiwałam głową i przytuliłam do siebie mocniej czarny plecak.
- Ja też się stresuję, chyba nawet bardziej od ciebie. Jestem za ciebie odpowiedzialny i naprawdę zależy mi, żebyś odnalazła się wśród nowych ludzi – przyznał cicho, a mi zrobiło się momentalnie głupio. Miałam dość tego, że byłam powodem wszystkich problemów, z jakimi moja rodzina musiała się zmierzyć w ciągu ostatnich sześciu miesięcy. A jakby tego było mało, Riley musiał robić mi za opiekunkę, bo przez głupie decyzje jakie podjęłam w przeszłości, rodzice nie ufali mi nawet, abym wyszła sama do supermarketu. – Potraktuj to po prostu jako nowy początek. Głowa do góry, Kitty.
Na dźwięk zdrobnienia jakim mnie nazywał od dziecka, przyjemne ciepło i uczucie spokoju zastąpiły dokuczający mi skurcz w żołądku. Poczułam się nieco lepiej. Pokrzepiała mnie myśl, że choć przez chwilę Riley będzie u mego boku.
Przytaknęłam nieśmiało głową, jednak poczułam budującą się we mnie pewność siebie. Pamiętaj, że nie będziesz tam sama Katie. Potraktuj to po prostu jako nowy początek.
Wdziałam na twarz najszczerszy uśmiech na jaki było mnie stać i pociągnęłam odważnie za klamkę drzwi samochodowych, wiedząc, że jeśli pozwolę sobie na choćby chwilę zawahania, wszystkie wysiłki jakie włożyłam w przygotowywanie się do dzisiejszego dnia spalą na panewce.
Świeże powietrze uderzyło mnie w twarz, a jeszcze ciepły wiatr zawiał mi na oczy kosmyk włosów, który z taką starannością ukryłam za uchem. Koło parku pod którym zaparkowaliśmy stało jeszcze masę osób, witając się ze sobą, pijąc kawę lub po prostu rozmawiając na maskach samochodów, ławkach, a nawet przy wysokich jeszcze zielonych drzewach.
Budynek nowej szkoły błyszczał we wrześniowym słońcu ani trochę nie zachęcając mnie do przekroczenia swoich progów. Jednak wraz z ramieniem Riley'go lądującym na moich barkach, wiedziałam, że nie ma już odwrotu. Obydwoje ruszyliśmy przed siebie, w zupełnej ciszy mijając grupki nastolatków, którzy zdawali się nie zwracać na nas uwagi. Bogu dzięki.
Mój spokój ducha jednak nie trwał długo, bo gdy przechodziliśmy niedaleko bramy wjazdowej, prowadzącej na dalszą posesję publicznego liceum w Stratford, mój wzrok przykuła grupa dziewcząt chichoczących do siebie na widok mojego brata. Ten jakby zupełnie nic się nie wydarzyło, nie obdarzył ich nawet krótkim spojrzeniem, a jedynie objął mnie ciaśniej w ramionach.
- Orientuj się!
Nim zdążyłam zarejestrować co się dzieje, Riley gwałtownie obrócił się w moją stronę i schował mnie w swoich ramionach. Usłyszałam jego cichy syk przy uchu, a chwilę później obserwowałam jak ze zmarszczonymi brwiami rozglądał się po parkingu i szukał winowajcy.
W kierunku przeciwnym od naszego turlała się poobdzierana pomarańczowa piłka do koszykówki, a tuż za nią, na niewielkim boisku, grupa chłopaków obcierała czoła z potu i patrzyła w naszym kierunku ze skruchą i zdezorientowaniem.
- Wszystko w porządku? – zawołał najniższy z nich i podbiegł do piłki, aby następnie ruszyć w naszym kierunku. Spięłam się i schowałam bardziej za plecami brata, naciągając rękawy szarej bluzy na dłonie.
- Wszystko gra, ale następnym razem bądźcie bardziej uważni. Mogła się komuś stać przez to krzywda – Riley odezwał się oskarżycielskim tonem, a następnie odwrócił się w moją stronę, aby upewnić się, czy wszystko w porządku.
- Jasna sprawa, to jednorazowy wypadek – niski chłopak przyznał i przechylił głowę przyglądając nam się uważniej. – My się chyba nie znamy – zauważył i nie czekając na naszą odpowiedź, wyciągnął rękę do mojego brata i się przedstawił. – Jestem Ethan.
Riley zeskanował go wzrokiem od stóp do głów i uścisnął mu rękę, aby następnie przedstawić naszą dwójkę. – Mów mi Riley, a to moja siostra Katerine. Możesz nas nie znać, bo faktycznie jesteśmy tu nowi – odparł nonszalancko i przyciągnął mnie do swojego boku. Uniosłam nadal ukrytą w rękawie dłoń i pomachałam mu niezręcznie, licząc, że nie będę musiała wchodzić z nim w żaden kontakt fizyczny. Chłopak chyba wyczuł, że nie mam ochoty na ciepłe przywitanie, bo uśmiechnął się do mnie w ogóle nie zrażony i po raz kolejny zwrócił się do mojego brata.
- Masz całkiem niezły refleks. Grałeś wcześniej w kosza? – zapytał i odwrócił się do reszty zawodników, aby odrzucić im piłkę, o której zdążyłam już zapomnieć.
- Jeśli pytasz o to czy trenowałem, to odpowiedź brzmi 'nie'. Ale dla przyjemności, owszem. W wolnym czasie grywałem z kumplami – na wzmiankę o swoich starych znajomych, Riley przygasnął ledwo widocznie, a mnie po raz kolejny zalała fala żalu do samej siebie.
- To jeśli będziesz miał ochotę, wpadnij na mecz w wolnym czasie. Chłopaki i ja chętnie sprawdzimy czego nauczyli cię w poprzedniej szkole – zaśmiał się i odkrzyknął swoim znajomym, że za sekundę wraca. Podążyłam za jego wzrokiem, a moją uwagę przykuł jeden z zawodników. Stał oparty o kolumnę, na której trzymał się kosz i pociągał wodę z filtrowanej butelki. Pot błyszczał mu na czole i ramionach, ale chłopak nie wydawał się być tym wzruszony. Stał tak w czerwonej bluzie bez rękawów, spod której wystawało kilka ciemnych tatuaży. Z tej odległości nie byłam w stanie opisać co przedstawiały, ale widziałam, że wystarczyło by kilka więcej rysunków i miałby naprawdę imponującej długości rękaw.
W tym samym momencie podniósł swój wzrok i spojrzał prosto na nas. Poczułam się jak przyłapana na gorącym uczynku i już chciałam odwrócić wzrok, ale coś wewnątrz nie pozwalało mi tego zrobić. Jakbym umyślnie przykuła do niego spojrzenie i pod groźbą kary odmawiała spojrzenia gdziekolwiek indziej. Zmarszczył brwi i poprawił czarną opaskę, która przytrzymywała mu jasne włosy, wciąż patrząc w naszym kierunku.
Chwilę później zauważyłam, jak Ethan, chłopak, którego przed chwilą poznaliśmy, podbiega do reszty graczy i tłumaczy im coś wskazując w naszym kierunku. Żałowałam, że nie było mnie bliżej, bo może wtedy usłyszałabym głos należący do chłopaka w czerwonej bluzie.
- Pierwszy kolega, odhaczone – Riley mruknął po cichu niby do siebie i objął mnie znowu ruszając w stronę wejścia do szkoły. Mijaliśmy właśnie grupę dziewcząt, które wcześniej chichotały uśmiechając się do mojego brata. Teraz jednak patrzyły na nas ze skwaszonymi minami i szeptały coś między sobą.
Świetnie, zapowiada się naprawdę udany rok.
~*~*~
Witam po kilku latach z nową wersją opowiadania, którą postaram się wrzucać tak często jak tylko możliwe.
Dzisiaj na osłodę wieczoru wrzucam wam króciutki prolog, licząc że zaciekawi was nowo wprowadzony motyw, który mam nadzieję nieco ożywi to opowiadanie.
Nie mam zamiaru usuwać na raz reszty rozdziałów, będę robiła ro wraz z publikowaniem poprawionej wersji. Więc jeśli ktoś chciałby się jeszcze pośmiać, macie ostatnią na to szansę!
Do usłyszenia żabki,
wasza limpidboo.
CZYTASZ
Never Look Back || j.b.
FanfictionNie jest to kolejna opowieść o niebezpiecznym życiu nastoletnich przestępców, czy o nastolatkach żyjących samym seksem i narkotykami. Jest to historia o młodej Katherine Mitchelle, która walczy z demonami przeszłości i niesprawiedliwością, która ni...