Rozdział 30

1.7K 81 9
                                    


- Nie patrz tak na mnie! - Justin parsknął cichym śmiechem wpatrując się we mnie.

Jesteśmy w trakcie wybierania filmu. Dla niektórych tak łatwa czynność przynosi tak wiele kłopotów.

Mówiąc o "niektórych" mam na myśli mnie i Justina.

Kłócimy się o to, czy oglądamy Pamiętnik czy może raczej Keith.

Najbardziej zdziwił mnie wybór chłopaka. No bo, który mężczyzna, wybiera film, w którym gra jeden z najseksowniejszych facetów z całej Ameryki?

- Po prostu nie wierzę, że chcesz oglądać seksowny tyłek Jesse'ego McCartney'a - muszę przyznać, że droczenie się z nim sprawia mi błogą przyjemność.

- Ej! Skarbie, nie zapędzaj się tak. Może i ma seksowny tyłek, ale nie tak seksowny jak mój - zaśmiał się.

Nie mogłam powstrzymać chichotu, który wypełnił pokój odbijając się od jego pustych ścian.

- Nie wierzę, że to powiedziałeś - jeszcze większy chichot wydostał się z moich ust, więc aby choć trochę przytłumić swój śmiech schowałam twarz w poduszce.

Jego szorstkie dłonie spoczęły na mojej talii łaskocząc mnie nieznacznie, tym samym przyprawiając o kolejne salwy śmiechu.

- J... Justin! Pro... Proszę, przestań! - pomimo moich błagań nie zaprzestał, a ja powoli czułam, że w kącikach moich oczu, zbierają się łzy. - Bo obudzisz rodziców!

Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zaprzestał.

Usiadł naprzeciwko mnie uśmiechając się tajemniczo. Jednak dużo większą tajemnicę skrywały jego oczy niż uśmiech. Kryła się w nich jakaś mroczna obietnica, która samym swoim pragnieniem sprawia, że temperatura w pokoju robi się coraz wyższa.

- Justin - wyszeptałam. To uczucie było wręcz nie do zniesienia.

Zauważyłam, że uśmiech z jego twarzy zaczął przygasać, a zastąpił go pewien siebie grymas. Mięśnie mu się rozluźniły, a sylwetka lekko zgarbiła, tak jakby przygasła.

Wydawał bym się uspokojony, podczas gdy ja nie wytrzymywałam napięcia, jakim było dla mnie to okrutne oczekiwanie.

- Czy coś się stało, Kate? - zapytał.

Na plecach przebiegł mi dreszcz, którego skutki poczułam aż w zakończeniach stóp.

- Czy.. umm, czy możemy po prostu iść spać? Nie sądzę aby film był teraz, eee... dobrym pomysłem - nie jestem pewna, czy nie zabrzmiało to jak pytanie.

Nie rozumiem, co się ze mną dzieję? Przecież to nic wielkiego, powtarzałam sobie.

Siedzę sobie tylko z jednym z najprzystojniejszych chłopaków jakich znam, u siebie w pokoju, na łóżku i mam zamiar spędzić z nim noc.

Oczywiście nie mam na myśli żadnego wysiłku fizycznego.

- Oczywiście, księżniczko - uśmiechnął się do mnie przesłodko i wstał z łóżka.

Och, mam nadzieję, że mój stary Justin wrócił.

Czasami kiedy nabiera tej pewności siebie, czuję się przed nim dosłownie naga. Tak, jakbym była obnażona dla jego oczu i całkowicie bezbronna. Tak, jakby jego oczy były wstanie prześledzić każdy kawałek mojej skóry.

Zaobserwowałam nadzwyczajną lekkość w jego ruchach. Zupełnie jakby się nie krępował i nie miał odruchu niepewności, czy też tego wstydu, który łapie mnie za każdym razem, kiedy jestem w jego towarzystwie.

- Ile razy rozbierałeś się w pokojach innych dziewcząt? - wypaliłam nagle.

Słowo daję, że moje oczy powiększyły się dwukrotnie.

Justin zastygł w bezruchu, a po chwili okręcił powoli głowę i spojrzał na mnie uważnie.

- Dlaczego pytasz? - zapytał podejrzliwie, a ja wręcz krzyczałam sama na siebie w myślach, za to, że jestem aż tak wielką idiotką

Cholera! Katherine, czy ty kiedykolwiek pomyślisz zanim coś powiesz?

- Nie wiem, może lepiej o tym zapomnimy - nawet teraz jestem pewna, że mój głos brzmiał co najmniej jakbym sama chciała pokazać brak mojego przekonania we własnej sprawie.

- Nie, Kate. Ja i ty dobrze wiemy, że tak szybko o tym nie zapomnimy. Powiedz mi, dlaczego się o to zapytałaś? - zapytał nieugiętym tonem. Brzmiał bardzo poważnie, a przecież to jest Justin. Nie sądziłam, że jest on wstanie zdobyć się na taki ton. Brzmiał niemal oskarżycielsko.

- Cóż ja... Po prostu dziwnie się czuję - zdołałam z siebie wykrztusić.

Na jego twarzy pojawił się ten sławny enigmatyczny uśmiech. Zastanawiam się, jak to możliwe, że potrafi być tak seksowny. Wiem, że to dziwnie brzmi, szczególnie w moich ustach, ale właśnie taka jest prawda.

Jako jeden z nielicznych mężczyzn działa właśnie na mnie w ten szczególny sposób. Mam na myśli, samo jego spojrzenie potrafi sprawić, że robię się mokra. Dosłownie.

- Twoje dziwne uczucie sprawia, że mam wątpliwości do zostania tutaj. Może lepiej będzie jeżeli już pójdę - dokończył coraz cichszym i bardziej zachrypniętym głosem.

Kiedy miał już wstawać, podniosłam się szybko i odezwałam stanowczo zbyt głośno:

- Nie, zostań!

I zamarłam. On też zamarł. Oboje staliśmy na przeciwko siebie nieruchomi, wpatrzeni wzajemnie w swoje oczy, tak, jakbyśmy chcieli pochwycić z nich kawałki naszych zagubionych duszy.

- Zostań - szepnęłam.

Widać, że ciężar jaki dźwigał na plecach, opadł niezmiernie.

Posłałam mu delikatny uśmiech i spuściłam głowę. I co teraz?

- Teraz pójdziemy spać, księżniczko - zaśmiał się nadal ściszonym głosem, a ja poczułam jak na moje poliki wkradają się plamy krwistej czerwieni.

- No już, mała. Posuń się - powiedział.

Trochę niezgrabnie wykonałam jego polecenie i ukryłam się wśród jednej z poduszek przykrywając się kołdrą pod samą szyję.

Justin stał chwilę nade mną, przypatrując się moim nieudolnym próbą schowania swojego ciała, przed jego rozbawionym wzrokiem.

Nagle znikąd uderzył piorun, a ja podskoczyłam przerażona. Mogłabym przysiąc, że słyszałam własny puls, a fakt, że cholernie boję się burzy, w cale nie pomagał.

- Boisz się burzy? - odezwał się siadając na materacu po drugiej stronie.

Zerknęłam na niego i okręciwszy głową, szybko przytaknęłam czekając na kolejny huk.

Westchnął mocno i rzekł:

- Choć tu.

Nie zwlekając ani chwili dłużej, wręcz rzuciłam się na niego, a jego silne ramiona objęły mnie w żelaznym uścisku.

- Ze mną nic ci nie grozi, kochanie - szeptał kołysząc nami w te i drugą stronę, a ja starałam się unormować mój oddech.

Przyciskając się mocniej do jego ciała, podniosłam głowę, by wyszukać jego brązowych, lśniących oczu.

- Obiecujesz? - mój głos był nie mocniejszy od szeptu.

- Zawsze.


***


Tak na dobranoc. 


Dobranoc.


Never Look Back || j.b.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz