Rozdział 28

1.4K 74 1
                                    


Stał tam i tępo wpatrywał się we mnie. Przepraszam, czy mam coś na twarzy?

Jest mi winien wyjaśnienia. Załatwiłam mu opiekę, do jasnej cholery! Załatwiłam mu tą, cholerną opiekę, kiedy on chodził naćpany.

- Ryan! Odpowiedz mi! Zasługuję na odpowiedź!

Ale on nadal się nie odzywał. A co jeszcze lepsze - wyminął mnie gwałtownie zamykając się u siebie w sypialni.

- Ryan! Ryan, otwórz te pieprzone drzwi!

- Katheriene Rose Green! Nie bluźnij! - głos mamy rozniósł się echem po schodach, właśnie tam, gdzie jej szczupła sylwetka, obserwowała mnie z niedowierzaniem.

- Przepraszam, mamo - wyszeptałam.

Pokręciła tylko głową na znak dezaprobaty i wróciła na dół, do kuchni.

Zrezygnowana wróciłam do pokoju. Co mogłam jeszcze zrobić? Stać pod pokojem brata i walić w drzwi, aż matka nie zwróci mi uwagi, zresztą po raz kolejny.

Rzuciłam się na łóżko sięgając po Mac'a. I pomyśleć, że właśnie go, dostałam od Ryan'a. Dłużej się na ten temat zastanawiając... skąd on miał na to pieniądze?

No dobrze, za dużo jak na jeden wieczór.

Ekran czarnego BlackBerry (na którego sama uzbierałam) za wibrował obok mnie. Sięgając po niego leniwie przeciągnęłam się i z pod pół przymkniętych powiek, spojrzałam na nadawce wiadomości. Justin.

"Jak tam, księżniczko? Mama się wściekła? x"

Nie sposób było się nie uśmiechnąć. To aż dziwne, że się tym przejmuje, w końcu to Justin Bieber.

Wystukując szybko wiadomość, zagryzłam wargę i powstrzymywałam chichot.

"A co? Martwisz się, że się nie spodobasz?x"

Nie musiałam długo czekać, aby telefon ponownie się odezwał. Huh, śmiem pomyśleć, że Justin tylko czekał, aż mu odpiszę.

"Nie sądziłem, że wybiegasz w planach, aż tak daleko z moją osobą, księżniczko. ;)x"

Pff.. gdybyś tylko wiedział..

"Suka.x"

...i wyślij.

Justin's POV

"Suka.x"

Może i było to obraźliwe, ale nie potrafiłem opanować napadu śmiechu.

"Tak brudne słowa, w tak soczystych ustach.. opanuj się Kathe. Chyba, że chcesz abym złożył ci niezapowiedzianą wizytę. x"

I czekałem. Właśnie czekałem, i czekałem, a ona nie odpisała. Może się obraziła? Ale o co? Przecież to ona nazwała mnie suką a nie ja nią. Kobiety.

Zaczynałem się porządnie nudzić. Ciekawe co robi Chris?

Wychodząc z pokoju i kierując się do sypialni przyjaciela, spojrzałem na wyświetlacz telefonu. Brak wiadomości. Słodko, chyba na prawdę się obraziła. Dobra, jak Chris będzie zajęty, pojadę ją przeprosić.. tak.

Naciskając na klamkę i wchodząc do środka, zamarłem.

Na łóżku, odskoczyli od siebie gwałtownie Chris i Maddie. O, barcie!

- Przeszkadzam może wam w czymś, gołąbeczki? - zacząłem go przedrzeźniać, robiąc dziwne znaki brwiami tak, jak robię to Kathe.

- Zamknij się, stary - Chris zakaszlał nerwowo i podrapał się po głowie, a Maddie.. Cóż, widać było, że Maddie jest najbardziej zawstydzona tą całą sytuacją.

- Dobra, to ja spadam do Kathe, a wy możecie kontynuować wymienianie się śliną - zaśmiałem się głośno, gdy brunet nieudolnie celował we mnie poduszką.

Za drzwiami usłyszałem jeszcze ich przyciszone śmiechy i sam ruszyłem po kurtkę i kluczyki do samochodu.

Stojąc pod jej domem, sprawdziłem ostatni raz telefon. Zero. Kompletne nic.

No dobrze, kochanie. Szykuj się na mnie.

Uśmiechając się pod nosem, jak zupełny idiota - co często mi się zdarzało, wspiąłem się po drzewie z huśtawką na maleńki balkonik przyłączony do jej okna. Służył on raczej jako środek rekreacji, a nie użytku codziennego..

Kucając, by mnie nie zauważyła, szukałem jej wygłodniałym wzrokiem. Dziwne.. pokój jest pusty. Może jest na dole z rodzicami? Albo u brata w pokoju? Nie, chwila.

Drzwi prowadzące do łazienki, która jest przyłączona do jej pokoju otworzyły się na oścież, a w ich framudze, stanęła moja bogini.

Jej długie, brązowe włosy, zazwyczaj spięte w wysokiego kucyka, teraz mokre spływały po jej ramionach, a drobne kropelki wody, kapały na jej idealną, oliwkową - i nagą, skórę.

Jej talia owinięta była, tylko białym, wyglądającym na miękki, ręcznikiem.

Moje oczy powiększyły się dwukrotnie, kiedy dostrzegłem, że zaczyna rozwiązywać swoją jedyną barierę, oddzielającą jej smukłe ciało od mojego spragnionego wzroku.

Stała do mnie odwrócona tyłem, kiedy ręcznik spłynął w dół jej pięknej skóry. Podziwiałem jej idealnie zaokrąglone pośladki i szczuplutkie nogi.

Odrzuciła włosy na tył pleców i podeszła do szuflady, tylko po ty, by chwilę później założyć białą bieliznę.

Mogę przysięgnąć, że czułem jak robię się twardy. Po prostu.. ona wygląda tak cholernie seksownie.

Wyjąłem telefon i napisałem szybką wiadomość:

"Biały to zdecydowanie twój kolor, księżniczko! ;) PS: Seksowny tyłek"

Obserwując jej minę, gdy czytała sms'a ode mnie, musiałem się powstrzymywać, by nie wybuchnąć śmiechem.

Miała szeroko otwarte oczy, usta lekko rozchylone, a kolor jej skóry, zdecydowanie zbielał.

Gwałtownie przeniosła wzrok, w stronę okna, a jej spojrzenie wylądowało na mnie. Nie mogłem się powstrzymać i pomachałem jej bezczelnie, na co przewróciła oczami pokazując mi środkowy palec. Oj, nie, malutka..

***


Mam zepsuty kompute, dlatego nie dodawałam rozdziału. Ten dodaję z tableta, więc mam nadzieję, że wszystko będzie czytelne.

Mam tutaj czytelników tłumaczenia #NotSafeForWork o Justine? Tak się składa, że jestem jego tłumaczką z więc jeżeli są tu jacyś czytelnicy, chciałabym was najmocniej przeprosić. Rozdział jest przetłumaczony, ale jest na pulpicie mojego zepsutego komputera i teraz robię wszystko, aby go w jakikolwiek sposób odzyskać.

Przepraszam, że was zawiodłam.

Never Look Back || j.b.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz