Rozdział 13

2.1K 101 2
                                    

Nie wierzę, po prostu nie wierzę. Czy on na prawdę jest tak głupi, aby teraz mnie prześladować? Wybaczcie, ale nie wiem jak inaczej określić to co on robi. Nie uważacie, że to odrobinę przerażające? Ale przyznam, że mi to schlebia.

Jednak to nadal nie zmienia faktu, że jestem pobudzona i chcę uciec od niego. Ale on jak na złość, musi własnie biec za mną. Agh.. przysięgam, że kiedyś go zabiję. Chcę mieć tylko odrobinę prywatności! Czy to tak wiele?!

Już stałam przed drzwiami wyjściowymi. Już miałam sięgać by je otworzyć kiedy para silnych rąk pociągnęła mnie w tył. Zamknęłam oczy szykując się na fizycznie zadany mi ból. Jednak on nie nadszedł. Zamiast niego pojawił się przyjemnie amortyzujący uderzenie, mimo że twardy, tors chłopaka. Pachniał wodą kolońską i drogim żelem pod prysznic. Leniwie otworzyłam oczy czując wszechogarniającą mnie przyjemność.

Dobrze wiem, że moje poddanie się przyjemności było nie na miejscu, ale to w jaki sposób, jego ramiona oplatały moją talię był cudowny. Miałam poczucie bezpieczeństwa. To właśnie był mój Troskliwy Justin.

Takiego go lubię. Delikatny i uroczy. Nie można nazwać go romantycznym, bo to sprzeczne z jego naturą, ale jednak, nadal pozostaje ta cząsteczka Justina, która potrafi zwalić mnie z nóg.

Powoli opuściłam głowę na jego ramie i zaciągnęłam się głęboko powietrzem. Chłopak przyłożył swoje usta do mojego policzka i moje problemy momentalnie zniknęły Teraz już nie myślę o tym jak bardzo pobudzający był jego dotyk. Jak przyjemnie było czuć jego ciepłą skórę mającą styczność z moim udem, nie. Teraz liczył się tylko ten moment.

Tak jakby cały świat zniknął i zostalibyśmy tylko my.

Dłonie chłopaka zaczęły stopniowo zjeżdżać w dół mojego brzucha, a uścisk jego ramion się zacieśnił. No i proszę, Zboczony Justin powrócił.

Zaczęłam się szturchać, aby mnie puścił, ale on tylko przyciskał mnie jeszcze mocniej do swojego ciała. Mój oddech stał się cięższy, a oczy zaczęły zachodzić mgłą.

Ja faktycznie się źle czułam. Było mi słabo, a w głowie wirowały mi przeróżne obrazy. Nie mogłam złapać oddechu. Wszystko zrobiło się takie ciężkie i rozmazane.

Zaczęłam się osuwać w ramionach chłopaka na ziemię, ale on do tego nie dopuścił. Trzymał mnie cały czas w pozycji pionowej nie dopuszczając do upadku.

- Ju-ustin ..

- Tak, Kate? Co się dzieję? - po jego głosie można było wywnioskować, że zaczyna panikować.

- Słabo mi... chyba zaraz zemdleję.

Mój oddech stał się jeszcze cięższy, natomiast oddech chłopaka gorętszy.

- Kate, zaniosę cię do pielęgniarki. - wymruczał i odsunął się ode mnie nadal podtrzymując moja ciało.

Nachylił się nieco kładąc jedną rękę w zagięciu moich kolan, a drugą na dole moich pleców. Ostrożnie mnie podniósł i lekko zachwiał się na nogach.

- Obejmij mnie - wyszeptał w moje włosy.

- Co?! - momentalnie odżyłam, jednak moje ciało nadal nie miało na nic siły.

Justin zachichotał cicho i zbliżył swoje usta do mojego ucha hacząc o jego płatek.

- Obejmij mnie za szyję. Musisz się trzymać, księżniczko. Przecież nie chcemy, abyś mi spadła i coś sobie zrobiła, prawda?

Nie odpowiedziałam już nic tylko podniosłam dłonie i nieśmiało chwyciłam za tył jego szyi. Jus podrzucił mnie lekko na ramionach poprawiając moją pozycję, a ja automatycznie złapałam za jego włosy przyciągając jego twarz bliżej mojej. Uśmiechnął się cwaniacko i mruknął w zadowoleniu.

- Justin, jesteś pieprzonym zboczeńcem - przewróciłam oczami, a on ponownie zachichotał na sposób czego nie łatwo było oprzeć się pokusie i się nie uśmiechnąć.

- Och, wiem kochanie. A teraz idziemy do pielęgniarki. - niechętnie pomachałam głową i ułożyłam się wygodnie w jego ramionach.

Justin's POV

Po wizycie u pielęgniarki, Kathe postanowiła wrócić do domu. Poparłem jej pomysł, bo mam kolejny pretekst by spędzić z nią trochę czasu. Choć mimo wszystko, ona potrzebuje opieki. Jej rodzice są w pracy i z tego co wiem, wrócą dopiero w nocy. Uważam, że to nieodpowiedzialne z ich strony zostawiać jeszcze niepełnoletnią córkę, samą w domu, praktycznie na cały dzień, ale co ja tam moje wiedzieć.

Jedyne czego jestem teraz pewien, to to, że muszę poświęcać jej więcej uwagi.

Pani Canon stwierdziła, że Kathe jest osłabiona i powinna odpoczywać. Przecież teraz jej nie zostawię, to mój obowiązek jako przyjaciela, zaopiekować się ją.

Siedzimy razem na kanapie w salonie oglądając jakąś starą komedię. W zasadzie naszej pozycji nie można nazwać siedzeniem. Ja leże opierając się jedynie o ramie łóżka, a Kathe całkowicie leży na mnie. Swoją głowę ma umiejscowioną na mojej piersi, przez co idealnie mogę wyczuć jak powoli oddycha.

Przez cały czas jest zapatrzona w ekran telewizji, ale ja już dawno straciłem styczność z obrazem. Jak już mówiłem, moja uwaga jest poświęcona całkowicie i wyłącznie jej osobie. Wpatrywałem się w jej twarz nawet nie mrugając.

Na jej nosie widniały delikatnie, ledwo widoczne, prawie że nie istniejące dla oka piegi. Jednak były one tak urocze, że nie sposób ich nie pokochać.

W pewnym momencie, Kate poruszyła się niespokojnie kładąc się na brzuch twarzą do mnie. Miała lekki grymas wymalowany na jej ślicznej twarzy.

- Dlaczego mi się tak przyglądasz? - wyszeptała nieco ochrypniętym głosem.

Zagubiony kosmyk jej włosów spadł na czoło, więc sięgnąłem po niego odsłaniając jaj twarz.

Spojrzała na mnie spod przymkniętych powiek przechylając głowę na bok.

- Po prostu.. jesteś piękna, księżniczko. - powiedziałem uśmiechając się szeroko.

Rumieniec na jej twarzy sprawił, że czułem się o niebo lepiej.

- Przestań - znów wyszeptała. Ciekawe dlaczego szepce. Przecież jesteśmy tylko my.

- Dlaczego mam przestać, księżniczko? I dlaczego ciągle szepczesz? - zacząłem się śmiać, a na jej polikach pojawiła się intensywniejsza czerwień.

Podciągnąłem ją tak, ze siedziała na mnie okrakiem, a ja leżałem już całkowicie na sofie.

Kateriene lekko się schylała i oparła swoje czoło o moje.

Nie uważaliśmy tego za jakoś specjalnie intymny gest, bo często tak robiliśmy, ale to nie zmienia faktu, że czułem przyjemne ciepło rosnące w okolicach mojego podbrzusza.

- Bo taka nie jestem, Jay - powiedziała już nieco głośniej i zdecydowanie.

- Jesteś piękna, bo jesteś wyjątkowa, Kate. Jesteś idealna, księżniczko - odpowiedziałem pewnie.

Patrzeliśmy się jeszcze chwile na siebie. Nasze spojrzenia co chwilę kierowały się ku ustom drugiej osoby. Praktycznie nic nie robiliśmy, a tak niewinna czynność wydawała się być tak bardzo erotyczna.

Powoli wzniosłem się na łokciach czując drżący oddech Kate na swoich ustach. Objąłem jej twarz dłonią nadal spoglądając na jej czerwone wargi, tak samo jak ona na moje.

Czekałem tylko na ten jedyny moment. Czekałem na niego ponad miesiąc i nie mam zamiaru zwlekać dłużej.


***


Miłego dnia wszystkim xxx

Never Look Back || j.b.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz