Rozdział 17

1.8K 88 4
                                    

Magazyn, do którego dojechaliśmy był ogromny i był na prawdę daleko od Stratford. Położony gdzieś po środku lasu, otoczony drzewami z każdej strony, sprawiał wrażenie jakiejś starej, opuszczonej fabryki. Blaszane ściany porośnięte mchem i zielonym pnączem były jak magiczne zwierciadło, które jako jedyne mówiło; jestem czymś nie groźnym. Ale bez tych przecudownych wzorów i porostów, miałam wrażenie, że to miejsce będzie miejscem mojej przedwczesnej śmierci. Głucha cisza i półmrok panujący wokoło wcale mi nie pomagały. Może i Justin miał rację bym tu nie przyjeżdżała, kto wie co się dziś stanie.

Z moich rozmyśleń wyrwał mnie ciepły kontakt z moją skórą. Obróciłam głowę, a moje spojrzenie skrzyżowało się z morzem miodowej słodyczy. Podarowałam chłopakowi niewinny i nieśmiały uśmiech, a on w odzewie ścisnął mocniej moją dłoń.

- Mówiłem, żebyś lepiej nie przyjeżdżała - powiedział bardziej do siebie niż do mnie, zupełnie jakby ignorując moją osobę.

- Nie przesadzaj, Jay. Jestem już dużą dziewczynką - starałam się jakoś rozluźnić zbyt gęstą atmosferę i go rozśmieszyć, ale jedyne czego się doczekałam to paraliżującą powagę w jego oczach.

- W tym rzecz, Kathe - wyszeptał splatając ze sobą nasze palce. Odwracając ode mnie wzrok, przełknął głośno ślinę co nie uszło mojej uwadze.

- Czekaj, ale co miałeś na..

- Czekaj - powiedział stanowczo nasłuchując się i szukając zapewne czegoś co nie istnieje. Podążyłam jego śladami i również zaczęłam wsłuchiwać się w odgłosy dochodzące z magazynu i jego okolic.

- Myślałem, że - nie dokończył, przez strzał wydobywający się ze środka magazynu.

Bach! Kolejny!

Justin złapał mnie za łokieć i zaczął biec w stronę samochodu. Byłam jak sparaliżowana. Mój mózg nie mógł przetrawić tego co przed chwilą się stało. Chwila, słyszałam strzały, a Justin wpadł w szał, czyli podsumowując, coś się stało. Brawo Sherlocku!

Otworzył drzwi od samochodu i wręcz wepchnął mnie na przednie siedzenia.

- Kathe, to bardzo ważne, więc skup się.

Pokiwałam szybko głową.

- Coś się dzieje w środku i muszę tam wejść, więc proszę cię, zostań tu i się stąd nie ruszaj.

- Ale Justin! - przykrył mi usta dłonią uciszając mnie natychmiastowo.

- Proszę cię, tu będziesz bezpieczniejsza niż ze mną w środku. Nie darowałbym sobie jakby coś ci się stało.

- To mnie nie zostawiaj - w moich oczach zbierały się łzy, a dolna warga zaczęła nieregularnie drgać.

Chłopak popatrzał na mnie z czułością w oczach i złapał za mój podbródek podnosząc moją twarz do góry, tak bym mogła zobaczyć jego zaszklone oczy.

- Nigdy cię nie zostawię, księżniczko. Zapamiętaj - odparł i bardzo namiętnie musnął moje usta. To nie był zwykły pocałunek. W tym było tak wiele desperacji i poczucia potrzeby drugiej osoby. Wiem, że nie jesteśmy razem, ale czuję się za niego odpowiedzialna i jeżeli byłaby taka możliwość oddałabym za niego życie.

Justin's POV

Zostawiłem samą Kathe w samochodzie, a sam poszedłem do magazynu sprawdzić co się stało. W środku przeraził mnie czyiś krzyk. Pobiegłem do jednego z oddzielnych pokoi, w którym zazwyczaj było miejsce spotkań. Na ziemi leżał zakrwawiony Rick. Co oni mu zrobili?! A ważniejsze pytanie, kto to zrobił?!

- Rick! Nic ci nie jest? - upadłem na kolana starając się podnieść chłopaka, ale odmówił pomocy odpychając mnie od siebie.

- Nie mną się przejmuj idioto! Gdzie jest dziewczyna?! oni chcą dziewczynę! Powiedz, że jej sam nie zostawiłeś.

Zamarłem.

Oni chcą moją Kathe, a ja jak ostatni idiota zostawiłem ją SAMĄ w samochodzie, bez żadnej broni, ani ochrony.

Zerwałem się jak poparzony i zacząłem biec w kierunku wyjścia. Coraz bliżej celu słyszałem coraz to donośniejsze krzyki należące to Kathe.

Jak jej tylko włos z głowy spadnie zabije skurwieli, którzy ją dotknęli!

Popychając blaszane drzwi mój wzrok był w stanie tylko zarejestrować bordową furgonetkę odjeżdżającą w stronę autostrady.

A jednak, straciłem ją. Ale się nie poddam. Obiecałem jej, nigdy jej nie opuszczę.


***


Boże, przepraszam. Jeżeli mam być szczera, to szkoła tak skutecznie odwróciła moją uwagę, że zapomniałam o wattpadzie, i o was. 

Jeżeli chcecie, dodam dziś kolejny rozdział. O ile ktokolwiek to jeszcze czyta owh. 


Never Look Back || j.b.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz