Marzec 1976
– Co słychać u Syriusza?
To było pierwsze pytanie, które zadała, gdy wróciłam z Hogwartu na ferie wielkanocne. Nie: czy tęskniłam za domem, jak się mają moje przyjaciółki, w jaki sposób spędzam czas wolny? Niechby chociaż zapytała o egzaminy. Wszystko, tylko nie to.
– Mamo – syknęłam, odruchowo rozglądając się wokół, choć siedziałyśmy przecież przy stole we własnym domu. Towarzyszył nam jedynie ojciec, aktualnie zajęty pieczenią wołową oraz dzisiejszym numerem „Proroka Codziennego".
– No co? – odparła od razu, a w jej głosie wybrzmiała nutka pretensji – Wolno mi chyba interesować się życiem jedynej córki? Jest co świętować, pierwszy chłopak, i to jaki!
Przez te kilka lat w Hogwarcie wysłuchałam wielu zachwytów nad Syriuszem, ale nigdy tylu, co z ust własnej matki. Tata jednak, choć zazwyczaj grał z nią w tej samej drużynie, tutaj lekko się wyłamywał. A przynajmniej próbował.
– Olivio, ja nadal nie uważam, żeby akurat syn Blacków...
– Mój drogi – przerwała mu mama, błyskawicznie ochładzając ton – Poglądy poglądami, ale to stara rodzina i z pewnością rodzice Syriusza włożyli w jego wychowanie wiele energii oraz złota. Ten chłopak będzie miał dobry start w dorosłe życie, a jaki jest przystojny! Bardzo odpowiednia partia dla Marlene... natomiast Walburga Black nie będzie żyła wiecznie, jeśli o to ci chodzi.
– To chyba nie najlepszy temat do poruszania przy dziecku – mruknął ojciec, jakby wcale nie zależało mu, żeby to dotarło do uszu mamy.
Ale usłyszała. Miała słuch jak nietoperz — one wyłapują z dużych odległości nawet ruch komara, dzięki echolokacji. Wiem o tym, bo Dorcas z mojego dormitorium ma cykliczne fazy na poszczególne stworzenia, nie tylko magiczne, i stale o nich gada. Tryb nietoperzy aktywowała tuż przed wyjazdem na ferie.
– Dbam o przyszłość Marlene, tylko tyle – powiedziała mama, a jej głos drgnął lekko. Gdy wstała z miejsca, wygładzając suknię, spojrzeliśmy z tatą po sobie, wiedząc, co nadchodzi.
– Nie dokończysz...? – rzucił bez sensu ojciec, wskazując na rozgrzebany obiad. Nigdy nie zrozumiem, czemu przez tyle lat jeszcze nie nauczył się postępować z własną żoną.
– Duszno tu – odparła, wydymając wargi – Straciłam apetyt. Pójdę odpocząć... wyczuwam nadchodzącą migrenę. Będę w sypialni, jeśli kogoś to interesuje.
Wiedziałam, że prędzej czy później temat Syriusza wróci, bo już w listach dopytywała, czemu nie zapraszam go do nas na ferie. Z tego jeszcze byłam stanie wybrnąć, gdyż nasza wiosenna przerwa trwała ledwie półtora tygodnia. Mama uwierzyła w liczne towarzyskie zobowiązania Blacków, niepozwalające upchnąć w grafiku nawet odwiedzenia własnej wybranki, zwłaszcza w tajemnicy przed Koszmarną Walburgą. Lata mi jednak nie daruje — pewnie już planowała atrakcje, którymi zamierzała uraczyć wyczekiwanego chłopaka córki.
Nadszedł czas, bym użyła intelektu do czegoś innego niż nauka. Bo problem polegał na tym, że, tak naprawdę, nie chodziłam nigdy ani z Syriuszem Blackiem, ani w ogóle z nikim.
CZYTASZ
Edukacja Marlene [Dorlene, Era Huncwotów]
Hayran Kurgu[PL] Piętnastoletnia Marlene McKinnon jest dobrą uczennicą. Choć jeszcze nie wie, co chce robić w przyszłości, czuje się dobrze przygotowana do nadchodzących SUMów. Tylko jakiś cichy, ale coraz częściej powracający głos w głowie mówi jej, że szkoła...