18. moving stars

432 47 18
                                    

SPODZIEWAŁA SIĘ, ŻE PRĘDZEJ CZY PÓŹNIEJ WYLĄDUJĄ NA PUSTYNI.

W końcu, gdzie indziej mógł znajdywać się grobowiec Ammit, jak właśnie nie tam?

Nie sądziła, jednak, że będą jeździć po niej w środku nocy, w białej ukradzionej terenówce.

— Lubiłem tę kurtkę — mruknął z zawodem Marc, spoglądając na swoje ubranie. Zarya z tylnych siedzeń dostrzegła, że kurtka miała kilka dziur i raczej nie nadawała się do dalszego użytkowania. — No trudno.

Brunet przerzucił ubranie na siedzenie obok dziewczyny, a później odwrócił się z powrotem do przodu. Zaczął ściągać swoją koszulkę i Zarya ukradkiem dokładnie mu się przyglądała. W dłoniach trzymała swojego niedojedzonego kebaba, którego czasami unosiła na wysokość twarzy, by przypadkiem nie dać się złapać na tym, że perfidnie go obserwowała. Jednak to było silniejsze od niej, a ona nie potrafiła oderwać wzroku od jego umięśnionych ramion i pleców, które mogła dostrzec za każdym razem, gdy pochylał się do przodu.

— O czym mówił Harrow? — Zapytała Layla, a ton jej głosu był stanowczy. Było wiadome, że nie miała zamiaru, tak łatwo porzucić tematu, który rozpoczęła.

Zarya nie miała bladego pojęcia, co ją dręczyło, ale śmierć rodzica zawsze była ciężka. Nawet ona w jakiś sposób czuła smutek, gdy dowiedziała się, że jej ojciec nie żyje, mimo tego, że znała go tylko ze zdjęcia.

— Co masz na myśli? — Odezwał się Marc i odwrócił się z powrotem w stronę dziewczyny.

Rzucił swoją brudną koszulkę w to samo miejsce, co kurtkę, a później otworzył jeden z ich bagaży, który zgarnęli wcześniej z przystani. Bez skrępowania przeszukiwał torbę, a ona zastanawiała się, jakim cudem mając na sobie zaledwie krótki kombinezon, tak ciągle było jej wyjątkowo gorąco. Z trudem przełknęła ślinę, a kiedy Marc wyciągnął czyste ubranie i spojrzał na nią przez krótką chwilę, zanim odwrócił się z powrotem do przodu, poczuła, jak cała się czerwieni. Mogła jedynie dziękować temu, że było ciemno i nikt nie był w stanie tego zauważyć, a już zwłaszcza nie Spector.

— Nikomu nie mówiłam, czemu wyjechałam — kontynuowała El-Fouly, zaciskając mocno palce na kierownicy i skupiając swój wzrok na drodze. — A on wiedział, jakby przejrzał mnie na wylot.

— Chce ci namieszać w głowie — powiedział ze znużeniem, zakładając na siebie białą bluzę z kapturem. — Manipuluje ludźmi, tak by uwierzyli w każde jego słowo. Zdaje mu się, że potrafi przejrzeć każdego z nas i takie bzdury. Gdyby tak było, to nie wybrałby krwiożerczych psycholi na uczniów, co nie?

Prescott przypomniała sobie słowa Arthura, które sam do niej skierował. Uważała je za co najmniej śmieszne. Fakt, wiedziała, że będąc tym, kim była i robiąc, to co robiła, jej życie było o wiele bardziej skomplikowane w porównaniu do innych. Ale świat nie był łatwym miejscem do życia, a ona się do tego już przyzwyczaiła. Jednak prawdą było to, że nie miała pojęcia, czy odnalazłaby się na nowo, gdyby nagle porzuciła zdolności, które otrzymała od bogów. Podświadomie wierzyła, że tylko w ten sposób, faktycznie robiła coś dobrego.

— Więc to nie prawda? To, co mówił o tobie i...

— Oczywiście, że nie — pokręcił głową, ale Zarya miała wrażenie, że odpowiedział trochę za szybko. Jakby miał przygotowaną odpowiedź na podobne pytanie.

Przysłuchiwała się ich wymianie zdań i im dłużej ze sobą rozmawiali, tym bardziej żałowała, że w ogóle się tam znajdowała. Bądź co bądź, ciągle byli małżeństwem i mieli swoje własne, nierozwiązane sprawy. Nie za bardzo chciała być świadkiem tego wszystkiego, ale wychodziło na to, że nie miała żadnego innego wyboru. Teraz jednak zaczynała rozumieć, dlaczego ta dwójka myślała o rozwodzie. Obydwoje mieli przed sobą jakieś tajemnice, zwłaszcza Marc i nie była tym jakoś zaskoczona. Sam fakt, że Layla nie miała bladego pojęcia o jego zaburzeniu. I to, że zniknął bez słowa. Nie była specem w relacjach damsko-męskich, a już na pewno nie w związkach małżeńskich, ale wierzyła, że podstawą każdej relacji było zaufanie. Jak bardzo polubiła Laylę i Marca, co przyznawała dosyć niechętnie przed samą sobą, tak ta dwójka za nic sobie nie ufała i to było widać.

GODS WARRIOR [1], moon knightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz