Wciąż krążąc po mieszkaniu słyszałem, jak blondynka śmieje się z mojej paniki. Niestety, mi wcale nie było do śmiechu, chociaż dziewczyna zapewniała mnie, że wszystko pójdzie dobrze.
- Nie wiem, dlaczego w ogóle się na to zgodziłem. - mruknąłem cierpiętniczo, sięgając po telefon i posłałem jej poważne spojrzenie. - Mam złe przeczucie co do tej imprezy.
- Nie masz czego, Erwinek. - puściła mi oczko, przybliżając się do kamerki. - Nie są jakoś wymagający, naprawdę. - pokiwała głową. - Wiesz, kto będzie?
- Gregory. - wzruszyłem ramionami. - Nie znam tam nikogo. Co jeśli coś mi zrobią?
- To wtedy będę smutna, bo jesteś moim ulubionym współpracownikiem. - mruknęła, robiąc coś za kamerką.
- Weź, przestań z tą szopką. Szef powiedział mi, że kazał wam się mną zaopiekować. - burknąłem. - Nie potrzebuje waszej litości.
- Erwin, to wcal - nie pozwoliłem jej dokończyć, zakańczając połączenie.
Obróciłem się w stronę Ethana, który od dobrej godziny siedział w fotelu i grał w coś na telefonie. Czasem, gdy wkręcał się w jakąś gierkę, mogłoby się wydawać że chłopaka wcale nie ma w pokoju.
- Co ubrać? - sapnąłem sam do siebie, przekraczając próg sypialni.
dziś ma być dość ciepła noc,
montanha kazał mi się ubrać normalnie...
Uchyliłem drewnianą szafę, z której wyciągnąłem białą, obcisłą koszulkę, czarne bojówki i całość dopełniłem szarą, oversize, rozpinaną bluzą i w tym samym kolorze trampkami.
Przez ostatnie parę dni, od odbycia rozmowy z Gregorym nie mogłem się dobrze wyspać. Wciąż przed oczami miałem jego sylwetkę, w uszach odbijał się ton jego dziwnie spokojnego głosu pod koniec rozmowy w biurze.
- Kurwa. - warknąłem, gdy po raz kolejny zacząłem pogrążać się w myślach. - Japierdole, ja przecież nie mam transportu. - zawyłem, siadając obok bruneta.
nie ma mowy,
że będę tam iść na nogach...
to ponad czterdzieści pięć minut
- Zadzwoń po Garena? - zasugerował Ethan, podśmiewając się pod nosem.
- Haha, bardzo śmieszne. - przetarłem twarz. - Tak pojebany nie jestem.
La Croix westchnął, odkładając telefon na bok. Posłał mi wymowne spojrzenie i złapał za kolano.
- Erwin, do cholery. Jakie masz inne opcje?
Tak naprawdę to mogłem ponownie zadzwonić do Heidi, jakby przez przypadek miała numer telefonu do Gregorego.
- Nie myśl nawet o szefie. To byłoby przynajmniej nieodpowiednie. - ostrzegł mnie, spoglądając na mnie spod byka.
- No wiem. - wywróciłem oczami, po czym wybrałem numer do Garena. - Coraz bardziej mi się to nie po.. Oh, halo? - przerwałem, słysząc szum po drugiej stronie.
- Erwin. - w głosie chłopaka było zdecydowane zadowolenie. - Miło, że dzwonisz. - dodał, a ja zrozumiałem, co miał na myśli.
- Potrzebuję podwózki na dwudziestą, pomógłbyś mi?
- Na randkę? - prychnął, a w tle słyszałem szeleszczenie papieru.
- Praca. - zaśmiałem się gorzko. - Błagam, to jakieś dwadzieścia minut samochodem. - mruknąłem, a nie słysząc żadnej odpowiedzi, kontynuowałem. - Wiem, że się nie odzywam, ale wciąż mam trochę spraw na głowie. Mogę ci nawet zapłacić za przewóz.
CZYTASZ
obsession - morwin
FanfictionŻycie w Nowym Jorku nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy. Wysokie koszty za najmniejsze mieszkania, niebezpieczne sąsiedztwo oraz groźne gangi. Pewnego dnia życie 22-letniego chłopaka obraca się drastycznie, potrzebuje szybko znaleźć nową pracę...