❜❜𝐒𝐭𝐫𝐚𝐜𝐡 𝐜𝐢𝐞̨ 𝐨𝐛𝐥𝐞𝐜𝐢𝐚ł?❜❜

1.2K 120 486
                                    

!TW!

Mając dzień wolny, stwierdziłem, że będzie to idealna okazja, aby powrócić do obsesyjnego czytania. Mimo faktu, że miałem zapełnioną biblioteczkę w sypialni, to rzadko miałem czas lub chęci na czytanie.

a od kiedy mam wolne

i gregory również jest miłośnikiem czytelnictwa...

Była godzina wieczorna, gdy kończyłem czytać dość popularny ostatnio kryminał. Będąc na ostatnim rozdziale, już prawie na finałowej scenie, ktoś postanowił zadzwonić do mnie.

żartujecie sobie?

Zerknąłem jednym okiem i widząc, że był to numer nieopisany, stwierdziłem, że zapewne była to pomyłka, ale gdy trzecią kartkę z rzędu telefon nie przestawał wibrować, a na ekranie widniał ten sam numer, przekląłem pod nosem, finalnie odbierając telefon.

- Knuckles?

myślałem,

że już nigdy nie będę musiał go słuchać

- Długo każesz na siebie czekać. - sapnął, a w tle słyszałem odgłosy ulicy.

- Powtarzasz się. - wywróciłem oczami, wstając z pozycji leżącej. - Nie mam dla ciebie za dużo czasu.

- Po co te nerwy? - sarknął. - Zaraz przejdę do konkretów. - dodał pretensjonalnym tonem. Zapadła chwila ciszy, przez co prychnęłam. - Mamy pewną sprawę do załatwienia, prawda?. - dalej nic się nie odezwałem. - Młody ci powiedział, dobrze wiem. - nic nie odpowiadałem. - Ale chyba twój szef nie będzie zadowolony, kiedy prawda wyjdzie na jaw

- Jaka prawda? - zapytałem pośpiesznie.

- Oj, ty dobrze wiesz. - zaśmiał się złowrogo. - Jego reputacja na tym ucierpi. Ty pewnie też. Dobrze znam tego twojego Gregorego. Pracę stawi nade wszystko i nie byłby zadowolony, gdyby wasze zdjęcia wyciekły przez przypadek do jego znajomych.

co on kurwa...

- Porozmawiajmy w parku. - potarłem nerwowo czoło. - Forest Park, o dwudziestej pierwszej przy jeziorku. Wyjaśnimy to sobie w końcu, bo chcę mieć spokój.

- Również i ja. - odparł markotnie. - Przyjdź sam.

- Oczywiście, ty też. - westchnąłem, rozłączając się.

moja ostatnia szansa...

z nią czy bez niej

Już od kilku dni przygotowywałem się do tej chwili, ale były to jedynie odległe marzenia. Niestety, marzenia stały się jawą, a ja musiałem w końcu stawić się Garenowi Moorowi.

Miałem chwile na dokończenie książki, lecz moje myśli wciąż krążyły wokół młodszego chłopaka. Musiałem w jakiś sposób się przygotować, a gdy słowa przeczytane przeze mnie od razu wylatywały, stwierdziłem, że czytanie nie miało w tamtym momencie sensu.

Wyciągnąłem z szafy plecak oraz kilka potrzebnych rzeczy na później, po czym ściągnąłem z siebie piżamę, w której siedziałem cały dzień i ubrałem stare, ciemne, wytarte dresy, zieloną bluzę z kapturem i małym napisem na piersi i chociaż zaszło słońce, na głowę nałożyłem czarną czapkę z daszkiem i znalazłem również jakieś trampki.

żeby nie było ich szkoda...

Szwendałem się po kuchni, cmokając cicho i szukając jeszcze raz zaginionego przedmiotu.

i tak tego nie zrobisz,

cipcio

Prychnąłem pod nosem, kłócąc się sam z moimi myślami. Szybko upewniłem się, czy miałem wszystko, co mi było potrzebne przy sobie, oraz czy zapakowałem wszystko do plecaka. Opuściłem mieszkanie jakieś czterdzieści minut przed spotkaniem i powoli truchtając udałem się w stronę parku. Nie do końca wiedziałem, o czym miałbym porozmawiać z Garenem. Jeśli w ogóle miałbym używać słów. Sprawa wydawała się błaha, ale jakimś cudem ciągnęła się za mną.

obsession - morwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz