❜❜...𝐦𝐚𝐬𝐳 𝐦𝐢𝐧𝐮𝐭𝐞̨, 𝐚𝐛𝐲 𝐨𝐝𝐞𝐣𝐬́𝐜́.❜❜

1.9K 125 534
                                    

Ostatni tydzień czerwca minął w ekspresowym tempie. W barze przygotowaliśmy się do obchodów czwartego lipca, a atmosfera wydawała się bardziej rodzinna niż zazwyczaj. Wszyscy z baru i kilku członków klubu było zaangażowane w organizacji baru na wielkie świętowanie.

Przez te parę dni bardzo mało się zmieniło. Dużo pracowałem i jeszcze dwa razy wyszedłem razem z Alexem i Avery. Staliśmy się sobie trochę bliscy, ale odczuwałem brak mojego przyjaciela. Ja i Ethan od tygodnia nie zamieniliśmy ani jednego słowa.

nawet nie wiem,

czy zdał do następnej klasy...

Męczyłem się prawie cały czas, walcząc z moimi myślami. Bardzo chciałem porozmawiać z brunetem, ale cholernie obawiałem się jakiejkolwiek konfrontacji z szesnastolatkiem. Nie miałem pojęcia, jak rozpocząć z nim rozmowę.

i czy w ogóle powinienem...

gregory i ja mieliśmy być sekretem

Z drugiej strony jedyne, co pragnąłem, to wykrzyczeć mu to wszystko, co ostatnio działo się w moim życiu. Wizje ze zmarłym Garenem, romans z szefem i pierdolone uczucia, które zaczęły mnie kontrolować. Od dobrych tygodni czułem, że to one kontrolowały moje życie, a nie ja je. Wszystko wymknęło się spod kontroli, a brak kontaktu z Ethanem staczał mnie na sam próg załamania.

To samo mogłem powiedzieć o Gregorym i jego towarzyszce. Blondynka wciąż za nim chodziła. Gdy Gregory był w barze, była z nim ona. Gdy on szedł do biura, ona za nim. Gdy był na zapleczu i palił papierosa, ona była u jego boku. To wszystko doprowadzało mnie do szaleństwa, a szczególnie nagła zmiana u starszego. Spojrzał na mnie może z dwa razy i nie był to ten sam wzrok, który pamiętałem. Był chłodny i zobojętniały, niczym za pierwszym razem, gdy spojrzałem w jego oczy.

Wpadłem na niego, gdy wychodziłem z biura Sana. Miał na sobie służbowy strój, który tak mi się wtedy spodobał. Być może, zachował się jak palant i egocentryk, ale pamiętam, jak mocno zaintrygował mnie.

Czułem, jakbym znów cofnął się do pierwszych dni, gdy Gregory wydawał się mi utrudniać pracę.

- Pojebie mnie zaraz. - mruknąłem, zakładając jedne ze starszych, ale najlepszych szerokich par jeansów, które miałem. Do tego ubrałem czarny, obcisły t-shirt i do tego założyłem szarą bluzę oraz białe nike. - Kuźwa, nie myśl o nim.

on nie myśli o tobie

Dziś mogłem sobie pozwolić na bardziej luźny outfit do pracy, ponieważ San wynajął jakiś kucharzy i barmanów na tą specjalną nocy. Przez chwilę przez moje myśli przeszła myśl, żeby ubrać się odświętnie.

ale kim ja jestem,

żeby nosić koszulę?

Gdy dochodziła godzina osiemnasta, opuściłem moje mieszkanie i zwinnie przebiegłem w dół schodów, napotykając przed wejściem do bloku blondyna.

- Ależ się odpierdoliłeś, Erwinek. - zaśmiał się cicho, poprawiając jego szarą bluzę, po czym poklepał się po jego baggy jeansach.

- Ty też nie wyglądasz najgorzej. - wywróciłem oczami, przeczesując szarawe włosy. - Mamy tam być za pół godziny. - mruknąłem, sprawdzając godzinę w telefonie.

- No to można się przejść spacerkiem. - wzruszył ramionami. - To chyba nie tak daleko, co?

Jak na początek lipca w Nowym Jorku, nie było aż tak gorąco. Mimo, że słońce od samego rana padało na ulice miasto, to poprzez chłodne powiewy wiatru spędzanie czasu na dworze to była sama przyjemność.

obsession - morwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz